Hiszpania strajkuje
Treść
W Hiszpanii rozpoczął się wczoraj 24-godzinny strajk generalny. Związkowcy protestują przeciwko reformie prawa pracy, cięciom wydatków budżetowych i podwyżce podatków.
Strajk przeprowadzono na dzień przed ogłoszeniem przez rząd Mariano Rajoya cięć budżetowych, które w zamierzeniu mają przynieść kilkadziesiąt miliardów euro oszczędności. To pierwszy protest, jaki zorganizowały związki już za rządów Partii Ludowej (Partido Popular) Rajoya.
Związkowcy nie tylko wstrzymali pracę, ale także organizują manifestacje. W trakcie jednej z nich doszło do starć demonstrujących z policją. Funkcjonariusze zatrzymali w sumie 58 osób, zaś 9 zostało rannych w wyniku zamieszek. Do najpoważniejszego incydentu doszło w mieście Torrelavega w Kantabrii na północy kraju, gdzie uczestniczka pikiety została pchnięta nożem. Sprawcę zatrzymano. W Murcji na południowym wschodzie kraju w policyjny radiowóz rzucono koktajlem Mołotowa. Protesty rozpoczęły się już w środę wieczorem od pikiety w centrum Madrytu. Manifestanci gromadzą się tam głównie przed siedzibami firm, stacjami metra czy banków. Mają transparenty z napisami: "NIE dla reformy pracy" i "Strajk generalny".
Pomimo że strajkuje większość przedstawicieli służb transportowych, to według ministerstwa spraw wewnętrznych zgodnie z zawartym porozumieniem związki zawodowe zapewniają usługi na poziomie minimalnym, dlatego też, w ich ocenie, transport nie jest w zasadniczym stopniu utrudniony. Sytuacja nie wyglądała jednak tak optymistycznie, jak chciałyby tego władze, ponieważ w stolicy jeździła zaledwie jedna trzecia autobusów i składów metra. W całym kraju kursowało zaś 30 proc. pociągów regionalnych i 20 proc. pociągów krajowych. Ponadto hiszpańskie linie lotnicze odwołały 60 proc. lotów. Związki zawodowe mówią o wielkim sukcesie strajku. Strajkują także szpitale i przychodnie, które pracują tak jak w dniu świątecznym. Na nocną zmianę do pracy nie przyszli pracownicy fabryk samochodów największych producentów. Do strajku przystąpili też m.in. górnicy i pracownicy obiektów portowych. W pracy nie stawili się wczoraj również niemal wszyscy zatrudnieni w sektorach: chemicznym, spożywczym, tekstylnym i budowlanym.
Rząd zapewnił, że mimo protestów będzie kontynuował reformy. Przyjęte w lutym przez prawicowy gabinet Mariano Rajoya zmiany mają na celu znaczne uelastycznienie i uproszczenie sztywnych praw pracowniczych, co w dalszej perspektywie ma ułatwić tworzenie nowych miejsc pracy. Nowe przepisy przewidują m.in. obniżenie kosztów zwolnień, wprowadzenie nowej formy czasowych umów o pracę - zawieranych najdłużej na rok, ułatwienie zwolnień pracowników, także grupowych.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik Piątek, 30 marca 2012, Nr 76 (4311)
Autor: au