Historia mówi: awansujemy!
Treść
Gdyby za wyznacznik tego, co może nastąpić, brać wydarzenia z przeszłości, Polska nie miałby problemu z wywalczeniem awansu do 1/8 piłkarskich mistrzostw świata. W minionych latach grywała bowiem z reprezentacjami Niemiec, Ekwadoru i Kostaryki, swymi przeciwnikami z grupy A. Zachodnich sąsiadów co prawda pokonać nie zdołała ani razu, ale z pozostałą dwójką tylko wygrywała. A do awansu wystarczy drugie miejsce w grupie...
Historia piłkarskich kontaktów Polski i Niemiec jest długa, ale dla nas niespecjalnie udana. Obie narodowe drużyny spotykały się ze sobą bowiem 14 razy i ani jedna potyczka nie zakończyła się zwycięstwem Biało-Czerwonych. Tylko cztery mecze zakończyły się remisami, w dziesięciu przypadkach lepsi byli Niemcy. Bilans bramkowy wynosi 7:26. Najsłynniejsze starcie miało miejsce we Frankfurcie, w półfinale mistrzostw świata - w deszczu, błocie, koszmarnych warunkach, w których grać się nie powinno, wygrali 1:0 Niemcy i oni awansowali do finału. W zgodnej opinii, gdyby boisko było inne, zwyciężyłaby lepsza technicznie i po prostu lepsza piłkarsko Polska. Cztery lata później oba zespoły spotkały się na kolejnym mundialu, tym razem w Argentynie. Nie było to nadzwyczajne widowisko, zakończyło się bezbramkowym remisem.
Po raz ostatni Polska i Niemcy zmierzyły się przed dziesięciu laty w Zabrzu. Goście wygrali wówczas 2:0. Jak będzie za kilka dni? Czy nasi będą potrafili przełamać złą passę i sprawią niespodziankę?
Niemcy są pewni, że nie. Wiary dodało im zwycięstwo w towarzyskim meczu z Kolumbią 3:0, po którym trener Juergen Klinsmann nie ukrywał zadowolenia. Ba, wyraził nawet chęć przedłużenia wygasającego z końcem mistrzostw kontraktu z reprezentacją. Wiadomo, że warunkiem koniecznym do parafowania umowy jest sukces na mundialu. Klinsmann nań liczy.
A swe nadzieje pokłada nade wszystko w dwóch piłkarzach, od których zależy siła ofensywna prowadzonej przez niego ekipy. To Miroslav Klose i Lukas Podolski. Łączy ich wiele, obaj są świetnymi i utalentowanymi napastnikami, lubią ze sobą grać. Poza tym są z pochodzenia... Polakami. Klose urodził się w Opolu, a Podolski - w Gliwicach.
Historia pojedynków z Ekwadorem i Kostaryką nie jest najbogatsza. Dość powiedzieć, że z Ekwadorczykami zagraliśmy dotychczas tylko raz, i to całkiem niedawno, bo 13 listopada zeszłego roku w... Barcelonie. Polska wygrała pewnie 3:0 i nikt by się nie obraził, gdyby podobnie było w piątek.
Co ciekawe, szkoleniowiec naszych najbliższych rywali, Luis Fernando Suarez, Biało-Czerwonych się bardzo obawia. - Z ich szybkością i dośrodkowaniami na pole karne Polacy mogą być niesłychanie groźni. Przez pełne 90 minut musimy zachować maksymalną koncentrację. Jeśli to się nam nie uda, to będziemy mieć kłopoty - mówi. Trener ma i inne problemy, a największym jest uraz skutecznego napastnika, Carlosa Tenorio. Być może Suarez nie zaryzykuje i w piątek nie wpuści go na boisko, by nie pogłębiać kontuzji. Inna sprawa - czy nie jest to tylko "zasłona dymna"?
Szkoleniowiec dementuje też informacje, aby w kadrze był konflikt na tle płacowym. Czołowi piłkarze mieli się ponoć buntować za zbyt niskie, ich zdaniem, premie za zwycięstwa...
Także z Kostaryką Polska grywała dotychczas rzadko, bo jedynie dwukrotnie. W 1989 r. w San Jose wygrała 4:2, rok później w Chicago 2:0. 20 czerwca nie powinno być inaczej, zwłaszcza że Kostarykańczycy zdają się być w bardzo mizernej dyspozycji. W żadnym spotkaniu towarzyskim przed mundialem nie wypadli dobrze - przegrywali wysoko, mieli problemy ze strzelaniem bramek. Mimo to wierzą, że na samych mistrzostwach zaprezentują się z lepszej strony. - Szanujemy wszystkich rywali, ale się ich nie boimy - powtarzają zgodnym chórem. Wszyscy wierzą w szczęśliwą rękę trenera Alexandra Guimaraesa, który w Kostaryce jest niemal bohaterem narodowym. W przeszłości wyprowadzał reprezentację tego kraju z wielu tarapatów. Czy teraz może być podobnie? Chyba nie.
Wczoraj w Barsinghausen nasza narodowa drużyna zmierzyła się w towarzyskim meczu z reprezentacją miasta Salzgitter. Polacy wygrali 12:0 (6:0). Łupem bramkowym podzielili się: Euzebiusz Smolarek (cztery), Maciej Żurawski, Grzegorz Rasiak, Ireneusz Jeleń (po dwie), Bartosz Bosacki i Paweł Brożek. Był to ostatni pojedynek podopiecznych Pawła Janasa przed mistrzostwami świata. Następny rozegrają w piątek z Ekwadorem. Będzie to już jednak mecz inaugurujący ich mundialowe zmagania.
A wczoraj Polacy zagrali w składzie: Kuszczak - Baszczyński, Jop, Bosacki, Żewłakow - Smolarek, Szymkowiak, Sobolewski, Radomski, Kosowski - Żurawski (pierwsza połowa) oraz Fabiański - Dudka, Lewandowski, Bosacki, Gancarczyk - Kosowski, Mila, Giza, Jeleń - Brożek, Rasiak (druga połowa).
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-06-07
Autor: ab