Groclin w drugiej rundzie Pucharu UEFA
Treść
Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. awansował wczoraj do drugiej rundy piłkarskiego Pucharu UEFA. Stało się tak po niesamowitym, dramatycznym i szalenie emocjonującym pojedynku z berlińską Herthą, rozstrzygniętym jedną jedyną zwycięską bramką Grzegorza Rasiaka.
Dochodziła 84. min meczu. Wprowadzony na boisko 20 min wcześniej Piechniak potężnie uderzył z 18 m, węgierski bramkarz gości Kiraly jakimś cudem wybronił piłkę, ale dopadł do niej Niedzielan - z lewej strony zagrał wzdłuż bramki, a Rasiak z najbliższej odległości wepchnął ją do siatki. Na trybunach zapanowała euforia. Ale pojedynek wciąż trwał. Kilkadziesiąt sekund później Kiraly złapał strzał Piechniaka. W 87. min Madlung uderzył z dystansu, minimalnie niecelnie. Wreszcie, już w doliczonym czasie gry, tuż przed Liberdą znalazł się Neuendorf. Polski bramkarz w niesamowity sposób wybronił jego uderzenie, do piłki dopadł Bobic, ale nie trafił w bramkę. Uffff... Za chwilę sędzia zakończył mecz.
Groclin zwyciężył zasłużenie, bo był zespołem lepszym od piątej drużyny zeszłego sezonu Bundesligi. Miał więcej z gry, stwarzał sobie więcej strzeleckich sytuacji, grał z większym zaangażowaniem i determinacją. Niemcy, nie mogąc sobie poradzić z dynamicznymi akcjami Polaków, uciekali się do fauli (w ciągu pół godziny aż trzech z nich ujrzało żółte kartki, a gdyby nie łaskawość sędziego, mogło ich być dwa razy więcej). Ale mimo iż Rasiak, Niedzielan, Piechniak, Zając czy Wieszczycki raz po raz urywali się defensorom gości, za każdym - z jednym wyjątkiem - razem znakomicie bronił Kiraly. Podobnie zresztą jego vis--vis w bramce grodziszczan. Liberda łapał wszystko. Raz - w 69. min - dopisało mu szczęście, gdy piłka po strzale Wichniarka trafiła w słupek.
Pisk
Nasz Dziennik 16-10-2003
Autor: DW