Górnicy świętowali Barbórkę
Treść
Uroczyste Msze św., pochody górnicze - takie obrazki widoczne były wczoraj w każdym górniczym mieście. Świętu patronki górników towarzyszyła też zaduma nad tymi, którzy zginęli pod ziemią, i troska o przyszłość i bezpieczeństwo pracy w kopalniach. I choć statystycznie mijający rok nie był najgorszy dla górnictwa, wciąż wiele pozostaje do zrobienia.
W kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej, gdzie przed rokiem tragicznie zginęło 23 górników, w uroczystościach barbórkowych uczestniczył wczoraj Jarosław Kaczyński. Były premier złożył kwiaty pod figurą św. Barbary i razem z górnikami modlił się w intencji tych, którzy zginęli pod ziemią.
- Chciałem życzyć wszystkiego najlepszego dzisiaj, z okazji Barbórki, wszystkim górnikom i jednocześnie zapewnić, że są w Polsce siły, które nie uważają, że górnictwo musi zginąć - powiedział Jarosław Kaczyński. Prezes PiS po modlitwie odwiedził rudzki cmentarz komunalny, gdzie przy tablicy upamiętniającej górników poległych w kopalni "Halemba" zapalił znicz.
Dzień Górnika był okazją do nagrodzenia osób zasłużonych dla górnictwa. Odznaczenia wręczył wczoraj Piotr Buchwald, prezes Wyższego Urzędu Górniczego. Zaznaczył on, że mimo świątecznej atmosfery obchodom Barbórki musi towarzyszyć refleksja o stanie bezpieczeństwa w górnictwie.
- Mimo nieustannych starań i notowanego spadku wypadkowości, obecny stan bezpieczeństwa pracy w zakładach górniczych wciąż pozostaje niezadowalający. Dlatego staramy się głośno mówić o wypadkach w zakładach górniczych w całym kraju. Liczę, że są one przestrogą dla wszystkich pracujących w tak niełatwych przecież warunkach - mówił Buchwald. Ocenił, że nakłady spółek węglowych na bezpieczeństwo, choć coraz wyższe, są wciąż na poziomie minimalnym. Szef WUG zauważył, że wciąż mało skuteczna jest ocena i profilaktyka zagrożeń, kopalnie źle organizują pracę, dopuszczane są sytuacje przebywania pracowników w miejscach niedozwolonych, brakuje prawidłowego nadzoru, a maszyny i urządzenia obsługiwane są niezgodnie z przepisami. Brakuje też odpowiednich szkoleń.
Mimo braków ten rok w górnictwie nie był zły, jeśli oceniać go pod kątem liczby wypadków pod ziemią. W górnictwie zginęło 21 osób, z czego 15 w kopalniach węgla kamiennego - to mniej niż w latach ubiegłych.
- Cały czas kładziemy nacisk na to, by pracodawcy zwiększali nakłady na bezpieczeństwo. W tym roku są one nieco wyższe niż w ubiegłym, ale to cały czas za mało - powiedziała nam Edyta Tomaszewska, rzecznik prasowy Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Podkreśliła, że prawie dwie trzecie obudów zmechanizowanych pracujących pod ziemią jest przestarzałych i należałoby je wymienić w całości lub przynajmniej fragmentarycznie. WUG w tym roku zatrzymał ponad 1500 robót górniczych pod ziemią. Powodem były niesprawne urządzenia, np. taśmociągi czy obudowy zmechanizowane.
- Jeżeli spółki węglowe nie zwiększą nakładów na bezpieczeństwo w górnictwie, nie będziemy pobłażać. Nadal będziemy roboty górnicze zatrzymywać, bo dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi pracujących pod ziemią - dodała. Tomaszewska podkreśliła, że mimo iż są wypadki, to polskie górnictwo należy do jednych z najbardziej bezpiecznych na świecie.
- Mamy bardzo dużo wypadków drobnych, spowodowanych nieuwagą samych ludzi. Będziemy na to zwracać coraz większą uwagę, by kultura bezpieczeństwa pracy pod ziemią była na coraz wyższym poziomie - zaznaczyła.
Tymczasem ukraiński rząd zwrócił się do kilku krajów, w tym i Polski, o pomoc w zbadaniu przyczyn serii wybuchów w jednej z kopalni węgla kamiennego w Doniecku. Na skutek wypadków, jakie miały tam miejsce w ciągu dwóch tygodni, zginęło 106 górników, zaś kilkudziesięciu odniosło obrażenia. Ukraiński rząd podkreślił, że choć w kopalni pracuje miejscowa komisja badająca przyczyny katastrof górniczych, to jednak nie jest w stanie określić, co spowodowało wybuchy. Jest to prawdopodobnie skutek nieznanych dotąd procesów geologicznych.
Marcin Austyn, Katowice
"Nasz Dziennik" 2007-12-05
Autor: wa