Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Historyk dr Bogusław Kopka z Biura Edukacji Publicznej IPN przedstawi w przyszłym tygodniu raport na temat KL Warschau

Treść

W drugiej połowie października IPN przedstawi nowe stanowisko w sprawie KL Warschau. Tym razem będzie ono oparte na całokształcie zebranego materiału dowodowego, bez pomijania zeznań "niewygodnych" dla niektórych środowisk. Według naszych informacji, pozwoli to odblokować budowę w stolicy pomnika Ofiar KL Warschau. Jednocześnie łódzki oddział IPN prowadzi postępowanie karne w sprawie KLW. W śledztwie będą zeznawać nowi świadkowie.
Po artykułach dotyczących śledztwa w sprawie Konzentrationslager Warschau (KLW) zgłosił się do nas nowy świadek.
"W grudniu 1943 r. Niemcy zagarnęli w łapance mojego brata, Stanisława" - pisze pani Halina Cz. z Warszawy. "Przygotowałam paczkę z ciepłą odzieżą i w bramie obozu na Woli przyjęła ją pełniąca służbę straż. Następnego dnia z obwieszczenia dowiedziałam się, że mój brat został rozstrzelany. Ponownie znalazłam się przed bramą obozu, gdzie otrzymałam paczkę z powrotem, z tym, że brakowało w niej swetra. Do dzisiaj mam przed oczyma potężną bramę obozu, przed którą stałam dwukrotnie".
Relację tę, wraz z adresem świadka, przekażemy w najbliższych dniach do IPN. Postępowanie w sprawie KLW prowadzi łódzka komisja oddziałowa IPN. Śledztwo przeniesione zostało z Warszawy do Łodzi w celu uniknięcia zewnętrznych nacisków, z jakimi spotykało się w stolicy.
Niezależnie od toczącego się postępowania karnego w centrali IPN działa zespół ds. KL Warschau, powołany przez prezesa IPN prof. Janusza Kurtykę, którego celem jest przygotowanie - na podstawie całokształtu zebranych dowodów w sprawie i ogólnej wiedzy historycznej - nowego stanowiska Instytutu w sprawie obozu.
- Termin przyjęcia przez prezesa nowego stanowiska w sprawie KLW przesunie się na październik - zapowiedział rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk. Wcześniej planowano, że nastąpi to do końca września br. Zmiana stanowiska IPN ma istotne znaczenie dla realizacji uchwały Sejmu z 2001 r., która wzywa do wzniesienia w stolicy pomnika Ofiar KL Warschau. Dotychczasowe oficjalne stanowisko IPN, opracowane przez poprzednie kierownictwo i przekazane w formie informacji dla Sejmu, w którym pominięto część istotnych dowodów w sprawie, blokuje prace nad budową pomnika. Sejm III kadencji odrzucił tę informację i wezwał IPN do uzupełnienia śledztwa.
W pracach zespołu uczestniczy sędzia Maria Trzcińska oraz historyk dr Bogusław Kopka z Biura Edukacji Publicznej IPN. Sędzia Trzcińska, która prowadzi badania nad KLW od 30 lat, złożyła już 28 września obszerny, 120-stronicowy raport, w którym przedstawiła w zarysach materiał dowodowy i wynikające z niego wnioski. Doktor Kopka, z uwagi na ogrom dokumentów do przeanalizowania, przedstawi swój raport dopiero w przyszłym tygodniu. Na czele zespołu stoi prokurator Antoni Kura, szef biura nadzoru nad śledztwami w pionie śledczym IPN.

Konfrontacja z dowodami
Zespół przeprowadził już dyskusję, podczas której doszło do konfrontacji obojga ekspertów. Dyskusja dotyczyła m.in. rozkazu Himmlera z 9 października 1942 r., w którym po raz pierwszy padają słowa o "obozie koncentracyjnym w Warszawie". Ze strony dr. Kopki pojawiła się wątpliwość - czy obóz istniał już wtedy, czy też miał dopiero powstać? Odpowiedź przynosi meldunek z 3 grudnia 1942 r. przekazany rządowi polskiemu w Londynie, w którym zwiadowca Polskiego Państwa Podziemnego donosi, że: "na terenach przyłączonych ostatnio do Obozu przebywa 10 tys. Żydów z Grecji. Są oni zatrudnieni przy budowie nowych baraków dla powstającego Obozu dla Polaków mającego pomieścić ok. 40 tys. osób". Meldunek ten potwierdza więc, że obóz istniał już wcześniej. W tym kontekście późniejsze rozkazy dotyczące obozu koncentracyjnego obrazują proces jego rozbudowy o kolejne łagry, nie odnoszą się zaś do momentu powstania. Dotyczy to zwłaszcza rozkazu Himmlera z 16 lutego 1943 r. mówiącego o przeniesieniu obozu koncentracyjnego w rejon getta w celu użycia więźniów do wyburzania ruin, rozkazu Himmlera z 11 czerwca 1943 r. o przekształceniu Pawiaka na obóz koncentracyjny oraz meldunku Pohla z 23 lipca 1943 r. o założeniu obozu koncentracyjnego w byłym getcie. Fakt, że nazwa własna Konzentrationslager Warschau pojawia się dopiero w dokumentach z 1943 r., nie oznacza, że wcześniej obóz na tym terenie faktycznie nie funkcjonował.
Zarówno źródła niemieckie, jak i polskie są zbieżne w kwestii "tempa zagłady", czyli dziennej liczby ofiar. Dowódca SS i policji Otto Paul Geibl zeznał na swoim procesie, że w odwet za straty zadawane Niemcom przez stronę polską, które wynosiły 40 zabitych dziennie, tracono co dzień dziesięciokrotnie większą liczbę Polaków, a więc przeciętnie 400 ofiar. Te same dane znajdują się w meldunku zwiadowcy AK z 22 listopada 1943 r., który podaje, że tracono dziennie 300 osób, nie licząc rozstrzelanych, których było do stu dziennie.

Narzędzie Planu Pasta
Na uwagę zasługuje też fakt, że we wszystkich meldunkach i zeznaniach mowa jest wyraźnie o Polakach jako ofiarach, a nie o polskich Żydach, co przeczy pojawiającym się opiniom, że KLW był obozem zagłady ludności getta (choć wiadomo, że przez KLW przewinęły się inne narodowości, w tym także Żydzi). KLW był po prostu narzędziem realizacji Planu Pasta, tj. planu drastycznej redukcji liczby polskiej ludności Warszawy. Transporty Żydów z getta kierowane były na zagładę do Treblinki.
- Na Kole więźniowie byli rozstrzeliwani, w Warszawie Zachodniej ofiary gazowano, zaś na terenie byłego getta funkcjonowały krematoria i usytuowane były magazyny z gazem - mówi sędzia Trzcińska. Wszystkie części obozu składającego się z pięciu łagrów połączone były linią kolejową, która umożliwiała transport zwłok. Kolejka dochodziła także do ul. Gęsiej, gdzie ofiary przeładowywano na samochody, a potem przenoszono do krematoriów. Zwłoki spalano także w podwórkach na stosach drewna.
- W jednym z zeznań mowa jest o tym, że góra ciał, którą świadek widział w jednej z bram w byłym getcie, została tam "przyniesiona". To dało asumpt do twierdzenia, jakoby ofiary musiały zostać uśmiercone gdzieś w pobliżu. Otóż nie! Ciała zostały przywiezione na miejsce, najprawdopodobniej z komory gazowej w Warszawie Zachodniej, a potem przeniesione na podwórze na spalenie - wyjaśnia sędzia Trzcińska. Transporty "ciał, na których nie było śladów kuli", zostały opisane przez świadków w zeznaniach znajdujących się w aktach śledztwa.
- Nie sądzę, aby chwilowe kontrowersje wokół oceny materiału zamknęły drogę do wypracowania przez ekspertów wspólnego iunctim. Wynikają one z trudności w objęciu naraz całości materiałów zebranych w tej sprawie - twierdzi nasz informator w IPN. Nowe stanowisko prezesa IPN w sprawie KL Warschau przyjęte zostanie prawdopodobnie w drugiej połowie października br. 9 października (data pierwszego rozkazu Himmlera z 1942 r., w którym jest mowa o obozie koncentracyjnym w Warszawie) jest obchodzony jako rocznica powstania KL Warschau.
Małgorzata Goss

"Nasz Dziennik" 2006-10-04

Autor: wa