Grecy wycofują oszczędności
Treść
Fiasko rozmów nad powołaniem nowego greckiego rządu. Za miesiąc Grecy będą musieli ponownie udać się do urn. Już dziś wycofują oszczędności z banków w obawie przed opuszczeniem przez kraj eurostrefy
Decyzja zapadła: Grecję czekają nowe wybory. Prezydent Karolos Papulias i liderzy partii politycznych uzgodnili, że odbędą się one 17 czerwca. Nie powiodło się powołanie pozapartyjnego rządu ekspertów, który kontynuowałby narzucony przez trojkę (EBC, UE i MFW) program cięć i oszczędności w zamian za dostarczanie Grecji pomocy międzynarodowej na spłatę zadłużenia. Za powołaniem rządu kontynuacji opowiadały się partie establishmentu - socjalistyczny PASOK i konserwatywna Nowa Demokracja, odpowiedzialne za doprowadzenie do kryzysu, ale uzyskały one zbyt małe poparcie w wyborach z 6 maja, aby samodzielnie stworzyć gabinet. Pozostałe siły polityczne, na czele z Koalicją Radykalnej Lewicy SYRIZA, która zajęła drugą pozycję w wyborach, nie zgodziły się na wejście do rządu ani poparcie dotychczasowej polityki.
Do czasu wyborów Grecją będzie kierował rząd tymczasowy o charakterze technicznym. Na jego czele stanął zaprzysiężony wczoraj pierwszy prezes najwyższego sądu administracyjnego, przewodniczący Rady Stanu - 67-letni Panagiotis Pikrammenos. Zadaniem rządu tymczasowego będzie przygotowanie nowych wyborów.
- Rząd nie będzie mógł podejmować żadnych wiążących międzynarodowo decyzji - poinformowała przewodnicząca partii komunistycznej Aleksandra Paparinga.
Sondaże wskazują, że w ponownym głosowaniu dojdzie do umocnienia pozycji radykalnych partii lewicowych, przeciwnych cięciom i oszczędnościom. Liderem sondaży jest SYRIZA, której poparcie wzrosło już z 16 do 28 procent. Jej przywódca Aleksis Cipras domaga się renegocjacji umów z trojką, zawieszenia spłaty długów na kilka lat oraz rezygnacji z planowanych dalszych cięć budżetowych na kwotę 11,5 mld euro. Chce jednak, aby Grecja pozostała w strefie euro. Za tym samym opowiada się 78 proc. Greków.
- Program pomocowy nie może być renegocjowany - powiedział niemiecki minister finansów Wolfgang Scheuble. - Ci, którzy wygrają wybory, będą musieli zdecydować, czy przyjmą te warunki, czy nie - oznajmił twardo. Kilka godzin później w tym samym tonie wypowiedział się szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso.
- Renegocjacja programu pomocy dla Grecji jest wykluczona - powiedział Barroso. - Ale jesteśmy otwarci, by wypracować nowe środki wspierające wzrost, by pomóc Grecji w realizacji programu - dodał.
Efekt domina
Szef KE podkreślił, że Grecy muszą być w pełni poinformowani o konsekwencjach swego wyboru. Przywódcy eurostrefy od wielu dni grożą Grecji wstrzymaniem międzynarodowej pomocy na spłatę wierzycieli, jeśli Ateny nie będą realizowały restrykcyjnych zobowiązań oszczędnościowych. Cofnięcie pomocy w praktyce oznaczałoby wstrzymanie spłaty zadłużenia przez Grecję, konieczność ogłoszenia niewypłacalności i jej wyjście ze strefy euro.
Prezydent Karolos Papulias po rozmowie z szefem banku centralnego Jeorjosem Prowopulosem poinformował liderów partii, że w poniedziałek Grecy wycofali z banków co najmniej 700 mln euro. We wtorek, według "Financial Timesa", Grecy wypłacili zaś 500 mln euro. Prezydent ostrzegł przed ewentualnym wybuchem paniki w kraju i zmasowanym wycofywaniem wkładów. Wyjście Grecji z eurostrefy uderzyłoby w pierwszej kolejności w grecki sektor bankowy, ale także w wierzycieli Grecji, głównie we francuskie i niemieckie banki oraz Europejski Bank Centralny. Przywódcy eurostrefy obawiają się ponadto, że secesja Grecji spowoduje efekt domina w strefie euro. Kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz prezydent Francji Fran÷ois Hollande po spotkaniu w Berlinie wyrazili zgodnie życzenie, aby Grecja pozostała w strefie euro, zapowiadając enigmatycznie gotowość do rozważenia wsparcia rozwoju greckiej gospodarki. Grecja na skutek cięć budżetowych tkwi już trzeci rok w recesji - jej gospodarka skurczyła się w tym czasie o blisko 20 procent.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik Czwartek, 17 maja 2012, Nr 114 (4349)
Autor: au