Historyczne srebro dla Polki
Treść
Krystyna Pałka zdobyła w Novym Mescie na Morawach srebrny medal biathlonowych mistrzostw świata. Wczoraj w biegu na dochodzenie na 10 km przegrała jedynie z Norweżką Torą Berger. Straciła do niej 18,5 s.
29-letnia zawodniczka AZS AWF Katowice jako pierwsza Polka w historii stanęła na podium indywidualnej konkurencji MŚ.
Pałka ruszyła na trasę jako siódma, 34,5 s po Ukraince Olenie Pidgrusznej, a kolejność wynikała z rezultatów sobotniego sprintu.
Polka szybko szybko przesuwała się w górę klasyfikacji. Po pierwszej, bezbłędnej wizycie na strzelnicy awansowała na czwartą pozycję, a od prowadzącej Berger dzieliło ją 21 sekund. Podczas drugiej próby podopieczna trenera Adama Kołodziejczyka ponownie się nie pomyliła i awansowała na trzecią lokatę.
W trzecim strzelaniu raz spudłowała i musiała pokonać liczącą 150 m karną rundę, ale o jeden błąd więcej popełniły Pidgruszna i Berger. Polka była druga i biegła zaledwie 3,1 s za Rosjanką Olgą Zajcewą.
O wszystkim zadecydowało ostatnie strzelanie, a w przypadku Pałki dokładnie... ostatni, chybiony strzał. Gdyby trafiła, prawdopodobnie zostałaby mistrzynią świata.
Pomyłki Pałki oraz Zajcewej wykorzystała Berger. Liderka klasyfikacji generalnej PŚ była bezbłędna i objęła prowadzenie. Świetnie biegająca Norweżka do mety dotarła niezagrożona.
Polka wykorzystała kłopoty Zajcewej i Norweżki Ann Kristin Flatland, która się przewróciła, i finiszowała druga, kilka sekund przed Pidgruszną oraz Zajcewą. Ukrainka do złota w sprincie dołożyła w niedzielę brąz.
Bardzo dobrze spisały się również Magdalena Gwizdoń (BLKS Żywiec) i Monika Hojnisz (UKS Lider Katowice). Ta pierwsza, mimo czterech rund karnych, dzięki świetnemu biegowi utrzymała 12. pozycję. Z kolei Hojnisz z 24. pozycji awansowała na 13., a jedyne pudło na strzelnicy odnotowała w... ostatniej, 20. próbie.
Weronika Nowakowska-Ziemniak (AZS AWF Katowice) musiała pokonać cztery rundy karne i była 27.
Opinie po starcie:
Krystyna Pałka - To dla mnie specjalny dzień. Pierwszy raz stanęłam na podium i to od razu podczas mistrzostw świata. Trudno mi opisać to uczucie. Także pierwszy raz zdarzyło mi się, że płakałam, mijając linię mety. Zawsze czegoś mi brakowało w trakcie zawodów - albo w strzelaniu, albo w biegu. Dziś wreszcie poczułam, że jestem w stanie pokonać każdą rywalkę.
Adam Kołodziejczyk, trener polskiej kadry - W niedzielę od rana czułem, że to ten dzień, że tym razem wszystko zagra jak należy i wreszcie się uda. (...) Od początku sezonu miałem nadzieję, że limit pecha w końcu wyczerpiemy. Trzeba się cieszyć, że stało się to właśnie w mistrzostwach świata. W niedzielę od rana czułem, że to ten dzień, że tym razem wszystko zagra jak należy i wreszcie się uda. I zagrało. Mieliśmy trochę szczęścia, a rywalkom nieco go zabrakło. Ważna była dyspozycja dnia. Krysia trafiła z nią w dziesiątkę. Krystyna wspięła się na szczyt swoich możliwości. Dobrze biegła i strzelała, choć dwa pudła to trochę za dużo. Na ostatniej pętli pędziła na maksa i obroniła drugie miejsce. Jestem ogromnie szczęśliwy. W końcu są efekty naszej ciężkiej prac.
Autor: jc