Gubernator ryzykuje życie dzieci
Treść
Jim Doyle, gubernator Wisconsin, postanowił usunąć ze stanowego budżetu dofinansowanie dla kobiet w ciąży, które znajdują się w ciężkiej sytuacji materialnej. Władze zmieniły także część zapisów w programie zdrowotnym, które odbierają status pacjenta dzieciom przed urodzeniem się. Organizacja Right to Life (Prawo do życia) wzywa miejscowe władze do przywrócenia pomocy matkom i ich dzieciom.
Wisconsin stał się wobec tych posunięć kolejnym amerykańskim stanem, który zrezygnował z przestrzegania prezydenckiej zasady ochrony życia dziecka przed narodzeniem (Unborn Child Rule), którą wprowadziła administracja prezydenta George'a Busha w 2002 roku. Zakłada ona zezwolenie wszystkim stanom na objęcie poczętych dzieci programem ochrony ze środków budżetowych. Głównym celem tej regulacji było ograniczenie liczby przeprowadzanych aborcji, na które decydowały się kobiety w ciężkiej sytuacji materialnej lub uzasadniające ją brakiem opieki medycznej w czasie trwania ciąży.
Obecny budżet autorstwa gubernatora Doyle'a zakłada wiele zmian w dziedzinie opieki zdrowotnej dla ubogiej części społeczeństwa. Przede wszystkim znosi on dużą część uprawnień do bezpłatnej opieki medycznej, jakie w ramach stanowego programu zdrowotnego BadgerCare Plus miały kobiety w ciąży.
Wykreślono także zapis mówiący o tym, że dziecko przed narodzeniem jest pacjentem, któremu przysługują takie same przywileje, jak każdemu innemu pacjentowi. - Praktyczne skutki tego posunięcia będą bardzo niepokojące - uważa dyrektor Right to Life Susan Armacost.
Armacost twierdzi, że przy obecnej technice nie ma wątpliwości, że poczęte dziecko należy traktować jako pacjenta. Jako przykład podaje przedwczesny poród, kiedy stosuje się wszelkie możliwe zabiegi medyczne, aby uratować życie i zdrowie dziecka. Jak podkreśla, takie zabiegi nie są przecież wykonywane z myślą o matce tylko właśnie o jej dziecku. - Wyjęcie nienarodzonych dzieci spod zapisów gwarantujących im status pacjenta rodzi głęboki niepokój, iż matki będą musiały same płacić za wszystkie ich zabiegi - dodaje. Jak podkreśla, są to niejednokrotnie zabiegi ratujące życie, lecz z drugiej strony bardzo kosztowne, na które z całą pewnością wielu matek nie będzie stać. - Zastanawia nas, dlaczego gubernator wystawia dzieci na tak wielkie ryzyko. Czyżby słowo "nienarodzony" było dla niego i jego proaborcyjnych stronników aż tak odstręczające, że musi zostać usunięte ze słownika? - pyta retorycznie Armacost.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-04-16
Autor: wa