Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Górnicy wyjadą na powierzchnię

Treść

W nocy miała rozpocząć się operacja wydobycia 33 górników uwięzionych w szybie kopalni miedzi i złota św. Józefa w pobliżu chilijskiego miasta Copiapó na pustyni Atakama. Na finał akcji ratunkowej od 5 sierpnia czeka całe Chile. Od lutowego trzęsienia ziemi nie widziano w kraju tak potężnej akcji solidarności.
Ratownicy prowadzili jeszcze ostatnie prace przy zabezpieczaniu szybu ewakuacyjnego na długości około 90 metrów od powierzchni ziemi. Jest to swego rodzaju umocnienie najsłabszej części szybu, która nie jest idealnie prosta, ma załamania i nierówności, a także może być narażona na uszkodzenia wskutek chociażby ewentualnych wstrząsów sejsmicznych. Dwa dni temu takie wstrząsy były odczuwalne w tym rejonie, a nie można zapominać, że Chile jest krajem sejsmicznym i wstrząsy zdarzają się tam bardzo często.
Górnicy czekający na pomoc 700 metrów pod ziemią będą wydobywani za pomocą kapsuły Phoenix. Składa się ona z dwóch części. Gdyby doszło do zaklinowania się, górnik będzie miał możliwość odłączenia części górnej i zostanie spuszczony w dolnej do miejsca schronienia. Takie ryzyko jest poważnie brane pod uwagę, gdyż kapsuła będzie się przesuwać w odległości jedynie 2 centymetrów od ściany szybu. Górnicy będą wyposażeni w odpowiedni kombinezon, do którego zostaną przymocowane medykamenty na ewentualność zasłabnięcia lub innej nieprzewidzianej reakcji organizmu, jak klaustrofobia. Nie zapomniano też o butli tlenowej, kamerze i mikrofonie, dzięki którym będzie stały kontakt z górnikiem wydobywanym na powierzchnię. Oblicza się, że ratowanie jednej osoby będzie trwało około 40 minut.
Jest już lista kolejności wydobywania górników. Najpierw zostaną wywiezieni szczupli i silniejsi psychicznie, następnie najsłabsi, a na końcu najmocniejsi. Oczy górników będą zabezpieczone przed promieniami słonecznymi, na powierzchni zaś dostaną specjalne okulary. Ostatnim górnikiem, który opuści kopalnię, będzie 54-letni Luis Urzua Iribarren.
Na powierzchni czekają na nich rodziny w obozie "Nadzieja", które urządziły tu sobie normalne życie, działa nawet szkoła dla dzieci. Od samego początku organizowano tu spotkania modlitewne, Msze św. i spotkania z rodzinami, zwłaszcza długimi wieczorami przy ognisku. Spontanicznie powstała nawet "uliczna kaplica", w której ludzie spotykają się co wieczór na modlitwie, nawet niewierzący. Nikt nie wątpi, że druga część cudu ocalenia górników, czyli ich wydobycie na powierzchnię, stanie się wkrótce faktem.
ks. Adam Bartyzoł CMF, Copiapó - Atakama
Nasz Dziennik 2010-10-13

Autor: jc