Gospodarka nabiera rozpędu
Treść
Ostatni kwartał ubiegłego roku był najlepszy dla polskiej gospodarki, jeśli chodzi o tempo wzrostu. Z każdym kolejnym kwartałem produkt krajowy brutto rósł coraz szybciej. Pod koniec ubiegłego roku z miejsca ruszyły też inwestycje. Wskaźniki gospodarcze za styczeń br. świadczą o możliwości utrzymania dobrej koniunktury i dalszego wzrostu gospodarczego. Główny Urząd Statystyczny ogłosił wczoraj szacunkowe wyniki polskiej gospodarki za ostatni kwartał 2005 roku.
W ostatnim kwartale ubiegłego roku produkt krajowy brutto, według Głównego Urzędu Statystycznego, wzrósł o 4,2 proc. Z każdym kolejnym kwartałem tempo wzrostu PKB jest coraz większe, do tego stopnia, że w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku nasza gospodarka rosła dwa razy szybciej niż w pierwszym kwartale 2005 roku. W pierwszych trzech miesiącach ubiegłego roku PKB wzrósł o 2,1 proc., w drugim - 2,8 proc., trzecim - 3,7 proc., do 4,2 proc. w czwartym kwartale. Tempo wzrostu gospodarczego przekroczyło również średnie prognozy analityków ekonomicznych. Ci spodziewali się bowiem wzrostu PKB o 0,1 punktu procentowego niższego od podanego przez GUS. W całym 2005 r. wzrost gospodarczy wyniósł 3,2 proc.
Tym jednak, co najbardziej może cieszyć, jest wzrost inwestycji, które po wielu miesiącach stagnacji nareszcie ruszyły z miejsca. W przypadku inwestycji, tak samo jak przy PKB, mieliśmy do czynienia przez cały zeszły rok z wyraźnym trendem wzrostowym, przy czym skok tempa inwestycji w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku był już bardzo wyraźny.
Najwidoczniej przedsiębiorcy doszli do wniosku, że przyszłość będzie się kształtować korzystnie i postanowili uwolnić środki gromadzone na rachunkach bankowych, inwestując je w rozwój swoich firm. W ostatnim kwartale zeszłego roku wzrost nakładów na środki trwałe wyniósł 9,8 proc., w trzecim kwartale było to 5,7 proc., w drugim - 3,8 proc., a w pierwszym - jedynie 1,2 proc. W efekcie przez cały ubiegły rok inwestycje wzrosły o 6,2 proc.
Styczniowe dane o sytuacji gospodarczej podtrzymują korzystne tendencje zaobserwowane w ubiegłym roku. Według Ministerstwa Gospodarki, w pierwszym kwartale bieżącego roku wzrost PKB może kształtować się na poziomie 4,2 procent, jednak Ministerstwo Finansów zwraca uwagę, że styczniowe dane o produkcji potwierdzają korzystne trendy w gospodarce, przyczyniając się do tego, że wzrost PKB w pierwszym kwartale tego roku może wynieść około 5 procent.
Choć w tegorocznym budżecie państwa założono 4,3-procentowy wzrost gospodarczy, to jednak ostatnie wyniki gospodarcze wskazują, że otwarta jest droga, o czym głośno już mówił premier Kazimierz Marcinkiewicz, do 5-procentowego wzrostu PKB w całym bieżącym roku.
Cały czas jednak martwi wysoka stopa bezrobocia. Pod koniec stycznia w rejestrach urzędów pracy figurowało ponad 2,8 mln osób, a stopa bezrobocia wyniosła 18 procent. Cieszyć też nie mogą zapowiedziane wczoraj przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo planowane od 1 kwietnia podwyżki cen gazu. Obecnie nowa taryfa jest jeszcze ustalana, ale według PGNiG podwyżki nie przekroczą tych wprowadzonych przez spółkę na początku tego roku. W ich efekcie odbiorcy domowi płacą za gaz w zależności od zużycia od 4,9 proc. do 7 proc. więcej niż w roku poprzednim.
Inwestujemy na giełdzie
Około 28 proc. obrotów akcjami na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie generowali w drugim półroczu ubiegłego roku inwestorzy indywidualni, 33 proc. - to efekt inwestycji polskich inwestorów instytucjonalnych, a 39 proc. - inwestorów zagranicznych. - Struktura inwestorów jest u nas od kilku lat korzystna. Wyrównany jest udział w obrotach inwestorów indywidualnych, instytucjonalnych polskich i zagranicznych. Na wielu rynkach w Europie udział inwestorów indywidualnych w obrotach nie przekracza kilkunastu procent - powiedział wczoraj prezes warszawskiej Giełdy Wiesław Rozłucki. W porównaniu z pierwszą połową zeszłego roku w największym stopniu spadł w obrotach warszawskiej giełdy udział inwestorów zagranicznych - do 39 proc. z 43 proc. Nawet mimo tego, że inwestorzy zagraniczni w ostatnich sześciu miesiącach ubiegłego roku inwestowali o 25 proc. więcej niż w pierwszym półroczu. Jak zaznaczył prezes Rozłucki, jest to efekt tego, że wzrost wartości inwestycji giełdowych inwestorów indywidualnych był jeszcze większy. Aktualnie w biurach maklerskich jest ok. 853 tys. rachunków inwestycyjnych, z czego aktywnych jest około 23 proc. 11,7 mln Polaków na giełdzie inwestuje "nieświadomie", w wyniku przynależności do otwartych funduszy emerytalnych, 1,4 mln - za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych, a 311 tys. - poprzez Indywidualne Konta Emerytalne. Według Rozłuckiego, warszawska Giełda nadal posiada potencjał do tego, by się rozwijać bez inwestora strategicznego. Zaznaczył on, że to do większościowego akcjonariusza należy wytyczanie strategicznych kierunków rozwoju spółki. - Zarząd nigdy się nie wypowiadał w sposób rozstrzygający o strategii, a w żadnym wypadku o prywatyzacji lub sojuszu strategicznym. To są typowe obszary zarezerwowane do decyzji głównego akcjonariusza - powiedział Rozłucki. Na 15 marca zaplanowane jest nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy giełdy, które odbędzie się na wniosek Skarbu Państwa. Ma dojść na nim do wyboru prezesa Giełdy na kolejną kadencję. Kadencja obecnego kończy się w czerwcu tego roku.
Artur Kowalski
Zbigniew Chlebowski (PO), zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych:
Polska gospodarka w 2005 roku zupełnie dobrze się rozwijała. Dobre wyniki czwartego kwartału są następstwem dobrych wyników wcześniejszych kwartałów, gdzie była stabilizacja finansów, do tego dochodzą pozytywne efekty naszej integracji z UE, niska inflacja, mniejszy niż się spodziewano deficyt budżetu państwa. To są elementy, które złożyły się na dobre wskaźniki makroekonomiczne. Musimy jednak stabilizować finanse publiczne. Jeśli nie przeprowadzimy koniecznych reform, m.in. reformy podatków, nie zmniejszymy kosztów pracy, to możemy mieć zagrożony wzrost gospodarczy w przyszłości.
Prof. Andrzej Kaźmierczak (Szkoła Główna Handlowa):
Wygląda na to, że obserwujemy poprawę koniunktury gospodarczej, tym bardziej że czwarty kwartał to jest okres spowolnienia tempa produkcji. Te dane wyglądają na rosnące, wskazują na ożywienie gospodarcze. Po ostatnich spadkach jest jednak wreszcie pewna trwała prawidłowość wzrostu, stabilna, pokazująca na fazę rosnącą cyklu, tak jak to przedstawia klasyczny podręcznik koniunktury gospodarczej. Wobec tego należy oczekiwać dalszego przyspieszenia. Te zwyżki są umiarkowane, zwłaszcza przyrost popytu globalnego o 5 proc. sygnalizuje wzrost gospodarczy. Przyrost nakładów inwestycyjnych jest też istotny, a ostatnio inwestycje były w stagnacji i to było przyczyną słabego wzrostu gospodarczego. Przyrost dochodu narodowego o 4,2 proc. w ostatnim kwartale ubiegłego roku można ocenić jako bardzo dobry. Te wyniki można uznać za bardzo pozytywne. Główne czynniki wzrostu gospodarczego to popyt wewnętrzny i inwestycje. Należy jeszcze oczekiwać dobrego wyniku w eksporcie, który jest następnym czynnikiem wzrostu. Dlatego myślę, że ta tendencja ma charakter trwały. Im szybszy wzrost gospodarczy, tym większe dochody do budżetu i to, miejmy nadzieję, będzie realizowane. Jeśli nie nastąpi pogorszenie ściągalności podatków, ten wzrost będzie sprzyjał ograniczeniu deficytu budżetowego, a zatem będzie większa równowaga finansowa w kraju i większe zaufanie do gospodarki. Przy takim wyniku powinno też w końcu coś drgnąć i z bezrobociem. Rząd musi jednak opracować jakiś program walki z nim.
Artur Zawisza (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki:
To jest dobra tendencja i należy się tego cieszyć. Pytanie, czym ona jest wywołana. Według mnie, jest to wywołane tzw. optymizmem konsumenckim, przeświadczeniem szerszych grup ludności, że sprawy idą w dobrym kierunku. Tego typu czynnik psychiczny ma duży wpływ na życie gospodarcze i w tym sensie wiąże te wyniki z całokształtem wydarzeń w kraju, z perspektywą wyborczą i wynikiem wyborów, czyli generalnym przeświadczeniem, że następuje przełom społeczny, i to właśnie przekłada się na optymizm konsumencki, co z kolei pociąga za sobą wzrost gospodarczy.
Natomiast te wskaźniki wzrostowe ciągle nie są tak wysokie, jakie powinny być, gdyby miały gwarantować wzrost gospodarczy pozwalający Polsce dogonić inne kraje europejskie. To ciągle nie jest ten rozpęd. Pytanie podstawowe: czy to jest wzrost spowodowany zwiększeniem wydajności pracy, czy jednak mamy do czynienia ze wzrostem zatrudnienia. Obawiam się, że w grę nie wchodzi, niestety, to drugie. Nie jest to ten stopień rozwoju, o który powinno chodzić, czyli wzrost PKB przekładający się na wzrost zatrudnienia.
not. PPT
"Nasz Dziennik" 2006-03-03
Autor: ab