Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hiddink, Arszawin i wszystko jest możliwe

Treść

Wielka niespodzianka! Rosja pokonała Holandię, Andriej Arszawin zostawił w cieniu Wesleya Sneijdera, a Guus Hiddink pokazał Marco van Bastenowi, ile jeszcze musi drogi pokonać, by stać się trenerem z najwyższej półki. Choć przed meczem wydawało się, że nikt i nic nie zdoła powstrzymać Pomarańczowych, to Rosja awansowała do półfinału piłkarskich mistrzostw Europy, a na dodatek uczyniła to jak najbardziej zasłużenie, w stylu chwilami porywającym, godnym znakomitej, świetnie przygotowanej i pełnej wiary w swoje możliwości drużyny. - Holendrów trudno przewyższać pod względem taktycznym, technicznym i fizycznym, ale moi podopieczni to uczynili - powiedział zachwycony, szczęśliwy trener zwycięzców, Guus Hiddink. Żeby było ciekawiej - Holender. Pomarańczowi byli faworytami. W fazie grupowej grali doskonale, wygrywali mecz za meczem, rozbijając bezdyskusyjnie m.in. mistrzów i wicemistrzów świata. Rosji jednak nie lekceważyli, bo ta - po powrocie do składu Arszawina - prezentowała się wyjątkowo dobrze, a na jej ławce zasiadał Hiddink. Trenerski geniusz, człowiek, który potrafi odnosić sukcesy z niczego, graczy przeciętnych zamieniać w gwiazdy. Już pierwsze minuty sobotniego starcia pokazały, że jego podopieczni nie zamierzają się bronić, kalkulować i czekać na to, co zrobi faworyt. Od początku zaatakowali, słusznie wychodząc z założenia, iż jednym z kluczy do sukcesu będzie ułożenie gry na swoich warunkach. W 5. min Jurij Żyrkow uderzył z rzutu wolnego i tylko świetna interwencja Edwina van der Sara zapobiegła utracie bramki. Za chwilę groźnie "główkował" Roman Pawluczenko, tuż obok słupka. W odpowiedzi bliski powodzenia był Sneijder, zabrakło mu precyzji i szczęścia. Gdy zegar wskazywał pół godziny gry, w znakomitej sytuacji znalazł się Ruud van Nistelrooy - snajper Pomarańczowych minął się jednak z piłką, gdyby w nią trafił, byłoby 1:0. Kolejne minuty przyniosły prawdziwe oblężenie bramki van der Sara. Rosjanie zdecydowanie przyspieszyli, zaczęli błyskawicznie wymieniać między sobą piłkę, wygrywać prawie wszystkie indywidualne pojedynki i raz za razem byli blisko powodzenia. Sygnał dał niesamowity, bajecznie wyszkolony Arszawin, którego sprytny strzał końcem palców wybronił van der Sar. Po chwili Holender był w jeszcze większych opałach, po fantastycznej "bombie" Denisa Kołodina z ponad 30 metrów. Obronił. Kilkadziesiąt sekund później byłby pewnie bez szans po kolejnej próbie tego samego zawodnika, piłka minęła jednak nieznacznie poprzeczkę. Tych kilka minut wstrząsnęło Pomarańczowymi, którzy już dawno nie byli w takich tarapatach i nie musieli się tak rozpaczliwie bronić. Na swoje szczęście napór przetrzymali, w końcówce pierwszej połowy przeprowadzili nawet kilka akcji, ale rywalowi za bardzo nie zagrozili. Początek drugiej połowy należał do Holendrów, lecz ci znów nie potrafili wypracować sobie dogodnej sytuacji. W 56. min Rosja przeprowadziła popisową akcję - Siergiej Siemak znakomicie zagrał do Pawluczenki, a ten płaskim strzałem zdobył prowadzenie. To dodało jej skrzydeł i przez kolejny długi okres gry przeważała i raz za razem zagrażała van der Sarowi. Podopiecznym Hiddinka brakowało jednak kropki nad "i", grali naprawdę pięknie, efektownie, popisywali się technicznymi sztuczkami, ale sytuacji nie wykorzystywali. W 86. min to się zemściło: po rzucie wolnym piłka dotarła do van Nistelrooya, a ten wiedział, jaki z niej zrobić użytek. 1:1! O wszystkim miała zatem rozstrzygnąć dogrywka, a może i rzuty karne. Ani jedni, ani drudzy nie chcieli na nie czekać. Ruszyli do przodu, w efekcie blisko powodzenia byli Sneijder i Robin van Persie, centymetrów zabrakło Pawluczence, który "huknął" z ponad 20 m w poprzeczkę. Z biegiem minut inicjatywę zaczynali jednak przejmować kapitalnie przygotowani fizycznie i mentalnie Rosjanie. W 112. min dopięli swego - Arszawin idealnie dograł piłkę na nogę Dmitrija Torbińskiego, a ten wpakował ją z najbliższej odległości do siatki. Gol, gol, i w tym momencie Holandia była na deskach. Cztery minuty później dobił ją Arszawin, który w sytuacji sam na sam nie dał szans van der Sarowi. W ten sposób Rosja awansowała do najlepszej czwórki turnieju i uczyniła to w stylu zdumiewającym. Czapki z głów przed Hiddinkiem, Arszawinem i Pawluczenką. Piotr Skrobisz Rosja - Holandia 3:1 (0:0, 1:1) Bramki: Roman Pawluczenko (56.), Dmitrij Torbiński (112.), Andriej Arszawin (116.) - Ruud van Nistelrooy (86. - głową). Żółte kartki: Denis Kołodin, Jurij Żirkow, Dmitrij Torbiński - Khalid Boulahrouz, Robin van Persie, Rafael van der Vaart. Sędziował: Lubos Michel (Słowacja). Widzów: 39 374. Rosja: Igor Akinfiejew - Aleksander Aniukow, Denis Kołodin, Siergiej Ignaszewicz, Jurij Żirkow - Konstantin Zyrianow, Siergiej Siemak, Igor Siemszow (69. Dinijar Bilaletdinow), Iwan Sajenko (81. Dmitrij Torbiński) - Andriej Arszawin, Roman Pawluczenko (115. Dmitrij Syczew). Holandia: Edwin van der Sar - Khalid Boulahrouz (54. Johnny Heitinga), Andre Ooijer, Joris Mathijsen, Giovanni van Bronckhorst - Nigel de Jong, Orlando Engelaar (61. Ibrahim Afellay), Dirk Kuyt (46. Robin van Persie), Rafael van der Vaart, Wesley Sneijder - Ruud van Nistelrooy. "Nasz Dziennik" 2008-06-23

Autor: wa