Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hamas wygrał wybory

Treść

Palestyńskie ugrupowanie niepodległościowe Hamas zwyciężyło w przeprowadzonych w środę wyborach do parlamentu Autonomii Palestyńskiej. Komisja Wyborcza poinformowała wczoraj, że zdobyło ono 76 mandatów, a rządzący dotychczas Al-Fatah - 43 miejsca w 132-osobowym parlamencie. Doniesienia o zwycięstwie Hamasu wywołały konsternację na Zachodzie i wściekłość w Izraelu.
Przywódca tego ugrupowania Ismail Hanijeh oświadczył wczoraj, że "jest to zwycięstwo narodu palestyńskiego, który głosował przeciwko izraelskiej okupacji, który głosował za oporem, który głosował za nowym systemem politycznym, opartym na politycznym partnerstwie". Inny członek kierownictwa Hamasu, Mahmud Zahar, oświadczył jednak, że organizacja gotowa jest na zasadzie wzajemności utrzymać trwające od lutego ubiegłego roku zawieszenie broni z Izraelem.
Rządzący dotychczas Al-Fatah w praktyce uznał swoją porażkę, czego wyrazem było ogłoszenie przez premiera Autonomii Palestyńskiej Ahmeda Korei dymisji jego rządu. Po podaniu oficjalnych wyników wyborów Hanijeh oświadczył, że jego ugrupowanie chce niezwłocznie podjąć rozmowy z Al-Fatahem i innymi partiami palestyńskimi w sprawie tworzenia nowego rządu. Al-Fatah zapowiedział, że nie wejdzie do rządu.
Komentatorzy oceniają, że utworzenie przez Hamas rządu Autonomii Palestyńskiej osłabi szanse na wznowienie negocjacji pokojowych z Izraelem, ponieważ organizacja ta figuruje na prowadzonej przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską oficjalnej liście ugrupowań terrorystycznych. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice, komentując wygraną Hamasu, powiedziała, że stanowisko USA wobec tej organizacji się nie zmieniło. Jednak prezydent George W. Bush był bardziej powściągliwy. Uznał on, że zwycięstwo Hamasu jest oznaką, iż Palestyńczycy są niezadowoleni ze status quo. Podkreślił jednocześnie, że ugrupowanie to nie może być partnerem w procesie pokojowym, jeśli nie wyrzeknie się przemocy. Oboje przyznali jednak, że palestyńskie wybory były uczciwe i pokazały, iż demokracja działa, co jest pozytywne dla regionu Bliskiego Wschodu.
Z kolei przedstawiciele UE nieoficjalnie przyznają, że Unia, która udziela finansowej i gospodarczej pomocy Autonomii Palestyńskiej, "będzie w kłopocie, jeśli Hamas wejdzie do rządu". Na razie unijni dyplomaci odsyłają do grudniowego oświadczenia wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej UE Javiera Solany, który powiedział, że UE nie sprzeciwia się udziałowi Hamasu w wyborach, ale organizacja ta powinna "zrezygnować ze stosowania przemocy, rozbroić się i uznać prawo Izraela do istnienia". Unijni dyplomaci sugerują także, że UE może cofnąć swoją pomoc finansową dla Autonomii Palestyńskiej, "jeśli przedstawiciele palestyńskiego kierownictwa nie zrezygnują ze stosowania przemocy i nie uznają Izraela".
Kłopotliwe położenie, w jakim znalazła się UE, próbuje wykorzystać Izrael.
- Po przejęciu przez Hamas władzy w Autonomii Palestyńskiej obowiązkiem Unii Europejskiej jest oświadczyć w sposób jasny i niepozostawiający wątpliwości, że Europa nie będzie miała zrozumienia dla procesu, który oznaczałby ustanowienie rządu terrorystów - głosi oświadczenie izraelskiego MSZ, podpisane przez szefową dyplomacji. Z kolei p.o. izraelski premier Ehud Olmert zapowiedział, że Izrael nie będzie negocjował z żadnym rządem palestyńskim z udziałem Hamasu. Jednocześnie minister obrony Izraela Szaul Mofaz zapowiedział, że bez względu na zwycięstwo Hamasu strona izraelska będzie w dalszym ciągu domagać się od prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa rozbrojenia radykałów.
Zwycięstwa pogratulował Hamasowi rzecznik irańskiego MSZ Hamid Reza Asefi. - Lud palestyński wybrał w sposób bezwarunkowy opcję Ruchu Oporu i jest gotów udzielić jej całkowitego poparcia - oświadczył Asefi.
Obserwatorzy podkreślają, że porażka Al-Fatahu jest wyrazem rozczarowania Palestyńczyków prowadzoną przez tę organizację polityką ustępstw wobec Izraela oraz panującą wśród przedstawicieli władz korupcją. Tymczasem Hamas dał się poznać jako organizacja dbająca o sytuację najuboższej ludności oraz niezłomny obrońca palestyńskiej sprawy.
KWM, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-01-27

Autor: ab