Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Historyczni Serbowie

Treść

Serb Novak Djokovic oraz jego rodak Nenad Zimonjic w parze z Kanadyjczykiem Danielem Nestorem okazali się najlepsi w kończącym tenisowy sezon turnieju Masters Cup w Szanghaju. Znakomicie wypadli też nasi debliści, Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy dotarli aż do półfinału. Polacy zmierzyli się w nim z najlepszą parą świata ostatnich lat, Bobem i Mikem Bryanami 4:6, 4:6. W pierwszym secie, przy stanie 4:5 w gemach, nasi nie wykorzystali prowadzenia 40:15; w drugim, w dziesiątym gemie Matkowski popełnił dwa podwójne błędy serwisowe - i to były kluczowe momenty meczu. "Przegraliśmy z Bryanami, czujemy zmęczenie, trochę niedosyt, ale i ogromną radość. Żal miesza się z euforią. Jesteśmy przecież w czwórce najlepszych debli świata, jesteśmy półfinalistami Turnieju Mistrzów! Mimo że mieliśmy dziś niski procent pierwszego serwisu, to i tak były szanse na wygranie tego meczu. Niestety, nie wykorzystaliśmy ich, zadecydowało kilka przegranych piłek. Ale taki jest tenis i sport, czasem właśnie te dosłownie dwie, trzy piłki w kluczowych momentach dzielą porażkę od zwycięstwa. Za nami świetny tydzień, czujemy się mocni, jesteśmy zadowoleni z postępów, które zrobiliśmy w ostatnich tygodniach" - napisali Polacy na swym oficjalnym blogu. W finale doszło do niespodzianki - amerykańscy bliźniacy przegrali 6:7 (3-7), 2:6 z Nestorem i Zimonjicem i jakby tego było mało, stracili na ich rzecz pierwsze miejsce w światowym rankingu. W decydującym starciu turnieju singlistów Djokovic pokonał 6:1, 7:5 Rosjanina Nikołaja Dawidienkę po godzinie i 43 minutach gry. Był to już drugi pojedynek obu zawodników w Szanghaju, wcześniej spotkali się w fazie grupowej, drugi zakończony sukcesem Serba. Finał rozpoczął się zaskakująco, bo wszyscy spodziewali się wyrównanej walki, a tymczasem Novak błyskawicznie objął prowadzenie 5:0 i pierwszą partię szybko rozstrzygnął na swoją korzyść. W drugim secie Serb wygrywał już 5:3 i 40:15, ale Dawidienko się obronił i wyrównał na 5:5. W decydujących fragmentach Djokovic lepiej jednak zapanował nad nerwami i nie dał sobie odebrać zwycięstwa - pierwszego w historii występów w Turnieju Mistrzów. Rok temu najlepszy był Szwajcar Roger Federer, który tym razem w ogóle nie wyszedł w grupy. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-11-17

Autor: wa