Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hiszpanie pomawiają Polskę o... nazizm

Treść

Hiszpański lewicowy dziennik "Publico" zamieścił na swoich stronach reklamę filmu "Pianista". Zajmujący całą kolumnę kadr z filmu opatrzono opisem następującej treści: "Rozdzierająca historia w nazistowskiej Polsce z Adrianem Brody'm i w reżyserii Romana Polańskiego". Reklama ta wywołała oburzenie mieszkających w Hiszpanii Polaków. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapowiada interwencję.

- Jest to manipulacja obliczona na tych, którzy nie znają realiów II wojny światowej - ocenił hiszpańską reklamę w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Piotr Jaroszyński, filozof kultury, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. - Manipulacja językowa, sofizmat, polega na tym, że wyrażenie "nazistowskiej Polsce" (w oryginale: "Polonia nazi") sugerowałoby, że Polska była nazistowska, a nie że była napadnięta przez nazistowskie Niemcy - tłumaczy Jaroszyński. I przypomina, że w tamtym czasie nie było Polski, ale Generalna Gubernia. Jego zdaniem, szereg pism w różnych krajach Europy i Ameryki kontroluje "antypolska międzynarodówka", prowadząc kampanię antypolską, która bazuje na nieprawdzie obliczonej na to, że czytać to będą ludzie nieznający historii Polski. - Po takiej plugawej, kłamliwej kampanii niedługo się okaże, że to Polska zaczęła II wojnę światową, a Hitler był jej prezydentem - komentuje Jan Halcon. - Uważamy, że taka nieznajomość historii jest karygodna i obraźliwa, szczególnie dla uczestników polskiego ruchu oporu - dodają nasi czytelnicy w Hiszpanii, państwo Magdalena i Wojciech Bogdanowie, którzy zawiadomili nas o publikacji szkalującej reklamy.
W nieco inny sposób starał się tłumaczyć całą sprawę rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Piotr Paszkowski. - Jest to skrótowy język dziennikarski. W intencji osoby, która to pisała, było zapewne opisanie Polski okupowanej przez nazistów - przekonywał. Paszkowski dodał, że z tego typu przypadkami MSZ ma do czynienia dosyć często i zawsze podejmuje interwencję. - Przesłałem informację o sformułowaniu w "Publico" do naszej placówki w Madrycie z prośbą o podjęcie interwencji, jeśli rzeczywiście sformułowanie w oryginale brzmi tak, jak w tłumaczeniu. Nasze placówki dokonują przeglądu lokalnych publikacji - w możliwym praktycznie zakresie, naczelnych czy też najważniejszych tytułów - więc możliwe, że zostało już zauważone i być może jakieś działania zostały podjęte - stwierdził rzecznik MSZ.
Ambasada RP w Madrycie nie udzieliła nam dotychczas odpowiedzi na pytanie, jakie kroki podjęła w tej sprawie.
Anna Wiejak

"Nasz Dziennik" 2009-01-15

Autor: ab