Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Halemba: Pozostaje pytanie: dlaczego?

Treść

Potrzeba nawet kilkunastu dni, by w chodniku w kopalni "Halemba", gdzie we wtorek zginęło 23 górników, mogła rozpocząć prace komisja powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Po zakończeniu prac związanych z wydobywaniem ciał górników w pokładzie, w którym doszło do tragedii, trwa jego zabezpieczanie. Specjaliści starają się również doprowadzić do poprawy składu atmosfery, gdyż dopiero całkowite oczyszczenie jej z metanu pozwoli na zjazd na dół członkom specjalnej komisji, których zadaniem jest ustalenie przyczyn tragedii. Czynności zabezpieczające i wentylacyjne mogą trwać nawet kilkanaście dni. W tym czasie swoje prace rozpoczną powołane wczoraj grupy eksperckie. We wszystkich diecezjach w Polsce trwa modlitwa za górników, którzy ponieśli śmierć w wyniku wybuchu metanu. Do ich rodzin zaczęła już napływać obiecana przez władze państwowe pomoc finansowa. Nie milkną też słowa współczucia.
Powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego 19-osobowa komisja wyjaśniająca przyczyny tragedii po raz pierwszy spotkała się wczoraj na terenie kopalni "Halemba" w pełnym składzie. Było to spotkanie o charakterze organizacyjnym. Kolejne zaplanowane jest na połowę grudnia. Zostanie poprzedzone wizją lokalną. - Posiedzenie zmierzało do przedstawienia możliwości przeprowadzenia wizji lokalnej bezpośrednio na dole. Na chwilę obecną nie ma takiej możliwości, aby wprowadzić tam członków komisji. W dalszym ciągu prowadzone są działania na zasadach akcji ratowniczej w celu zabezpieczenia całości tego regionu - powiedział Piotr Buchwald, prezes WUG.
Wizja ma zostać przeprowadzona w możliwie szybkim terminie, gdyż stanowi ona podstawę do prowadzenia działań przez całą komisję. Powołany został także zespół kopalniany, który określi warunki, jakie muszą być spełnione, by doprowadzić atmosferę do parametrów zgodnych z przepisami.
Komisja określiła wczoraj także zakres ekspertyz, które trzeba przeprowadzić. - Ta lista nie jest zamknięta. Jeżeli będzie taka potrzeba, będzie ona uwzględniona przez komisję - poinformował Buchwald. Eksperci zbadają m.in. stan zagrożenia metanowego i wentylacyjnego przed wypadkiem, technologie prowadzonych robót górniczych, działanie urządzeń metanometrycznych, prowadzenie akcji ratowniczej. Raport końcowy ma być gotowy na koniec marca przyszłego roku.
- Komisja analizuje dokumentację i przebieg wszystkich robót, które przeprowadzone były w tym rejonie od momentu uruchomienia ściany do momentu katastrofy - powiedział nam Jan Sienkiewicz, rzecznik kopalni "Halemba". Podkreślił, że wszystkie opinie, także na temat oszukiwania wskazań metanomierzy, będą analizowane przez służby wyjaśniające okoliczności wypadku. Sienkiewicz podkreślił, że w chodniku prace rabunkowe, czyli likwidacyjne, były na etapie początkowym. Prowadzono je od października br. W tym czasie zostało wyrabowanych dwadzieścia zestawów obudowy. Były one składowane w tzw. przecince ścianowej. Rzecznik zaprzeczył, jakoby w chodniku podejmowane były wcześniej nieudane prace rabunkowe. - Ja bym tego tak nie określił. Jeśli prace były przerywane, to po to, by zapewnić bezpieczeństwo tam pracującym - wyjaśnił.

Hipotez jest wiele
Mimo że na oficjalną wersję zdarzeń trzeba będzie poczekać, już dziś pojawiają się różne opinie, jak doszło do tragedii. W opinii jednego z członków komisji Wyższego Urzędu Górniczego, górnicy zginęli na skutek wybuchu pyłu węglowego, a nie poprzedzającego go wybuchu metanu. - W tej chwili można powiedzieć, że wiemy, iż mieliśmy do czynienia z wybuchem metanu, który zainicjował wybuch pyłu węglowego. Oceniając zasięg i skutki katastrofy, wiemy już na pewno, że największe spustoszenie i tragiczne skutki spowodował wybuch pyłu węglowego - stwierdził Krzysztof Cybulski, dyrektor Kopalni Doświadczalnej "Barbara" w Mikołowie. W jego opinii, zadaniem komisji będzie znalezienie źródła wybuchu metanu, a także sprawdzenie, czy w zakładzie przestrzegane były procedury pracy w warunkach zagrożenia oraz ich zwalczania. Wiele wyjaśni wizja lokalna. Eksperci zauważają również, że nagły wypływ metanu jest zjawiskiem naturalnym w kopalniach takich jak "Halemba". Zjawisko to jest bardzo trudne do przewidzenia. W przypadku "Halemby" istnieje hipoteza, że gaz pojawił się w chodniku podczas wyciągania ze ściany jednej z sekcji obudowy. Jednak w większości eksperci unikali wypowiedzi na temat przypuszczalnych przyczyn tragedii. Apelują o cierpliwość i wyniki prac komisji. - Teraz przede wszystkim trzeba tam wejść, pobrać próby, określić w laboratorium zasięg, gwałtowność wybuchu, sprawdzić, czy były odpowiednie zabezpieczenia. To wszystko musimy wiedzieć jednoznacznie. Na pewno konieczne będzie zlecenie szczegółowych ekspertyz - uważa prof. Paweł Krzystolik, ekspert w zakresie metanu i pyłu węglowego. Konieczne będzie także sprawdzenie, czy przed katastrofą w kopalni właściwie działały urządzenia pomiarowe. Według wstępnych opinii, mierniki pracowały normalnie.
- To są sugestie na etapie hipotetycznym i proszę tak je traktować - podkreślił prezes WUG. Ich ewentualne potwierdzenie nastąpi podczas wizji i dalszych prac ekspertów.

Najpierw dowody
- Żyjemy w państwie demokratycznym, w którym można wygłaszać swoje poglądy. Moim zdaniem, trzeba poczekać na dowody - podkreślił Andrzej Chwiluk, szef Związku Zawodowego Górników w Polsce. Zaznaczył, że osoba dozorująca, pracująca na dole, jest wyposażona w osobisty metanomierz i zobowiązana do prowadzenia cyklicznych pomiarów. Związki zawodowe nie otrzymały oficjalnego sygnału, aby zauważone zostały jakiekolwiek nieprawidłowości w tym zakresie.
Przypomnijmy, w następstwie wtorkowego wybuchu metanu w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej śmierć poniosło 23 górników. Piętnastu z nich było pracownikami zewnętrznej firmy, która wygrała przetarg na prowadzenie tzw. prac rabunkowych, tj. odzyskiwanie sprzętu z wyłączonego z użytkowania pokładu. Na razie nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną tragedii. Sprawę badają organy nadzoru górniczego i prokuratura. Kopalnia i firmy współpracujące znajdą się pod kontrolą Państwowej Inspekcji Pracy, a na wniosek prezydenta Lecha Kaczyńskiego także i Najwyższej Izby Kontroli.

Nie zostaną bez pomocy
Rodziny ofiar tragedii nie pozostaną bez pomocy państwa. Pierwsze zasiłki, w wysokości 3 tys. zł, zostały już przekazane przez gminy. Po 5 tys. zł przekazała poszkodowanym rodzinom Caritas Polska.
Najbliżsi ofiar to około 60 osób, wśród nich 32 dzieci. Premier Jarosław Kaczyński podpisał wczoraj zarządzenie, na mocy którego województwo śląskie przekaże z rezerwy ogólnej budżetu państwa kwotę 690 tys. zł.
Z Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do każdej z rodzin przelewami pocztowymi trafi po 12 tys. zł. Rodziny otrzymają też po 5 tys. zł na koszty pogrzebu oraz po 1 tys. zł na każdą osobę na pokrycie kosztów leczenia, rehabilitacji i terapii. Niezależnie od tego ZUS wypłaci zasiłki pogrzebowe. Ponadto rodziny tragicznie zmarłych otrzymają odszkodowania od firm ubezpieczeniowych.
W ramach deklarowanej pomocy każda z rodzin zmarłych górników otrzyma w sumie co najmniej 58 tys. zł. Jak poinformowało Ministerstwo Finansów, zostały już podjęte działania w kierunku zwolnienia z podatku świadczeń przekazywanych rodzinom ofiar.
Dodatkowe pieniądze trafią także do Wyższego Urzędu Górniczego, który będzie z nich finansował ekspertyzy konieczne do wyjaśnienia przyczyn wtorkowej katastrofy. Jeszcze w tym roku WUG otrzyma 60 tys. zł, w przyszłym będzie to dodatkowe 140 tys. zł. Także sportowcy chcą włączyć się w pomoc. Prawdopodobnie na początku grudnia Polski Związek Piłki Nożnej zorganizuje spotkanie reprezentacji narodowej z reprezentacją klubów górniczych i drużyn z Górnego Śląska. Dochód z meczu ma być przekazany na rzecz rodzin ofiar tragedii w "Halembie".
Wraz z pomocą do rodzin górników napływają kondolencje od władz innych państw. Zapełniają się także księgi kondolencyjne. Wyrazem jedności Wielkopolski było trzyminutowe wycie syren alarmowych o godz. 16.30 - w godzinie wybuchu w "Halembie".
Marcin Austyn, Ruda Śląska
"Nasz Dziennik" 2006-11-25

Autor: wa