Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Granice krytyki błędnie ustalone

Treść

Z mecenas Krystyną Kosińską, reprezentującą "Nasz Dziennik", rozmawia Jacek Dytkowski Jak Pani ocenia orzeczenie sądu apelacyjnego, który tylko częściowo zmienił zaskarżony wyrok sądu okręgowego w procesie TVN SA - "Spes" Sp. z o.o.? - Będzie kasacja. Wyrok budzi istotne wątpliwości, złożymy skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Sąd apelacyjny pominął działania TVN, które zostały poddane krytycznej ocenie w publikacjach "Naszego Dziennika". Sąd, naszym zdaniem, ustalił błędnie granicę dopuszczalnej krytyki w tej sprawie, ponieważ zachowanie dziennikarzy powoda było wysoce naganne i bezprawne. A więc dopuszczalna krytyka takiego zachowania i jej granice winny być znaczne. Wraz z kasacją oczywiście złożymy wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku. Chcę zaznaczyć, że istotą tej sprawy jest brak właściwej oceny przez sąd stanu faktycznego, do jakiego odnosiły się te oceny dotyczące zachowania dziennikarzy TVN. Ono rzeczywiście było wysoce nierzetelne, naganne i nieetyczne, albowiem już sam zapis sporządzonego scenariusza do programu, który przygotowali, jest dowodem na takie nieetyczne zachowanie. Przede wszystkim zamiar posługiwania się ukrytą kamerą i prowokacją, która w polskim prawie jest możliwa do stosowania wyłącznie przez policję za zgodą sądu. W krajach Unii Europejskiej dziennikarska prowokacja jest niedozwolona - sąd tego nie wziął pod uwagę. W tej sytuacji nie można zgodzić się z zasadnością zasądzonego zadośćuczynienia pieniężnego w kwocie 50 tys. zł, gdyż nie można tutaj mówić o zawinionym działaniu pozwanych. Jeśli jednak sąd stwierdza naganne zachowanie dziennikarzy powoda, wtedy oceny krytyczne na łamach "Naszego Dziennika" nie były ocenami zawinionymi i nie było takim także działanie pozwanych. W związku z tym mamy istotne wątpliwości co do zasadności wyroku. Sąd pierwszej instancji uznał, że ZOMO jako formacja w państwie totalitarnym poprzedniego okresu było zbrodniczą organizacją. - Jednakże chcę zwrócić uwagę, że określenie brzmiało "medialne ZOMO", a więc wskazywało na cel tej krytyki i na to, do jakich zachowań się odnosiło. Więc nie było to wprost porównanie do organizacji zbrodniczej, tylko do metod działania i chęci wskazania zagrożeń i skutków, jakie mogą nieść takie nielegalne i bezprawne zachowania powoda. Więc jesteśmy zdziwieni tym wyrokiem, który w ten sposób tamuje dyskusję publiczną w bardzo ważnej sprawie i nakłada wręcz cenzurę na wypowiedzi krytyczne. Proszę zwrócić uwagę, że sąd miał zastrzeżenia jedynie co do formy ocen. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że artykuły zamieszczone w "Naszym Dzienniku" nie dowiodły złamania prawa przez dziennikarzy TVN... - Oczywiście nie posiadamy nagrań z podszywania się pod inną osobę dziennikarzy TVN, np. podawania się za polonusa z Kanady, jak planowano w scenariuszu TVN. Niemniej ten fakt został udowodniony jego niebudzącymi wątpliwości zapisami i którego prawdziwości nie negowała TVN. Zatem nie można się też zgodzić z poglądem sądu, że w tym zakresie nie było to udowodnione. Co ten wyrok oznacza dla wolności słowa? - Niepokojące jest, gdy sąd udziela szczególnej ochrony dobrom osobistym jednej stronie, nie tylko kosztem wolności wypowiedzi, ale kosztem naruszenia dóbr osobistych drugiej strony, która przed takim naruszeniem się broniła i wskazywała na realne zagrożenia dla społeczeństwa z tytułu bezprawnych metod dziennikarskich. Należy pamiętać, że media mają ogromny wpływ na kształtowanie opinii społecznej, jak i wręcz mogą kreować pewne zdarzenia. Stąd takie działania nie mogą być wyjęte spod osądu opinii społecznej. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-12-13

Autor: wa