Hit bez goli i odwagi
Treść
W szlagierze kolejki, rundy, sezonu Wisła Kraków bezbramkowo zremisowała z Lechem Poznań, dzięki czemu utrzymała przewagę czterech punktów nad poznaniakami i przybliżyła się do zdobycia mistrzostwa Polski. Mecz, choć toczył się w szybkim tempie i był pełen twardej, męskiej walki, nie zachwycił. Zabrakło w nim nie tylko goli, ale i odwagi.
Podopieczni Jacka Zielińskiego przed spotkaniem przekonywali, że interesuje ich tylko pełna pula. O zwycięstwo mieli grać także krakowianie, których teoretycznie zadowalał nawet remis. Co wyszło z tych zapowiedzi? Mnóstwo walki, kilka strzałów i dogodnych sytuacji. Jedni i drudzy podświadomie bali się odsłonić, odważniej zaatakować, dbając przede wszystkim o to, by nic nie stracić. O ile w przypadku krakowian jakoś można było to wytłumaczyć, o tyle dla gości starcie z liderem było kapitalną okazją do zbliżenia się do niego na dystans tylko punktu. Aby tak się stało, musieli jednak wygrać, a nie dało się tego osiągnąć z tak mizernymi aktywami w ataku. Groźny strzał Roberta Lewandowskiego (niewidocznego) obok słupka, uderzenie Sławomira Peszki z rzutu wolnego pewnie obronione przez Mariusza Pawełka oraz zmarnowana okazja Siergieja Kriwca - to było zbyt mało, by myśleć o sukcesie. - Oba zespoły bały się przegrać, bo taki wynik byłby katastrofą. Remis niby nic nam nie daje, ale za trzy tygodnie sytuacja na szczycie tabeli może się jeszcze zmienić. My musimy wygrywać, czekając na megabłąd Wisły, ale sport nie takie sytuacje już widział - przyznał trener lechitów Jacek Zieliński. A krakowianie? Zaczęli nieźle, od dwóch bardzo groźnych strzałów Radosława Sobolewskiego i Wojciecha Łobodzińskiego. Potem jednak coraz bardziej skupiali się na defensywie i przyznać trzeba, że w tym elemencie wypadli świetnie. - Był to mecz walki, szczególnie w środku boiska. Udało nam się wyeliminować z gry kluczowe ogniwa rywali, remis nie jest zły, ale też w pełni nas nie satysfakcjonuje - powiedział prowadzący wiślaków Henryk Kasperczak. Patryk Małecki, pomocnik "Białej Gwiazdy", dodał: - Do końca sezonu pozostało pięć kolejek, ale to my kontrolujemy sytuację i nie musimy się na nikogo oglądać.
W Krakowie zatem zabrakło oczekiwanych wielkich emocji, sporo dostarczyły ich za to mecze z udziałem drużyn walczących o utrzymanie w lidze. W Wodzisławiu Odra pokonała Polonię Warszawa, choć przez dłuższy czas to goście przeważali i mogli wysoko prowadzić. Szans jednak nie wykorzystali, a w ostatnich sekundach (już przy wyniku 1:1) Filip Luksik zdecydował się na strzał z ponad 20 m i piłka po rykoszecie wpadła do warszawskiej bramki. Niezwykle cenne trzy punkty wywalczyła także Cracovia, która decydujący cios zadała (a konkretnie Bartosz Ślusarski piękną "główką") w 89. minucie. "Pasy" już wcześniej mogły być pewne swego, ale Radosław Matusiak najpierw nie wykorzystał rzutu karnego, a potem pomylił się przy dobitce z... 5 metrów.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-04-26
Autor: jc