Herszt Donald T.?
Treść
Oglądając najście na „Wprost”, obstawialiśmy z przyjaciółmi, jaką linię obrony przyjmie Donald Tusk. Kiedy było już wiadomo, że tym razem media mainstreamowe mu nie wybaczą, zastanawialiśmy się, co i kiedy powie. Zgodni byliśmy, że Tusk jak zwykle za nic nie odpowiada i znajdzie jakiegoś chłopca do bicia. Obstawialiśmy prokuraturę. Ale nie spodziewaliśmy się, że stopień histerii premiera sięgnął tak daleko, że swoją starą śpiewkę, że to nie jego wina, zacznie o ósmej rano w tak wielkie święto jak Boże Ciało.
Trzeba przypomnieć istotę nagranej rozmowy. To nie było spotkanie dwóch „państwowców”. To raczej dwóch kolesi namawiało się, jak załatwić, żeby za pieniądze Polaków kolejne wybory wygrała partyjna sitwa.
Nikt nie wierzy w słowa Tuska, że nie ma z tym nic wspólnego. Nie wierzę też, że minister Sienkiewicz przyszedł do Belki we własnym imieniu. Członkowie rządu Platformy i PSL są przyłapani na jakichś gangsterskich rozmowach, w których mówią o pisaniu ustaw w zamian za drukowanie pieniędzy, o atakowaniu biznesmenów i dotowaniu spółek pod stołem, a premier wysyła ABW na dziennikarzy, którzy o tym napisali.
Przy okazji „akcji” ABW kolejny raz okazało się, że „polskie państwo nie istnieje”. Agenci, którzy wczoraj „trzepali” redakcję, najpierw nie byli w stanie obsłużyć komputerów redakcji, bo były w innym systemie, a potem zapomnieli zabrać stamtąd swojej walizki z dokumentami i pieczątkami ABW. To są profesjonalne służby? To raczej gagi z jakiejś taniej szpiegowskiej komedii. Przecież skoro szefa MSW i prezesa NBP mógł nagrać kelner w knajpie przy kotlecie, to mógł ich nagrać każdy.
Do tej zapaści przyczyniły się lata zaniedbań tego rządu. Kiedy zamiast rządzić i modernizować państwo, dbano o sondaże i interes własnej partyjnej sitwy. Właśnie do tego przyznał się przy kotlecie minister Sienkiewicz, twierdząc, że państwo polskie nie istnieje.
Prokuratura tłumaczy, że celem wtargnięcia do redakcji było „zabezpieczenie i zbadanie nośników z nagraniami”. Panie Prokuratorze Generalny! To ja informuję Pana, że od ponad czterech lat w Moskwie leżą nośniki z nagraniami ostatnich minut życia polskiego prezydenta, dowódców wszystkich rodzajów polskich wojsk, naszych ministrów, posłów, senatorów, którzy zginęli w Rosji. Te nośniki nazywają się czarne skrzynki. Dlaczego do dziś ich nie „zabezpieczyliście i nie zbadaliście”? Dlaczego w tamtej sprawie nie macie takiej samej determinacji? Przecież nawet na redakcję „Wprost” został nasłany prokurator od Smoleńska.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zwrócił się z listem do Bronisława Komorowskiego, aby publicznie postawił sprawę dymisji rządu. Prezydent musi pokazać, czy jest po stronie demokracji i praworządności, czy po stronie afer i układów. Niestety spodziewam się, że zamiast zdecydowanych ruchów czekają nas kolejne gawędy o bigosie.
Prawo i Sprawiedliwość proponuje realne rozwiązanie kryzysu i odsunięcie skompromitowanego Tuska od władzy. Wotum nieufności, z premierem wybranym w wyniku rokowań klubów, to realne i możliwe rozwiązanie, do którego potrzeba głosów tylko połowy posłów (do samorozwiązania Sejmu potrzeba aż 2/3 głosów). We wtorek rozpoczyna się posiedzenie Sejmu. To będzie test dla wszystkich sił politycznych. Wszystkie partie powinny wystąpić przeciwko temu rządowi. Jest jedna droga do zmiany – to zmiana tego rządu. Państwo, którym rządzą ludzie mający coś do ukrycia, nie jest niezależne. Nie ma większego zagrożenia dla Polski niż premier szantażowany różnymi taśmami nie wiadomo przez kogo.
Nasz Dziennik, 19 czerwca 2014
Autor: mj