"GW" wymyśliła ustawę
Treść
Zeszłotygodniowe rewelacje "Gazety Wyborczej" dotyczące nowelizacji ustawy transplantacyjnej, która miałaby regulować sprawę zapłodnienia in vitro, dopuszczając m.in. mrożenie zarodków oraz użyczanie komórek jajowych i plemników, są wyssane z palca. Już drugi raz dziennikarze "GW" stworzyli nieistniejącą ustawę regulującą kwestie sztucznego rozrodu.
- Zakres dotyczący in vitro jest wyłączony z ustawy transplantacyjnej i należy do kompetencji komisji bioetycznej pod przewodnictwem Jarosława Gowina - twierdzi Jakub Gołąb, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Zdecydowanie zaprzecza, jakoby w nowelizacji ustawy była mowa o jakichkolwiek kontrowersyjnych zagadnieniach związanych z zapłodnieniem pozaustrojowym. - Ta nowelizacja ustawy transplantacyjnej, ustawa transplantacyjna, która w tej chwili jest w Ministerstwie Zdrowia, nie dotyczy zakresu in vitro. Nie ma w niej żadnych kwestii związanych z przechowywaniem embrionów itd. Ponieważ jest to temat kontrowersyjny, nieoczywisty, wymagający szerszego pochylenia się - po to powstała komisja bioetyki i dlatego ta ustawa transplantacyjna nie dotyczy tego zakresu - podkreśla Gołąb. Wiele wskazuje na to, że również cytowanie w tekście słów Gowina było nieprawdą. - Pan poseł stoi na stanowisku, że nie będzie tego przecieku komentował, i odmawia komentarzy wszystkim dziennikarzom. Nie chce na ten temat rozmawiać, dopóki raport nie zostanie przedstawiony premierowi, co będzie miało miejsce prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Komentarz będzie dopiero po zapoznaniu się z nim premiera i rzeczywiście raport ma być tajny do momentu oficjalnego opublikowania. Nie mogę na ten temat nic więcej powiedzieć - powiedział nam Bolesław Madej, asystent Gowina. Prawdziwość informacji zawartych w artykule "GW" jest, mówiąc eufemistycznie, wątpliwa. Przede wszystkim prace komisji bioetyki nie zostały jeszcze oficjalnie zakończone. Pojawił się również szereg błędów merytorycznych - np. co do prawodawstwa włoskiego dotyczącego zapłodnienia pozaustrojowego. Można odnieść wrażenie, iż tekst został napisany na zamówienie ośrodków, które się zajmują in vitro, i obecny stan rzeczy, czyli zupełny brak kontroli nad tym procederem, jest im bardzo na rękę.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2008-11-03
Autor: wa