Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hiszpania rozlicza generała Franco

Treść

Izba niższa hiszpańskiego parlamentu przyjęła w środę ustawę potępiającą zamach stanu gen. Francisco Franco oraz okres niemal 40-letniej dyktatury frankistowskiej. Projekt ustawy przyjętej przez socjalistyczną większość był przedmiotem polemiki w parlamencie i szerokiej dyskusji hiszpańskiej opinii publicznej przez ostatnie dwa miesiące.

"Ustawa pamięci historycznej" autorstwa socjalistycznego rządu Zapatero zrywa z niepisaną umową, wedle której panowało w Hiszpanii swoiste milczenie wokół postaci gen. Franco po jego śmierci. Przyjęcie jej przez parlament to część planu socjalistycznego rządu premiera José Zapatero, który ma na celu napiętnowanie prawicowej opozycji jako spadkobierczyni frankistowskiego reżimu. Według lewicowych polityków, to także odpowiedź na coraz częstsze próby gloryfikowania epoki gen. Franco. Partia Ludowa (PP) José Maríi Aznara generalnie sprzeciwiała się projektowi ustawy, nie dlatego jednak, że była niechętna jej poszczególnym zapisom, ile raczej ze względu na "niepotrzebne rozdrapywanie ran z przeszłości". Według byłego premiera Hiszpanii Nazara, "ustawa pamięci narodowej" zakłóci powolny proces pojednania narodowego, który rozpoczął się po upadku gen. Franco. Mimo swoich zastrzeżeń Partia Ludowa poparła 7 z 22 artykułów ustawy.
Przyjętą w Hiszpanii regułą było oddawanie hołdu obydwu stronom krwawej wojny domowej. Tymczasem parlament uznał, że tylko frankizm powinien zostać formalnie potępiony - w uchwalonej ustawie nie ma nic o zbrodniach republikańskich. W myśl zapisów nowego prawa z ulic i budynków mają zniknąć wszelkie nazwy i symbole frankistowskie. Ustawa ponadto uznaje za nielegalne zbiorowe procesy po wojnie domowej, a także symbolicznie rehabilituje wszystkie ofiary wojny. Nie przewiduje natomiast żadnych odszkodowań. Aby nowe prawo weszło w życie, musi je jeszcze zaaprobować Senat, czyli izba wyższa parlamentu hiszpańskiego.
Według Pawła Machcewicza, historyka z Uniwersytetu Warszawskiego, to kolejny krok w kierunku polaryzacji sceny politycznej i zapewnienia socjalistom większego poparcia poprzez zdeprecjonowanie pozycji prawicy. Z kolei historyk Piotr Skibiński uważa, że mamy do czynienia z próbą rzeczywistego urzędowego manipulowania historią. - Na hiszpańskiej lewicy nikt nie zerwał z republikańską przeszłością - zbrodniami wojennymi, terrorem rewolucyjnym, uzależnieniem od Stalina etc. - konstatuje Skibiński.
Grzegorz Jarosiński
"Nasz Dziennik" 2007-11-03

Autor: wa