Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gotowi przed posiedzeniem Sejmu

Treść

Jeszcze w tym miesiącu Platforma Obywatelska chciałaby zakończyć negocjacje w sprawie koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym. Przed 1 listopada rozstrzygnięte mają być też wszelkie personalne kwestie obsady rządowych stanowisk. Ludowcy natomiast naradzali się wczoraj we własnym gronie, powołując zespół negocjacyjny, który będzie omawiał szczegóły koalicji z Platformą. Zespoły negocjacyjne obu partii mają rozpocząć pracę po niedzieli.

Przed pierwszym posiedzeniem Sejmu, zaplanowanym na 5 listopada, Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe miałyby już ostatecznie ustalić skład rządu i mieć opracowane wszystkie szczegóły koalicji. - Chcielibyśmy zamknąć rozmowy przed 1 listopada, czyli w środę. Mam nadzieję, że to jest możliwe. Potem już kalendarz jest bezwzględny, są wolne dni listopadowe, a posiedzenie Sejmu jest 5 listopada. Wtedy chcemy być gotowi - powiedział typowany na nowego ministra spraw wewnętrznych i administracji sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna. Politycy Platformy są przekonani, że koalicja PO z PSL jest już pewna.
PSL zwołał zaś Naczelny Komitet Wykonawczy (NKW) swojej partii. Zamiast jednak oficjalnie wysunąć kandydaturę Waldemara Pawlaka na wicepremiera w rządzie Donalda Tuska, swojego lidera ludowcy powołali na szefa klubu parlamentarnego PSL. Pawlak, który bardzo ostrożnie wypowiada się co do tego, czy zostanie premierem i jaki resort obejmie, nadmienił jednak, że funkcja szefa klubu nie kłóciłaby się z funkcją wicepremiera. Jak przypomniał, analogiczne funkcje pełnił w czasie współrządzenia PSL z SLD Jarosław Kalinowski. Obecny wicemarszałek Sejmu został przez PSL rekomendowany ponownie na to stanowisko na czas kolejnej kadencji. Pawlak zapowiedział, że w sobotę i niedzielę nie chciałby toczyć koalicyjnych negocjacji, a powołane przez obie partie zespoły negocjacyjne miałyby zacząć szczegółowe uzgodnienia koalicji od poniedziałku.
Pawlak zapowiedział, iż PSL zainteresowane jest udziałem w rządach w sferach rolnictwa, środowiska, "wrażliwości społecznej", a także w sferze gospodarczej. Pierwsze przymiarki do obsadzenia ministerstw nie objęły do tej pory większości resortów gospodarczych. Jak zapowiedział poseł PO Adam Szejnfeld, część z nich ma zostać zlikidowana, a ich kompetencje przejęte przez inne. - Są jeszcze resorty, wobec których nie podjęto decyzji, czy będą istniały w tej strukturze jak obecnie, czy będą likwidowane bądź konsolidowane. Jeśli nie wiadomo, ile i jakie resorty gospodarcze zostaną, to trudno przypisywać do nich określone osoby - tłumaczył wczoraj Szejnfeld, który obok Waldemara Pawlaka typowany jest jako kandydat na szefa resortu gospodarki. Według zapowiedzi posłów Platformy zlikwidowane miałyby zostać ministerstwa, które powstały na potrzeby koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin. Los taki może spotkać więc resort gospodarki morskiej oraz budownictwa, którego likwidację zapowiadał już obecny szef tego resortu Mirosław Barszcz. PSL optuje natomiast za połączeniem Ministerstwa Gospodarki Morskiej z resortem rolnictwa oraz za utworzeniem ministerstwa infrastruktury przez konsolidację resortów transportu i budownictwa. Pojawiały się też koncepcje połączenia ministerstwa skarbu i gospodarki. Powoli staje się również przesądzony los Julii Pitery. Posłanka PO miałaby zostać ministrem bez teki w kancelarii premiera i zająć się problematyką walki z korupcją.
Słyszymy też o pierwszych przymiarkach zmieniania przez Platformę Obywatelską zamierzeń rządu Prawa i Sprawiedliwości. Nowy rząd miałby zrezygować z przeprowadzenia kolejnego etapu obniżki kosztów pracy dla wszystkich. Pieniądze, które pozostaną w budżecie z tytułu zaniechania obniżenia składki rentowej, miałyby zostać przeznaczone na podwyżki płac w budżetówce. Jednocześnie PO chce ograniczyć deficyt budżetowy. Jak jednak zastrzegł Szejnfeld, żadne ostateczne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. Poseł PO zaapelował też do obecnego rządu o niepodejmowanie żadnych kluczowych dla kraju decyzji.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-10-27

Autor: wa