Hiszpanie mówią: "Cada vida importa"
Treść
Każde życie jest ważne - pod takim hasłem przebiegała sobotnia manifestacja. To była bodaj największa demonstracja w historii Hiszpanii. Blisko dwa miliony ludzi - według organizatorów, około miliona - według policji, i milion dwieście tysięcy - według władz Autonomii Madryckiej, zgromadziło się w sobotnie popołudnie w Madrycie na manifestacji w obronie życia, kobiety i macierzyństwa. Słoneczna pogoda sprzyjała uczestnikom. Na spotkanie przyszły całe rodziny: dziadkowie, wnuki, młodzież...
To, co rzucało się w oczy, to mnóstwo młodych ludzi, których trudno będzie wyretuszować w lewicowych mediach. "Moja mama powiedziała 'tak'" - mały chłopczyk mocno ściska tablicę z takim właśnie napisem. Jest na wózku inwalidzkim, który dzielnie pcha jego młodszy brat. Za nimi idą rodzice. Przyszli razem, aby powiedzieć "nie" aborcji i zdecydowane "tak" życiu. - Wiedziałam, że dziecko urodzi się chore. Lekarze radzili mi, abym je usunęła i nie robiła sobie problemów. Nie zgodziłam się - mówi María Teresa, która przyjechała z Kraju Basków. - To, co chce zrobić rząd, jest obrzydliwe. Jak można aborcję zmienić w prawo? - pyta.
Każdy z uczestników miał na sobie coś czerwonego - koszulkę, sweter, czapkę. Czerwień była kolorem sprzeciwu wobec zamiarów premiera José Luisa Zapatero: "Aborcja nie do przebaczenia, Bibiana Aído [minister ds. równości] odpowiedzialna!", "Zapatero, pierwsze jest życie!", "Zapatero, dymisja!". Nad głowami, oprócz czerwonych balonów, morze flag: Hiszpanii - prawie wszystkich prowincji, wielu krajów Ameryki Łacińskiej i Europy. Do czterdziestu organizacji, które zwołały manifestację, dołączyło ponad sześćdziesiąt z 23 krajów świata i 4 kontynentów.
O godz. 17.00 ruszyło czoło marszu z dwoma dużymi transparentami: "Każde życie się liczy" oraz "Kobiety przeciwko aborcji". Wśród tłumu znalazło się wielu polityków z Partii Ludowej, m.in. były premier Hiszpanii José María Aznar, Jaime Mayor Oreja z Parlamentu Europejskiego, prezydent Autonomii Madryckiej Esperanza Aguirre, sekretarz generalny Partii Ludowej María Dolores de Cospedal. - Rządowa ustawa przekracza wszelkie granice - powiedział José María Aznar. Obecność na manifestacji była dla niego "kwestią sumienia i obywatelską". - Mówimy o zamianie aborcji w prawo, o zezwoleniu na aborcję nieletnim bez zgody rodziców. To przechodzi wszelkie granice - podkreślił były premier Hiszpanii. - Projekt ustawy o aborcji jest prowokacją wobec więcej niż połowy Hiszpanii, która jest przeciwko aborcji - dodała Esperanza Aguirre.
Nagle małe zaskoczenie. "Odrzucamy aborcję, ponieważ jesteśmy z lewicy" - duży tytuł na ulotce kłuje w oczy. Nie wszyscy socjaliści popierają projekt ustawy premiera Zapatero. Wielu w sobotę wyraziło to publicznie. "Życie ludzkie jest najwyższą wartością od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Wychodząc od tego stwierdzenia, musimy rozwijać zdecydowane działanie przeciwko realnemu faktowi aborcji, zwalczając jego przyczyny, pomagając skutecznie rodzinom, asystując prawnie i społecznie samotnej matce, zarówno tej, która pragnie zostać z dzieckiem, jak i tej, która zechce oddać je do adopcji" - czytamy w ulotce wręczanej uczestnikom manifestacji. I jeszcze jedna ciekawostka: u dołu ulotki widnieje informacja o podobnym manifeście podpisanym w 1982 r. przez wszystkie organizacje, związki zawodowe i społeczne, które uważały się za lewicowe. Tylko dziennik "Ya" opublikował tekst w całości. Lewicowy "El País" ocenzurował jej treść.
Na placu Cibeles manifestanci zobaczyli ogromny transparent unoszony przez balony, na którym umieszczone było hasło marszu: "Każde życie się liczy". Kolumna przesuwała się powoli w rytm muzyki.
Po godz. 19.00 czoło manifestacji dotarło do placu Niepodległości i dekoracyjnej Puerta de Alcalá. Z wielkiego podium płynęły wzruszające, a niekiedy tragiczne świadectwa kobiet, które poddały się aborcji i mówiły o jej skutkach. "Urodziłam syna i dzisiaj jest on dla mnie największą podporą" - wyznaje mieszkanka Hondurasu. "To kliniki aborcyjne robią interes na aborcji. Gazety piszą, że rocznie to 50 mln euro" - słychać wśród tłumu.
Nadszedł czas na manifest. Organizatorzy podkreślają, że każde pojedyncze życie jest ważne od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci. Wszelkie przepisy naruszające jego godność i nietykalność są nie do przyjęcia. Stąd manifestanci domagają się wycofania rządowej ustawy, zagwarantowania większego wsparcia dla kobiet w ciąży, dokładnych informacji o aborcji oraz przedstawienia wszelkich możliwych alternatyw i ułatwienia procesu adopcyjnego. Benigno Blanco, przewodniczący Hiszpańskiego Forum Rodziny, ostrzega rząd: "Dopóty będziemy walczyć, dopóki w Hiszpanii będzie przeprowadzana aborcja".
Media określiły manifestację jako "czerwoną falę", która przelała się ulicami Madrytu. Nazwę wzięto od koloru ubiorów niemal wszystkich uczestników; w Hiszpanii bowiem czerwień jest tradycyjną barwą katolickich tradycjonalistów. Większość hiszpańskich tytułów prasowych określiła marsz mianem "gigantycznego" i "wstrząsającego". Sprzyjające rządowi media podały zaś, że manifestantów było jednak niewiele ponad milion. Skala manipulacji jest jednak o wiele większa niż w ubiegłych latach w przypadku podobnych demonstracji, kiedy to liczbę ich uczestników zaniżano z rzeczywistego miliona do ok. 300 tysięcy. Źródła policyjne mówiły jedynie o 250 tysiącach uczestników marszu, zaś agencja informacyjna EFE podała, że w manifestacji wzięło udział najwyżej 63 tysiące osób.
Z kolei serwis informacyjny dziennika "ABC" pyta, czy sobotni pokaz siły organizacji pro-life zmusi rząd do złożenia broni w kwestii ustawy aborcyjnej. Wszystkie tytuły są jednak zgodne, że pomimo iż protestu nie organizował ani Kościół, ani żadna z partii politycznych, to zgromadził on przeogromną rzeszę ludzi.
Plany rządu Zapatero zakładają przyznanie kobiecie "prawa" do swobodnego poddania się aborcji w ciągu pierwszych 14 tygodni ciąży. Dotyczyć to ma nawet 16-letnich dziewcząt. Z dotychczasowych przepisów zniknąć ma też klauzula sumienia pozwalająca lekarzowi na odmowę zabicia dziecka. W przypadku takiej odmowy, lekarzowi groziłyby sankcje z pozbawieniem licencji na wykonywanie zawodu włącznie. Manifestanci żądali wycofania się rządu ze wszystkich postulatów. Solidarność z Hiszpanami wyrazili również Polacy demonstrujący przed ambasadą tego kraju w Warszawie.
Zgodnie z ustawą kobieta będzie mogła poddać się aborcji na życzenie w pierwszych 14 tygodniach, a do 22., jeśli istnieje podejrzenie, że ciąża zagraża zdrowiu lub życiu matki bądź jeśli dziecko jest nieuleczalnie chore. Zdaniem specjalistów, daje to możliwość przeprowadzenia aborcji w każdym czasie. Dowodem może być ubiegłoroczny skandal z centrami aborcyjnymi, w których zabijano dzieci nawet w ósmym i dziewiątym miesiącu życia. Minister ds. równości Bibiana Aído i zwolennicy nowej ustawy uważają, że poszerza ona prawa kobiet i staje w ich obronie. Zdaniem jej krytyków, ustawa znajduje się na granicy rozumu i unika wszelkiej argumentacji naukowej związanej z ludzkim życiem. Domagają się, aby rząd wycofał ustawę i rozpoczął szczery dialog społeczny. W przeciwnym wypadku nowa ustawa "zrodzi więcej cierpienia i przemocy przeciwko kobiecie" - czytamy w manifeście "Prawnicy wobec reformy ustawy o aborcji". Z kolei Josep Antoni Durán Lleida z katalońskiej partii Convergencia I Unio (CiU) zaapelował do rządu o wycofanie projektu. - Rząd powinien wziąć pod uwagę sprzeciw społeczny, jaki powoduje ustawa o aborcji, a szczególnie fakt, że mogą jej dokonać nawet 16-latki. To nie jest już debata za lub przeciw aborcji, ale spór o koncepcję rodziny oraz praw i obowiązków, jakie konstytucja daje rodzicom w stosunku dzieci - podkreśla kataloński polityk.
Obrońcy życia rozdali dziennikarzom i politykom tzw. niemowlę Aído, plastikową lalkę, replikę przedstawiającą 12-tygodniowe dziecko. Lalka powstała po tym, jak minister ds. równości Bibiana Aído stwierdziła, że płód jest wprawdzie "żywą istotą, ale nie jest ludzką istotą" i "że są na to podstawy naukowe". Słowa te wywołały protesty wśród lekarzy i naukowców. Kampania antyaborcyjna wywołała niezadowolenie socjalistów. Federalna Komisja Wykonawcza Partii Socjalistów podkreśliła uznanie dla wkładu minister Aído w przygotowanie nowej ustawy, która ma być "znakiem tożsamości socjalistycznego projektu".
Hiszpańscy biskupi opublikowali specjalną deklarację, w której czytamy, że rządowy projekt ustawy o aborcji to zamieniony w "prawo" zamach na życie tych, którzy mają się narodzić. Przyjęcie ustawy przez parlament oznaczałoby poważny krok wstecz w kwestii ochrony życia. Najciemniejszym aspektem projektu jest wyrażone w nim roszczenie, by kwalifikować aborcję jako prawo, które powinno być chronione przez państwo. Projekt ustawy przewiduje okres 14 tygodni, kiedy to jedynie wola matki decydowałaby o życiu lub śmierci dziecka. Tymczasem prawo do życia nie jest koncesją państwa. Jest to prawo wcześniejsze od samego państwa, którego nieodwołalnym obowiązkiem jest jego ochrona. Nie ma władzy, która mogłaby ustanowić takie ramy czasowe, kiedy praktyka aborcji nie byłaby zamachem na prawo do życia - podkreślają biskupi.
Włączenie aborcji do katalogu rzekomych usług służących dobru kobiety jest wielką obłudą. Aborcja jest zawsze zabijaniem. Prawdziwa polityka zdrowotna powinna mieć zawsze na uwadze zdrowie matki w ciąży, ale także życie i zdrowie dziecka, które ma się narodzić - czytamy w deklaracji hierarchów. Biskupi zwracają uwagę, że projekt ustawy nie uznaje dziecka w pewnym okresie za ludzką istotę, by usprawiedliwić w ten sposób jego eliminację. Ustawa nie okazuje zainteresowania dobrem kobiet, które chcą dokonać aborcji, a szczególnie kobiet młodych. Ogranicza się jedynie do otwarcia im drogi ku moralnej przepaści. Eliminacja życia nie jest nigdy sprawą prywatną. Życie tych, którzy mają się narodzić, jest podstawowym elementem dobra wspólnego, które zasługuje na specjalną ochronę i promocję - przypominają hiszpańscy biskupi. Deklaracja Episkopatu Hiszpanii wywołała natychmiastową reakcję środowisk lewicowo-liberalnych i proaborcyjnych. Wicepremier Maria Teresa Fernandez de la Vega Sanz wyraziła nadzieję, że parlament przyjmie projekt jeszcze w tym roku.
o. Marek Raczkiewicz CSsR,
Madryt
Współpraca Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-10-19
Autor: wa