Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hercules rozbił się na lodowcu

Treść

 Piotr Falkowski


Szwedzkie służby ratunkowe dopiero w sobotę odnalazły wrak norweskiego samolotu wojskowego, który zaginął w czwartek na północy Szwecji. Do pracy przystąpiła już komisja badania wypadków lotniczych kierowana przez władze Szwecji. Jak ustalił "Nasz Dziennik", norweskie siły zbrojne skierowały do niej pięciu swoich ekspertów.

 - Nie odnaleziono członków załogi, jednak wszystko wskazuje na to, że nie przeżyli katastrofy - podał rzecznik służb Mathias Hansson. Na pokładzie było pięć osób - czterech mężczyzn i kobieta.
Części Herculesa C-130 były rozrzucone na wschodnim zboczu lodowca Kebnekaise, najwyższego szczytu Szwecji (2100 m n.p.m.). Wysłana na miejsce jednostka poszukiwawcza odnalazła fragmenty pomalowanego na kolor szary metalu i przedmioty wyglądające na elementy foteli. - Części wraku są rozrzucone na dużym obszarze, co oznacza, że siła zderzenia była ogromna - ocenił Hansson. Prawdopodobnie samolot zderzył się z ziemią w pobliżu wierzchołka góry.
W akcji ratunkowo-poszukiwawczej uczestniczyły jednostki lądowe i śmigłowce z obu krajów pod kierunkiem szwedzkiej policji. Po odnalezieniu wraku służby skoncentrowały się na poszukiwaniu ciał ofiar. Do pracy przystąpiła też komisja badania wypadków lotniczych kierowana przez władze Szwecji. Jak ustalił "Nasz Dziennik", norweska armia skierowała do niej także pięciu swoich ekspertów.
Samolot leciał z bazy wojskowej Evenes w pobliżu Narvika na północy Norwegii do szwedzkiego miasta Kiruna, gdzie miał wziąć na pokład dodatkowy personel. Kontrolerzy lotów stracili kontakt radiowy z maszyną w czwartek o godz. 14.43 przy panujących trudnych warunkach pogodowych, zaraz po przekroczeniu granicy, gdy samolot znajdował się około 80-90 km na zachód od Kiruny.
Norweski transportowiec wykonywał lot w ramach odbywających się na terenie północnej Skandynawii corocznych ćwiczeń wojskowych "Cold Response 2012" z udziałem około 16 tys. żołnierzy z 15 krajów. Ich celem jest, jak podała norweska armia, "przećwiczenie operacji o dużym natężeniu w warunkach zimowych, wykonywanych w ramach NATO i z mandatem ONZ". Scenariusz ćwiczeń to międzynarodowa interwencja wojskowa w fikcyjnym państwie, w którym trwają walki pomiędzy wojskami rządowymi a siłami separatystów. Jednocześnie trzęsienie ziemi powoduje kryzys humanitarny. W ćwiczeniach bierze udział najwięcej żołnierzy norweskich, brytyjskich, szwedzkich i francuskich. Poza tym w operacjach uczestniczą siły z: Kanady, USA, Łotwy, Estonii, Finlandii, Danii, Holandii, Szwajcarii, Hiszpanii i innych.
W niedzielę odbyła się w bazie Evenes uroczystość żałobna z udziałem króla Norwegi Haralda V. Wszystkie jednostki zaangażowane w ćwiczenia przerwały wtedy wykonywanie zadań i uczciły poległych minutą ciszy.
Podano dane członków załogi. Dowodził 46-letni ppłk Truls Audun Orpen, drugim pilotem był kpt. Stöle Garberg. Na pokładzie znajdowali się inżynierowie załadunku kpt. Bjorn Yngvar Haug i kpt. Siw Robertsen (kobieta). Wszyscy służyli w bazie w Gardermoen w pobliżu Oslo. Na pokładzie jako obserwator znajdował się oficer bezpieczeństwa 35-letni kpt. Steinar Utne, najmłodszy w składzie załogi.

Nasz Dziennik Wtorek, 20 marca 2012, Nr 67 (4302)

Autor: au