Hipokryzja władzy
Treść
Zdjęcie: arch. Michała Barana/ -
Z Michałem Baranem, członkiem zarządu i jednym z fundatorów Fundacji „Jeden z nas”, rozmawia Izabela Borańska-Chmielewska
Dwa dni po zwolnieniu prof. Bogdana Chazana z funkcji dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny życie straciło tam niewinne dziecko.
– To bardzo smutna sytuacja, która nie wiedzieć czemu ogłaszana jest w niektórych mediach jako wielki tryumf wolności. Skąd ta radość i czego dotyczy? Czy tego, że najlepszy szpital położniczy w Warszawie, wyróżniający się troską o każdego pacjenta, najniższą śmiertelnością okołoporodową oraz wciąż rosnącą liczbą przyjmowanych porodów, znów powróci do szeregu przeciętnych? Nie jestem w stanie tego pojąć.
Czy ma Pan jakieś informacje, jak na to, co dzieje się w Szpitalu im. Świętej Rodziny, reagują europejskie ruchy pro-life? Wiemy, że zdecydowanie wspierały prof. Chazana podczas nagonki na niego.
– Przedstawiciele ruchów pro-life z całej Europy, ale również z innych stron świata, bardzo interesowali się sprawą prof. Chazana. W kwestiach obrony życia od lat z nadzieją spogląda się na Polskę jako na Ojczyznę Jana Pawła II, kraj, który jako pierwszy zdołał demokratycznie zwiększyć poziom ochrony życia nienarodzonych, ale również jako kraj wciąż nieodkrytego potencjału ewangelizacji i przemiany świata ku dobremu. Tym bardziej więc postawa naszych władz była dla wielu ludzi na świecie olbrzymim szokiem. Kilka tygodni po kanonizacji największego z Polaków polscy decydenci, którzy tak chętnie oddawali mu hołd, otwarcie prześladują lekarza za deklaracje i decyzje zgodne z papieskim nauczaniem. To wręcz trudne do pomyślenia. Czymś naturalnym były więc bardzo liczne głosy solidarności napływające z całego świata.
Dla nas zaś jako Fundacji „Jeden z nas”, której radzie pan profesor przewodniczy, punktem honoru było zorganizowanie oficjalnego poparcia Europejskiej Federacji Ruchów Obrony Życia One Of Us, którą jako jedyna polska organizacja współtworzymy. I takie poparcie zostało wystosowane, co najciekawsze – podpisane przez obecnych prezydentów Federacji, a więc jeszcze niedawno eurodeputowanych z ramienia Europejskiej Partii Ludowej, do której należą nasze partie rządzące. Zatem polscy politycy, którzy walcząc z cywilizacją życia, powołują się na rzekomo europejskie standardy, zostali pouczeni przez swoich zachodnich kolegów partyjnych, dla których obecna sytuacja ataku na wolność sumienia stanowi prawdziwe kuriozum.
Tempo wydarzeń w „sprawie profesora Chazana” każe przypuszczać, że wszystko było skrupulatnie zaplanowane. W szpitalu trwają jeszcze kontrole, ale profesor już ponad tydzień temu stracił pracę.
– By ocenić tę sytuację, wystarczy prześledzić fakty, stąd ogromne uznanie dla prawników, m.in. z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, którzy na bieżąco pokazywali nam czarno na białym nadużycia ze strony warszawskiego ratusza, okraszone tchórzowskimi unikami samej pani prezydent. Najbardziej mnie zaskoczyło, gdy pani prezydent zapytana przez dziennikarza o sytuację prof. Chazana, kazała nie zadawać pytań „ideologicznych”, stwierdzając, że ona jest tutaj od pilnowania procedur.
Skoro więc w przestrzeni dbania o procedury pani prezydent widzi wyznacznik jakości swojej publicznej służby, to w tej konkretnej sytuacji, gdy o łamanych zasadach i procedurach napisać można potężny elaborat (odsyłam do raportów na stronie Ordo Iuris), pani prezydent powinna ocenić samą siebie druzgocąco. Szczerze polecam jednak pani prezydent do samooceny kryteria moralne, gdyż nawet jeśli związane są z pewnym bólem wewnętrznym, to przy odpowiednio uczciwej postawie zawsze pozostawiają przestrzeń dla Bożego Miłosierdzia.
Dlaczego tak przeszkadzają władzy, środowiskom lewicowym i feministycznym lekarze, którzy podpisali Deklarację Wiary?
– Odpowiem bardzo krótko. Ponieważ nie tylko my, obrońcy życia, ale również jego przeciwnicy, wszyscy, w głębi serca mamy świadomość, że dobro jest silniejsze od zła. Tylko dla naszych przeciwników ta świadomość jest trudna do zniesienia i dlatego owocuje tak wielkim hałasem i agresją. Tymczasem jak trafnie zauważył bł. ks. Jerzy Popiełuszko, przemoc jest oznaką słabości, a nie siły.
Ojciec dziecka, którego aborcji odmówił prof. Chazan, powiedział w wywiadzie: „Jestem jedynakiem. Gdybyśmy zdecydowali się na adopcję, moi rodzice nigdy nie byliby prawdziwymi dziadkami, a moje instynkty samcze, władcze, naturalne nie byłyby zrealizowane”. Dla spełnienia tej zachcianki zgodził się na pięć procedur in vitro. Ile dzieci w nich zginęło? Trudno o bardziej przedmiotowe traktowanie człowieka.
– Z pokusami egoizmu i skoncentrowania na własnych potrzebach zmaga się każdy z nas. Problem pojawia się, gdy ową pokusę próbujemy zracjonalizować, tłumaczyć, że to czy tamto nam się należy, bez względu na koszty ponoszone przez innych. Problem ten potęguje się jeszcze bardziej, gdy w grę wchodzi cały przemysł mówiący „tak, należy ci się i my ci to zapewnimy”. Tymczasem drugi człowiek jest zawsze darem wykraczającym poza nasze oczekiwania. Próba zawłaszczenia tego daru poprzez procedurę in vitro prowadzi nie tylko do uprzedmiotowienia najintymniejszej wspólnoty małżeńskiej z jej płodnością, nie tylko do brutalnego niszczenia wielu istnień ludzkich uznanych za nie dość wartościowe, ale również do obserwowanego przez nas odrzucenia upragnionego dziecka ze względu na jego niedoskonałości, kto wie, czy nie zawinione samym przebiegiem procedury.
Profesor Bogdan Chazan złożył do sądu pracy odwołanie od decyzji prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jakie znaczenie będzie miał ten casus dla wszystkich pracowników służby zdrowia?
– Sądzę, że niezależnie od szans powodzenia postępowania przed sądem pracy, które – jak się można domyślać – nie będzie już tak błyskawiczne, jak proces zwolnienia profesora, jego postawa jest bardzo ważna jako świadectwo dla wszystkich lekarzy i pracowników służby zdrowia oraz wszystkich obrońców życia. Odbieram to jako świadectwo niezłomnego trwania przy prawdzie i słuszności, których profesor nie tylko nie pozwolił sobie odebrać, ale też robi wszystko, co możliwe, aby ta prawda mogła zatryumfować. Nawet jeśli nie stanie się to dziś lub jutro, to przecież wiemy, że do tego dojdzie i dlatego wspólnie z panem profesorem spokojnie róbmy wszystko, co trzeba, by do tego doprowadzić.
Dziękuję za rozmowę.
Izabela Borańska-ChmielewskaNasz Dziennik, 30 lipca 2014
Autor: mj