Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Grad czyści resort po PiS

Treść

Czy w Ministerstwie Skarbu Państwa szykowana jest przez PO i PSL czystka urzędników, którzy przyszli do pracy w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości? Urzędnicy obawiają się, że dojdzie do masowych zwolnień pod pretekstem reorganizacji MSP. Wkrótce rozporządzenie w tej sprawie ma wydać minister skarbu Aleksander Grad. Wszystko po to, by puścić prywatyzację szerokim torem.

Informacje o reorganizacji krążą od kilku dni wśród pracowników ministerstwa skarbu. Mówi się nawet o tym, że zmiany w strukturze wewnętrznej MSP ma opracować dla ministra Grada firma zewnętrzna. Większość osób, z którymi udało nam się skontaktować, spodziewa się sporych zmian kadrowych. Przy okazji bowiem łączenia lub likwidowania departamentów albo powoływania całkiem nowych jednostek można zwolnić część pracowników.
- Może dojść nawet do dużych czystek, usuwani będą ludzie, którzy przyszli do ministerstwa zwłaszcza w czasie, gdy kierował nim minister Wojciech Jasiński z PiS - powiedział nam anonimowo jeden z urzędników średniego szczebla. Stwierdził on nawet, że niektórzy pracownicy MSP, spodziewając się i tak w najbliższym czasie otrzymania pisma o rozwiązaniu umowy o pracę, sami odeszli z resortu. Niektórzy zrobili to jeszcze przed powołaniem ministra Grada, inni w ostatnich dniach.
Andrzej Mikosz, były minister skarbu w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, mówi, że za jego czasów (kierował MSP od 31 października 2005 r. do 4 stycznia 2006 r.) nie było dużych zwolnień. Ale dodaje, że większe ruchy kadrowe odbywały się za jego następcy - Wojciecha Jasińskiego. Miała wtedy do resortu przyjść spora grupa nowych urzędników w miejsce zwalnianych, choć trudno za czystkę uznać fakt, że niektórzy z odwołanych trafili z resortu na kierownicze stanowiska do spółek Skarbu Państwa. Z kolei Michał Krupiński, były wiceminister skarbu, podkreślał, że wtedy nie miała miejsca jednak żadna rewolucja kadrowa, a nowi ludzie, których zatrudnił minister Jasiński, zajmowali głównie niższe stanowiska. Wielu dyrektorów departamentów też zachowało swoje funkcje, odeszli ci, których ocena pracy była najsłabsza. Okazało się potem, że wobec niektórych zdymisjonowanych wysokich pracowników MSP formułowane były zarzuty niegospodarności czy łamania prawa podczas prowadzenia procesów prywatyzacyjnych w państwowych przedsiębiorstwach (jak choćby w przypadku opisywanego przez nas rzeszowskiego Zelmera). Sprawy te wyjaśnia teraz prokuratura.
Dlaczego jednak Grad (na zdjęciu) miałby reorganizować ministerstwo, zamiast po prostu zwolnić urzędników? Okazuje się, że zwalnianie nie jest takie proste. Wymaga to nie tylko decyzji szefa resortu, ale także zgody dyrektora generalnego ministerstwa. A ta nie jest wcale taka pewna. Gdy zaś zostanie nawet udzielona, wymaga czasu. Natomiast wprowadzenie nowego regulaminu wewnętrznego, "przetasowanie" departamentów, wydziałów pozwala na dużą swobodę w dobieraniu sobie kadry przez ministrów i dyrektorów.
Ale reorganizacja przygotowana przez ministra Aleksandra Grada ma służyć nie tylko wymianie kadr. Szef resortu skarbu chce przede wszystkim znacznie przyspieszyć procesy prywatyzacyjne. PO, będąc jeszcze w opozycji, zarzucała PiS niechęć do prywatyzacji i jej blokowanie. Rząd Jarosława Kaczyńskiego był wręcz oskarżany o "konserwowanie państwowej własności w gospodarce". Dlatego minister Grad nie ukrywa, że chciałby m.in. prywatyzować firmy energetyczne, kopalnie, pod młotek mają też pójść państwowe udziały w bankach. Sprzedaż ma dotyczyć także państwowego PKO BP, jednego z największych banków w kraju. Tymczasem tajemnicą poliszynela jest to, że w ministerstwie nie brakuje urzędników niechętnych dalszej wyprzedaży narodowego majątku, którzy nie chcieliby podpisywać się pod takimi decyzjami. Sprzedaż państwowego mienia ma być przyspieszona nie tylko z "ideologicznych" powodów, gdyż PO od początku jest przecież zwolennikiem szerokiej prywatyzacji. Chodzi także o podreperowanie państwowej kasy, która cierpi na brak funduszy wobec konieczności realizacji obietnic wyborczych premiera Donalda Tuska.
Michał Dzięba, prawa ręka ministra Grada i jego doradca, zaprzecza, jakoby w resorcie były szykowane jakiekolwiek czystki. Dzięba podkreślił, że na pewno obecne kierownictwo ministerstwa nie będzie powtarzać błędów poprzedniej ekipy, która zwolniła wielu wartościowych pracowników. - Nie ma także planów reorganizacji ministerstwa. Musiałoby najpierw dojść do zmiany statutu Ministerstwa Skarbu Państwa. Taką zmianę podpisuje premier, ale żaden dokument tej treści nie został premierowi przedstawiony - wyjaśnił Michał Dzięba. - Nic też nie wiem o tym, aby wynajęta została jakaś zewnętrzna kancelaria prawna, która miałaby przygotować dla ministerstwa projekt takiej reorganizacji - dodał.
Doradca ministra skarbu podkreśla, że do masowych zwolnień nie może dojść też z tego powodu, iż resort ten narzeka na braki kadrowe. Wiele stanowisk jest nieobsadzonych i trwa teraz proces naboru na wakaty nowych pracowników. Zresztą, jak zapewnił, minister dopiero się przygląda kwalifikacjom i kompetencjom swoich podwładnych i nie będzie także z tego powodu żadnych gwałtownych ruchów kadrowych.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-12-01

Autor: wa