Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Górnictwo to przede wszystkim ludzie

Treść

Z Dominikiem Kolorzem, przewodniczącym Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność", rozmawia Marcin Austyn

Niektórzy sądzą, że za tragediami górniczymi, takimi jak ta w "Halembie", mogą stać nadmierne oszczędności lub pogoń za zyskiem...
- Tego nie można wykluczyć. W górnictwie jest taki pęd, który my nazywamy ekonomią za wszelką cenę. To powoduje, że pod pretekstem zmniejszenia kosztów pod ziemią zatrudnia się różnego typu firmy okołogórnicze, tak jak miało to miejsce tu, na kopalni "Halemba". Przypomnę tylko, że mamy podpisane porozumienia, które mówią, jakie firmy mogą pracować na dole i jakie kwalifikacje powinny one posiadać. Niestety, od kilku lat, mimo rozmów i upomnień, porozumienia te nie są przestrzegane. Jedną z przyczyn coraz mniejszego bezpieczeństwa na kopalniach jest też to, że nie kwalifikujemy nowych górników, nie przyjmujemy ludzi do pracy.

Co Pan sądzi o przypuszczeniach, że górnicy "Halemby" zostali zbyt wcześnie skierowani do feralnego chodnika?
- Znam wiele przykładów, gdzie również był bardzo drogi sprzęt, również było zagrożenie pożarowe. Ściany, rejony wyrobiska były tamowane dopiero wtedy, gdy władze kopalni były pewne, że niebezpieczeństwo jest minimalne. Wówczas wchodzili tam górnicy. Być może tutaj decyzja o wpuszczeniu ludzi była przedwczesna.

W kopalniach jest coraz bardziej niebezpiecznie?
- Świadczą o tym statystyki. Uwzględniając górników z "Halemby", wzrost wypadkowości w porównaniu z ubiegłym rokiem jest stuprocentowy. Trzeba tu podkreślić, że większość tegorocznych ofiar śmiertelnych w górnictwie to pracownicy firm zewnętrznych. Problem jest w kwalifikacjach zatrudnianych osób. Tuż przed tragedią otrzymaliśmy opracowanie, z którego wynika, że na "Halembie" pracuje o ośmiuset ludzi za dużo. To po co zatrudniano firmy obce do tak ciężkich i trudnych robót? Pracujemy na kopalniach wbrew przepisom górniczo-geologicznym, wbrew przepisom BHP. Wynika z tego, że w ostatnich ośmiu latach z górnictwa odeszło ponad sto tysięcy osób, a przyjęć właściwie nie ma. Owszem, statystyki wyglądają dobrze, wydajność rośnie, poprawiają się wyniki ekonomiczne. Nie można patrzeć na górnictwo przez pryzmat statystyk, ale przez pryzmat ludzki.

Zatem udział firm zewnętrznych w kopalniach powinien być ograniczony?
- W moim przekonaniu, powinno być tak jak do połowy lat 90., że były wysoko wyspecjalizowane firmy, które zatrudniały wysoko wyspecjalizowanych pracowników. Na pewno powinno się ukrócić zatrudnianie pod ziemią nieprzygotowanych do tego firm.

Może Pan potwierdzić, że pracownicy firm zewnętrznych nie są odpowiednio przeszkoleni?
- Na pewno mogą być takie przypadki. Wiem, że po kontroli Wyższego Urzędu Górniczego w Jastrzębskiej Spółce Węglowej było dużo przypadków, gdzie pracownicy zewnętrznych firm nie mieli aktualnych badań czy szkoleń. W górnictwie taka sytuacja jest niedopuszczalna.

Tymczasem w "Halembie" najmłodsze i najstarsze ofiary śmiertelne były pracownikami zewnętrznych firm...
- Ci najmłodsi to ludzie, którzy z górnictwem nie mieli nic wspólnego, o kwalifikacjach typu blacharz samochodowy lub w ogóle niewykwalifikowani. Przez półtora miesiąca nie nauczy się młodych ludzi górnictwa. Zawsze było tak, że nawet kiedy były szkoły zawodowe, technika górnicze, to już podczas nauki przyszli pracownicy górnictwa odbywali praktyki, a po szkole nie byli posyłani na najtrudniejsze odcinki. Co najmniej przez pół roku pracowali pod okiem instruktora, a następnie okres 2-3 lat był na podnoszenie kwalifikacji. Dopiero potem mogli pracować na trudniejszych odcinkach.

A najstarsi?
- Dla mnie jest to sytuacja nie do przyjęcia, że sześćdziesięcioletni człowiek mógł pracować pod ziemią. Osoba po pięćdziesiątce pod ziemię może zjechać co najwyżej na wycieczkę, a nie do pracy.

Konieczna jest więc weryfikacja przepisów?
- Być może tak. Na pewno konieczne są szybkie decyzje dotyczące firm działających wokół górnictwa. Szkoda, że dzieje się to na skutek takiej tragedii, bo mogły one zapaść zdecydowanie wcześniej. My od pięciu lat o tym mówimy. Podkreślamy, że kryje się tu patologia. Niestety, nasze głosy nie znajdują zrozumienia u osób odpowiedzialnych za górnictwo.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2006-11-24

Autor: wa