Hegemonia socjalistów potwierdzona
Treść
Z prof. Miguelem Ángelem Belmontem z Uniwersytetu Abat Oliba CEU w Barcelonie rozmawia Łukasz Sianożęcki
Jak Pan ocenia wynik wczorajszych wyborów? Co on oznacza dla Hiszpanii w najbliżej przyszłości?
- Hegemonia socjalistów oraz przywództwo José Luisa Zapatero w Hiszpanii zostały wczoraj potwierdzone. Obecnie stają się prawie całkowicie niezależni od skrajnych lewicowych partii, takich jak Izquierda Unida, czyli Zjednoczona Lewica, co miało miejsce w poprzednim parlamencie. Mogą być zależni jedynie od partii centroprawicowych, takich jak katalońska Konwergencja i Jedność (Convergéncia i Unió), które są jednak ugrupowaniami antypaństwowymi, antyhiszpańskimi.
Skąd tak wielkie poparcie dla PSOE?
- Warto przypomnieć, że ETA w ostatni piątek zamordowała członka PSE (Socjalistycznej Partii Euskadi), Isaíasa Carrasco w baskijskiej wiosce Mondragon. W tej niewielkiej wiosce, podobnie jak w wielu innych w Kraju Basków, istnieje koalicja między komunistami (Izquierda Unida) oraz mającą powiązania z ETA partią polityczną ANV, nielegalną ze względu na posiadane konotacje. Morderstwo to poważnie nadszarpnęło wizerunek komunistów w oczach hiszpańskiej opinii publicznej, dlatego wielu ich zwolenników głosowało teraz na PSOE. Powszechną sympatię dla tego ostatniego ugrupowania wzmocnił fakt, iż ETA prosiła o nieuczestniczenie w tych wyborach z tego względu, że ANV została zdelegalizowana.
PSOE usiłuje kreować swoje ogólnopolityczne środowisko jako odcinające się duchowo od ETA, aby półtora miliona wyborców oddało swój głos "w obronie demokracji" przeciwko atakom terrorystycznym.
A co się wydarzy, jeśli PSOE nie będzie w stanie samodzielnie zebrać większości i stworzyć rządu? Jaka koalicja wchodzi wówczas w grę?
- Mimo że socjaliści nie zebrali bezwzględnej większości, tzn. nie zajmą 176 foteli w Kongresie Deputowanych, to jednak nie będą mieć problemu ze stworzeniem monopartyjnego rządu, z José Luisem Zapatero jako "Presidente del Gobierno", czyli premierem. W praktyce PSOE nie będzie potrzebowało żadnej koalicji, tylko sporadycznego poparcia mniejszych ugrupowań na czas poszczególnych głosowań.
W którą stronę będzie teraz zmierzała polityka w Hiszpanii, tak wewnętrzna, jak i zagraniczna?
- Prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwóch lat nie będzie już prowadzona tak intensywna kampania przeciwko Kościołowi katolickiemu, jak to miało miejsce w ostatnich miesiącach rządów Zapatero. PSOE kreuje teraz swój wizerunek jako partii "zmiany" i "dialogu". Jednak myślę, że z dużą dozą pewności można stwierdzić, iż w roku 2010 lub 2011 powróci antykościelna polityka i retoryka, ażeby na nowo zmobilizować środowiska lewicowe. Wyborcy lewicowi popierają socjalistów, ponieważ już wcześniej w ich głowach media wywołały schemat myślowy "prześladowania" - "Kościół" - "Partia Ludowa". Na przykład w Katalonii PSOE prowadziła kampanię wyborczą pod hasłem "Jeśli nie pójdziesz, oni wrócą". Mając tu na myśli, że kto opuszcza wybory, przyczynia się do powrotu do władzy prawicy, na czele ze "złym Kościołem" i jego "majątkiem".
Jakie będą dalsze kroki Luisa Zapatero?
- Moim zdaniem, Zapatero spróbuje w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat wprowadzić zmiany do obowiązującej od 1978 r. konstytucji. Jedna z tych zmian będzie dotyczyła kwestii dziedziczenia tronu Hiszpanii (zgodnie z obecnie obowiązującym prawem przypadnie on Filipowi de Bourbon, mimo iż jest on młodszy od swoich sióstr, jedynie dlatego, że jest mężczyzną nie zaś kobietą), będącej bardzo starą tradycją hiszpańskiej monarchii. Zmiana ustawy zasadniczej wymaga jednak 2/3 głosów w Zgromadzeniu oraz referendum, nowych wyborów do Zgromadzenia i zyskania również w nim większości 2/3.
Co wczorajszy rezultat oznacza dla środowisk gejowskich? Czy staną się one bardziej aktywne?
- Lobby homoseksualne nie będzie zwiększało liczby swoich publicznych wystąpień czy manifestacji. Nie będzie także raczej wywierało otwartych nacisków na opinię publiczną. Jednak tylko na pozór homoseksualiści nie będą aktywni. Już od jakiegoś czasu wprowadzają w życie plan polegający na zajmowaniu stanowisk w strategicznych miejscach. Mam tu na myśli wyrabianie sobie pozycji w partiach politycznych, zajmowanie foteli urzędniczych i administracyjnych, a także wchodzenie ze swoją propagandą do szkół.
Co taki wynik oznacza dla katolików, zwolenników naturalnego modelu rodziny czy osób walczących o ochronę życia poczętych dzieci?
- Jest jeszcze za wcześnie, by definitywnie odpowiedzieć na to pytanie. Zależy to jednak od dwóch podstawowych czynników: wewnątrzpartyjnych rozgrywek w łonie Partii Ludowej oraz od tego, jaką zdolnością wywierania wpływów wykażą się wymienione środowiska. Mam tu na myśli także aktywność środowisk pro-life wewnątrz ugrupowania Mariano Rajoya. Partia ta jest wewnętrznie zróżnicowana, jest w niej tyle samo posłów opowiadających się za ochroną życia, jak i zwolenników aborcji, a także równie wielu niezdecydowanych. Choć obecnie szanse stworzenia ugrupowania, które jednoznacznie i twardo opowiadałoby się za wartościami katolickimi, prorodzinnymi i w ochronie życia poczętego oceniam jako niskie, jednak może przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego będą odpowiednim momentem do podjęcia takiej próby.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-03-11
Autor: wa