Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Grecka rozgrywka

Treść

Sytuacja w strefie euro po ogłoszeniu w Grecji nowych wyborów zdominuje najbliższy szczyt G8, ośmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata, który rozpoczyna się dzisiaj w Camp David.

Przez dwa dni przedstawiciele USA, Kanady, Rosji, Francji, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii i Japonii będą zastanawiali się nad przyszłością Grecji i sposobem zwalczania kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Po raz pierwszy wystąpi w tak szerokim gronie przywódców nowy prezydent Francji Fran÷ois Hollande.
Impas polityczny w Grecji to potężny cios w pakt fiskalny, będący sztandarowym celem niemieckiej polityki w Europie. To, co udało się Berlinowi wymusić na spolegliwych politykach europejskich, okazało się nie do przyjęcia dla zwykłych mieszkańców Europy. Nad eurostrefą zawisła groźba, że bunt wzniecony przez Greków rozprzestrzeni się na inne zadłużone kraje euro i stanie się wiatrem w żagle skrajnej lewicy. Potknięcie Niemiec wykorzystała Francja, przejmując rolę rozgrywającego w eurostrefie, przy wsparciu zza oceanu prezydenta Baracka Obamy, głęboko zaniepokojonego stanem europejskiej gospodarki, premiera Mario Montiego, któremu coraz trudniej utrzymać w ręku ster zadłużonej Italii, nie mówiąc już o ubezwłasnowolnionych przez eurostrefę Grekach. Nowy prezydent Francji w kampanii wyborczej zapowiedział, że nie ratyfikuje paktu fiskalnego, jeśli nie będzie on uzupełniony o mechanizm pobudzania wzrostu w krajach walczących z nadmiernym zadłużeniem. Bez wyłożenia pieniędzy - w zadłużonych krajach, które tną deficyty, nie ma co liczyć na wzrost.
- Pomysł, że kraje z wysokim deficytem budżetowym mogą wyjść z kryzysu dzięki pożyczaniu i wydawaniu pieniędzy, to niebezpieczna mrzonka. Kraje te potrzebują większego wsparcia ze strony państw stanowiących rdzeń strefy euro oraz Europejskiego Banku Centralnego - powiedział premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Niewykluczone więc, że Niemcy, którzy dotychczas lekceważyli te postulaty, obecnie mogą nie mieć innego wyjścia, jak tylko sięgnąć głębiej do kieszeni. Tymczasem, jak donosi "Financial Times", EBC właśnie zablokował czterem greckim bankom dostęp do płynności. Temat wsparcia wzrostu ma stanąć na szczycie przywódców Unii Europejskiej 23 maja. Bruksela przedstawi tam własne propozycje, wśród których jest wzmocnienie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego kwotą 10 mld euro, emisja wspólnych obligacji na finansowanie inwestycji w infrastrukturę oraz skierowanie funduszy unijnych w ramach nowego siedmioletniego budżetu UE na lata 2014-2020 na wsparcie inwestycji w infrastrukturze, badania naukowe i energetykę kosztem wspierania rolnictwa.

Mieszany przekaz
Przed szczytem UE, twierdzą informatorzy PAP, Ateny otrzymają "mieszany" przekaz. Z jednej strony Unia zagrozi, że jeżeli nowy rząd Grecji odrzuci program oszczędnościowy uzgodniony przez poprzedników, to konsekwencją może być wyjście kraju ze strefy euro. Jeśli zaś powstanie rząd złożony z partii przeciwnych oszczędnościom, ale pragnących, by Grecja pozostała w strefie euro, to Unia będzie wywierać presję, aby Ateny wybrały: oszczędzanie albo wyjście z euro. O renegocjacji porozumienia z trojką, według źródeł PAP, nie ma mowy. Nie wchodzi także w grę zwiększenie pomocy finansowej dla tego kraju. Możliwe są jedynie drobne ustępstwa na rzecz spowolnienia kroków oszczędnościowych, ale nie będą one zawarte we wnioskach ze szczytu, a jedynie przekazane greckim przedstawicielom w formie ustnej obietnicy.

Dylemat dla Unii
W przeddzień spotkania G8 ton komentarzy na temat Grecji uległ wyraźnie zaostrzeniu. - Greccy przywódcy muszą okazać determinację do pozostania w strefie euro - oznajmiła szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde, wyjaśniając, że oznacza to konieczność wypełniania przez Greków zobowiązań wynikających z pakietu pomocowego. Na pytanie, czy bierze pod uwagę wyjście Grecji z eurostrefy, Lagarde odparła: "Nie życzę sobie tego, ale zawsze trzeba być przygotowanym na najgorsze". Opuszczenie przez Grecję euro byłoby, jej zdaniem, bardzo kosztowne i trudne nie tylko dla Grecji, tym niemniej jest to jedna z opcji rozważanych przez MFW pod względem technicznym. - Liderzy UE są zdeterminowani, aby zachować jedność eurostrefy - zaznaczyła jednak szefowa MFW.
Według "Financial Times", Grecja postawiła przed eurostrefą dylemat. Z jednej strony UE nie może się zgodzić na renegocjację greckiego programu oszczędnościowego, aby nie zachęcić do tego samego sił "antyeuropejskich" w innych zadłużonych krajach, a z drugiej strony - zgoda Unii na wyjście Grecji z euro może spowodować rozlanie kryzysu na pozostałe państwa z katastrofalnym skutkiem.
Tymczasem sytuacja finansów Grecji może się jeszcze bardziej pogorszyć. Agencja ratingowa Fitch obniżyła wczoraj notę tego kraju z już i tak niskiej B minus do CCC z powodu obaw przed wykluczeniem Aten ze strefy euro. Potrójne C oznacza faktycznie, że rynki nie widzą ratunku dla Greków.
W Grecji zaprzysiężono już rząd tymczasowy, którego głównym zadaniem jest przygotowanie nowych wyborów. Na czele gabinetu stanął Panajotis Pikramenos, prezes Rady Stanu. Rząd ten ma charakter wyłącznie techniczny i nie może przyjmować w imieniu Grecji żadnych zobowiązań międzynarodowych. Zaprzysiężono też 300 członków parlamentu, wybranych 6 maja. Parlament, który zebrał się wczoraj na pierwszym posiedzeniu, najdalej w sobotę ma ulec rozwiązaniu, jako że nie zdołał wyłonić rządu. Z powodu trudnej sytuacji finansowej kraju deputowani zrezygnowali z pobierania diet i zwrotu kosztów. Podczas składania przysięgi większość deputowanych w tradycyjnym geście wzniosła prawą dłoń ze złączonymi trzema palcami, kciukiem, wskazującym i środkowym, co w Kościele prawosławnym symbolizuje Trójcę Świętą. Od takiego gestu wstrzymali się komuniści i większość deputowanych Koalicji Radykalnej Lewicy SYRIZA.

Małgorzata Goss

Nasz Dziennik Piątek, 18 maja 2012, Nr 115 (4350)

Autor: au