Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hiszpania ma dość Unii

Treść

Z Luisem Infantem ze Wspólnoty Tradycjonalistycznej Karlistów rozmawia Łukasz Sianożęcki
Hiszpanie pójdą jutro do urn wyborczych?
- Zainteresowanie tym wydarzeniem nie jest duże, tak więc frekwencja nie powinna być zbyt wysoka. Najprawdopodobniej większość foteli zgarną przedstawiciele PSOE i PP z niewielką różnicą na korzyść jednej z tych partii. Tak przynajmniej prognozują media zbliżone do dwóch największych ugrupowań. Gazety "La Razon" i "El Periodico" oraz stacja Antena 3 przewidują, że aż 60 proc. Hiszpanów zamierza zostać w domach w dniu wyborów. Zgadzają się one także w tym, iż partie te uzyskają zbliżony wynik.
Społeczeństwo jest już nieco zmęczone obecnym rządem. Z drugiej strony, podobne odczucia pojawiają się w stosunku do opozycji, która nie oferuje nic specjalnie odmiennego. Tak więc panuje atmosfera ogólnego zmęczenia polityką. Jednocześnie ludzie są oszołomieni przez media, w których nie pojawiają się żadne konkretne propozycje, a jedynie szum medialny. Za mało konkretnych wskazań proponują także hierarchowie Kościoła; nie wiedzieć czemu, krytykują niezbyt głośno najbardziej antychrześcijańską politykę w historii kraju. Prowadzi to do pewnej konfuzji wśród katolików.
Takie informacje i ogólne zniechęcenie z całą pewnością nie zwiększą frekwencji.
- Oficjalna kampania PE, mająca na celu zwabienie wyborców, została zignorowana. Tak zauważyłem już na początku. Co najmniej aż 60 proc. Hiszpanów najprawdopodobniej nie zamierza uczestniczyć w tych wyborach. To będzie największe odrzucenie polityki UE za czasów uczestnictwa naszego kraju we Wspólnocie.
Skąd tak duża niechęć do instytucji unijnych?
- Od kiedy Hiszpania została zmuszona do wstąpienia do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, jej sytuacja jest dziś najgorsza i jest to konsekwencją tego kroku. Każdy sektor gospodarczy, który powinien być konkurencyjny w Europie, został odpowiednio wcześnie zdemontowany, tak by wypełnić unijne kryteria i zadowolić brukselskich urzędników. Także sektor publiczny został zniszczony, podczas gdy część krajów mogło dofinansowywać i wspierać ten sektor u siebie. Doprowadziło to do przejęcia kluczowych sektorów naszej gospodarki przez obcy kapitał. Ponadto ogromny wpływ ideologiczny i prawny UE jest tak demoralizujący, że porównując naszą obecną kondycję z tą sprzed 30 lat, Hiszpania jawi się jako wyjątkowo żałosny kraj.
Czy w takiej sytuacji jakąś rolę mogą odegrać mniejsze partie. Czy sądzi Pan, że może się tak stać w Hiszpanii?
- Niestety, nie wydaje mi się, by którekolwiek z małych ugrupowań było w stanie odegrać jakąś znaczącą rolę w nadchodzących wyborach. W najlepszym przypadku mogą jedynie wywołać pewne wątpliwości wśród osób bezkrytycznie popierających Unię. Jednakże bez względu na to, jaką opcję reprezentują, są częścią systemu. Nie mogą zaproponować nic godnego uwagi.
Dlaczego Karliści nie startują w wyborach do PE?
- Nie wystawiamy żadnych kandydatów. Od zawsze opowiadamy się przeciwko instytucjom unijnym.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-06-06

Autor: wa