Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gra Moskwy

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Sprzeczne informacje dochodzą na temat efektów rozmów o dostawie rosyjskiego gazu dla Ukrainy.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko twierdzi, że jego kraj otrzyma rosyjski gaz w cenie 385 dol. za tysiąc metrów sześciennych. Taki miałby być wynik rozmów z Władimirem Putinem w piątek w Mediolanie, w obecności przywódców Niemiec i Francji. – Wnioskując z wyników konsultacji, mogę powiedzieć: Ukraina będzie miała gaz, będzie miała ciepło. To wynik wczorajszych ustaleń osiągniętych z uwzględnieniem ukraińskich interesów narodowych – powiedział Poroszenko.

Relacjonował, że strona rosyjska obstawała przy cenie 385 dol. przez cały rok i zdecydowano się zatwierdzić taką cenę do końca marca 2015 roku, gdyż według strony ukraińskiej i unijnej powinny być dwie ceny: 325 dol. latem i 385 dol. – zimą. – Doszliśmy do zgody, de facto przyjmując ukraińskie stanowisko. Rosjanie na to przystali – powiedział Poroszenko, pomijając fakt, że nieznana pozostaje cena gazu od kwietnia i trzeba będzie ją dalej negocjować. Jutro odbędą się rozmowy gazowe Ukrainy, Rosji i UE i szefowie resortów energetyki mają przygotować uzgodniony protokół.

Z kolei ukraiński minister energetyki Jurij Prodan oświadczył, że Rosja odrzuciła główne założenia projektu protokołu zaproponowanego przez KE i wcześniej już uzgadnianego ze stroną rosyjską. Minister przyznał, że w Mediolanie początkowo wydawało się, iż strona rosyjska jest nastawiona na konstruktywne rozmowy, lecz gdy przedstawiła swój wariant protokołu, okazało się, że praktycznie w pełni odrzuciła zasadnicze założenia projektu opracowanego przez KE. Według Prodana, Moskwa odmówiła „zapisania w protokole ilości gazu, który zobowiązuje się dostarczyć stronie ukraińskiej” oraz zatwierdzenia ceny 385 dolarów za tys. m sześc., która miała się pojawić w dodatkowym porozumieniu między rosyjskim Gazpromem a ukraińskim Naftohazem, odrzuciła też założenie, że cena ta nie powinna się zmieniać do marca roku 2015.

Zdaniem Prodana, stanowisko Rosji na piątkowych rozmowach świadczy o tym, że Rosja nie zamierza podpisywać jakiegokolwiek porozumienia przejściowego w kwestii gazu. Podkreślił jednak, że Ukraina jest gotowa dalej prowadzić rozmowy z Rosją i UE w celu osiągnięcia kompromisu.

Prezydent Putin powiedział po spotkaniu z Petrem Poroszenką, że oba kraje osiągnęły postęp w kwestii gazu, a problem polega teraz na niedostatku środków finansowych strony ukraińskiej. – Liczymy na to, że nasi partnerzy europejscy, Komisja Europejska, także mogą i powinni wesprzeć Ukrainę i pomóc w rozwiązaniu tego problemu z niedoborem środków – oznajmił.

W Mediolanie na marginesie szczytu Azja – Europa (ASEM) po rannym spotkaniu obu polityków w szerszym gronie (wraz z przedstawicielami Włoch, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i UE) doszło do rozmów w tzw. formacie normandzkim (Rosja – Ukraina – Niemcy – Francja), a potem jeszcze Putin i Poroszenko rozmawiali bez udziału „mediatorów” z innych państw przez 45 minut. Po tym ostatnim spotkaniu Poroszenko powiedział, że w kwestii gazu osiągnięto postęp, ale nie udało się osiągnąć „praktycznych rezultatów” i powinny zostać przedyskutowane szczegóły. Putin powiedział natomiast, że na rozmowach osiągnięto porozumienie w sprawie warunków dostaw gazu „przynajmniej na okres zimowy”. Jednocześnie oszacował długi Ukrainy wobec Rosji na 10 mld dol., w tym 4,5 mld z tytułu nieopłaconych dostaw gazu. Rosyjski prezydent oświadczył też, że jego kraj wspólnie z Francją, Włochami i Niemcami porozumiał się w sprawie używania dronów do monitorowania granicy rosyjsko-ukraińskiej.

Problemy finansowe Ukrainy potwierdził jej szef dyplomacji Pawło Klimkin. – Ukrainie potrzebne są większe fundusze niż obiecane przez Zachód 30 mld dolarów. W tej chwili spodziewamy się spadku produktu krajowego brutto o 7-8 proc. – powiedział. Na to załamanie składa się wiele czynników, w tym praktyczne zatrzymanie się gospodarki na terenach opanowanych przez prorosyjskich separatystów. Sytuacja dodatkowo pogorszy się, jeśli Rosja zimą nie będzie dostarczać gazu Ukrainie.

Klimkin, były ambasador w Berlinie, podkreślił dużą rolę Niemiec w finansowej pomocy dla Ukrainy. Jego zdaniem, Berlin może pełnić też ważną rolę w umacnianiu na Ukrainie standardów unijnych w administracji, systemie poboru podatków i walce z korupcją, a także przy reformowaniu policji i sądownictwa. Minister zapowiedział, że Ukraina zamierza po przeprowadzeniu niezbędnych reform złożyć w 2020 roku wniosek o przyjęcie do UE.

W Rosji aresztowano przewodniczącą Komitetu Matek Żołnierzy w Kraju Stawropolskim (na południu kraju, w pobliżu Kaukazu) Ludmiłę Bogatienkową, która w sierpniu jako pierwsza poinformowała, że w walkach na wschodzie Ukrainy giną rosyjscy wojskowi. Jest ona także ekspertem Rady ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie. Wiadomość potwierdził przewodniczący rady Michaił Fiedotow.

Kreml oficjalnie zaprzecza, by rosyjscy żołnierze uczestniczyli w walkach w Donbasie, jak tez wspierali separatystów poprzez dostarczanie broni itp. Przyznaje jedynie, że są tam rosyjscy ochotnicy.

Komitet Śledczy zarzuca 73-letniej Bogatienkowej wyłudzenia na pół miliona rubli (ok. 40 tys. zł). Policja przeszukała pomieszczenia, w których urzęduje Komitet Matek Żołnierzy w Kraju Stawropolskim. Inna działaczka tej organizacji Lidia Swiridowa nie wykluczyła, że funkcjonariusze szukali dokumentów dotyczących 400 rosyjskich wojskowych zabitych i rannych na wschodzie Ukrainy. W sierpniu Bogatienkowa ogłosiła publicznie, że jest w posiadaniu takiej listy. Dodała wówczas, że lista została sporządzona na podstawie różnych źródeł wojskowych, których nie może ujawnić. Komitet Śledczy nie zareagował wówczas na zawiadomienia działaczki i jej organizacji.

Rosja tymczasem rozszerza swoje „kontrsankcje”. Od jutra ma obowiązywać zakaz sprowadzania wołowych podrobów i skrawków z krajów UE. Uzasadniono to licznymi przypadkami wykrycia w tych produktach szkodliwych substancji i antybiotyków.

Szef Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Siergiej Dankwert nie sprecyzował, z których konkretnie państw UE pochodziły te produkty. Oznajmił natomiast, że strona rosyjska nie ma podstaw, by ufać gwarancjom dawanym przez Komisję Europejską. Wprowadzone ograniczenia rozszerzają zakazy importu z UE mięsa, ryb, mleka, nabiału, warzyw i owoców, które ogłoszono po przyjęciu przez UE pakietu sankcji wywołanych agresją Rosji wobec Ukrainy.

Piotr Falkowski
Nasz Dziennik, 20 października 2014

Autor: mj