Hamas zapowiada odwet
Treść
Operacja izraelskiej armii "Płynny ołów" wkracza w decydującą fazę. Jako główny warunek ewentualnego rozejmu rząd w Tel Awiwie stawia kwestię zablokowania dostaw broni dla Hamasu. Mimo że przedstawiciele rządu i wojska twierdzą, iż atakowane są jedynie cele wojskowe, bomby i pociski trafiają głównie w obiekty cywilne, w tym szkoły. Radykalne ugrupowania palestyńskie oświadczyły, że Izrael usankcjonował mordowanie dzieci. - Usankcjonowali mordy na własnych dzieciach, mordując palestyńskie - oświadczył lider Hamasu Mahmoud al-Zahar w wywiadzie dla telewizji Al Dżazira, zapowiadając tym samym krwawy odwet.
Palestyńscy bojownicy, mimo izraelskiej ofensywy, kontynuują ostrzał rakietowy południowej części Izraela. Jednak, jak poinformowała rzecznik prasowy armii izraelskiej mjr Avital Leibovitch, jego natężenie zdecydowanie się zmniejszyło. - Uderza coraz mniej rakiet. Eksplozji odnotowaliśmy dzisiaj około 20, co stanowi jedną dziesiątą pierwotnych możliwości Hamasu. Oznacza to, że Hamas słabnie - oceniła.
Z kolei Abu Obeida, rzecznik prasowy Brygad Izz al-Din al-Quassam, zbrojnego skrzydła Hamasu, ostrzegł, że jego ludzie są gotowi stawić czoła izraelskiej armii. - Tysiące odważnych bojowników czeka na was na rogu każdej ulicy i powita was ogniem i żelazem - oświadczył w odniesieniu do izraelskich żołnierzy.
Nieustająca wymiana ognia
Izraelski samolot zbombardował wczoraj rano szkołę administrowaną przez ONZ w północnej części Strefy Gazy. W wyniku nalotu - według służb medycznych - zginęło co najmniej czterdzieści osób, które schroniły się w budynku przed walkami między Hamasem a izraelską armią. Czołgi, przy wsparciu helikopterów, wkroczyły do Chan Junis. Pragnący zachować anonimowość wysoki przedstawiciel Hamasu powiedział w rozmowie z AFP, że znajdujący się pod jego dowództwem bojownicy wciągnęli siły izraelskie w pułapkę. - Pozostawiliśmy na ich drodze mnóstwo ładunków wybuchowych - dodał. Łącznie wczoraj zginęło czterech izraelskich żołnierzy. Jednak ponieśli oni śmierć wskutek omyłkowego ostrzału własnej armii.
Izrael twierdzi, że w wyniku operacji "Płynny ołów" zginęło 130 bojowników Hamasu.
Jak podała Agencja Reutera, powołując się na palestyńskie źródła medyczne, izraelska ofensywa kosztowała już życie 635 osób, z których większość to ludność cywilna. 2900 zostało rannych. Liczba ta stale rośnie.
Wirtualne plany rozejmu
Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas podczas wczorajszego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ usiłował namówić do podjęcia zdecydowanych kroków wobec Izraela. W spotkaniu udział wzięli ministrowie spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Francji i Wielkiej Brytanii.
Postawione przez Izrael warunki zawieszenia broni wydają się jednak nie do spełnienia. Warunek zablokowania dostaw broni dla organizacji Hamas jest o tyle niemożliwy do realizacji, że nad kanałami jej przesyłu nie ma jakiejkolwiek kontroli. - Prawdopodobieństwo realizacji tego warunku jest minimalne - ocenił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. dr hab. Janusz Danecki z Instytutu Arabistyki i Islamistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Według niego, jest to nie do przyjęcia, zwłaszcza przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta USA i wyborami w Izraelu.
Z kolei warunki stawiane przez stronę palestyńską, a mianowicie otwarcie przejść granicznych w Strefie Gazy i zniesienie izraelskiej blokady, są nie do przyjęcia dla Tel Awiwu.
Sytuacja palestyńskich cywilów jest "ekstremalna i traumatyczna"
ONZ oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż alarmują o narastającym w Strefie Gazy kryzysie humanitarnym. - Sytuacja w Strefie Gazy to kryzys humanitarny w pełnym rozkwicie - powiedział wczoraj w Genewie dyrektor operacyjny Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża Pierre Kraehenbuehl. Poinformował, że sytuacja palestyńskich cywilów jest "ekstremalna i traumatyczna". Według personelu Czerwonego Krzyża, w Gazie noc z poniedziałku na wtorek była "najbardziej przerażająca" od momentu rozpoczęcia izraelskiej ofensywy lądowej na palestyńskie terytorium.
Iyad Nasr z Czerwonego Krzyża w Strefie Gazy podkreślał, iż działania wojenne w znaczący sposób pogorszyły dramatyczną sytuację utrzymującą się przez ostatnie 18 miesięcy. - Rozmach operacji oraz rozmiar nieszczęścia, jakie można obserwować na tej ziemi, są po prostu przytłaczające - ocenił.
Warunki życia w Strefie Gazy pogarszają się w zastraszającym tempie. Norweski lekarz Mads Gilbert, jeden z dwóch zagranicznych lekarzy pracujących w największym szpitalu w Gazie, powiedział reporterom BBC, że wielu rannych zmarło ze względu na braki w zaopatrzeniu medycznym. Gilbert wśród setek ofiar widział zaledwie dwóch bojowników...
Jak podaje BBC, ludzie otwierają okna, aby w chwili eksplozji nie poraniły ich odłamki szyb, przez co marzną. Szczególnie narażone na hipotermię są dzieci - są one zagłodzone, ponieważ oprócz leków brakuje również żywności i czystej wody. Ponad milion Palestyńczyków pozostaje bez prądu. Wprawdzie Izrael twierdzi, że zezwolił na wjazd do Strefy Gazy (przez granicę egipską) osiemdziesięciu ciężarówek z zaopatrzeniem, jednak dotychczas strona palestyńska nie potwierdziła ich przybycia. Zresztą 80 ciężarówek na 1,5 mln mieszkańców okupowanego terytorium stanowi zaledwie kroplę w morzu potrzeb. Władze Izraela nadal utrzymują, iż nie ma żadnego kryzysu humanitarnego, natomiast ludność palestyńska otrzymuje zaopatrzenie. Ambasador Izraela w Polsce Dawid Peleg mówi, że w Strefie Gazy nie ma katastrofy humanitarnej. Jednocześnie zapewnia, iż swobodny dostęp do tego terytorium mają wszelkie międzynarodowe organizacje pomocowe.
Co uczyni Hezbollah?
Jak podaje izraelska prasa, wzdłuż granicy Libanu i Izraela może dojść do eskalacji napięcia, jeżeli wojsko nie zaprzestanie operacji w Strefie Gazy.
Wszystko wskazuje jednak na to, że powstanie drugiego frontu, mimo że możliwe, jest mało prawdopodobne. Zdaniem libańskich analityków, wewnątrz Hezbollahu istnieją spore rozbieżności. Część liderów chce powstrzymania się od jakichkolwiek działań, podczas gdy ich adwersarze nawołują do wsparcia palestyńskiego ataku na Izrael.
Jak poinformowało wczoraj kilkudziesięciu afgańskich deputowanych, do palestyńskiego ruchu oporu w Strefie Gazy gotowych jest przyłączyć się około 2 tys. młodych Afgańczyków. Wydaje się zatem, że jeżeli Izrael nie zakończy szybko swojej ofensywy, szeregi zbrojnego ramienia Hamasu wzmocnią również potępiający Izrael bojownicy z innych krajów, być może nawet - chociaż nieoficjalnie - z Iranu.
Tymczasem kolejne agencje informacyjne donoszą o przypadkach wykorzystywania przez członków Hamasu ludności cywilnej jako tzw. żywych tarcz. Jedna z prywatnych telewizji izraelskich zamieściła w internecie film, na którym można zobaczyć, jak strzelający do żołnierzy bojownik Hamasu zasłania się przypadkowo napotkanym dzieckiem.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-01-07
Autor: wa