Godzina "W" także w Hamburgu
Treść
Polacy mieszkający w Hamburgu w 64. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego uczcili pamięć jego bohaterów. Nad grobem siedemnastu powstańców, członków Armii Krajowej, którzy zginęli podczas odgruzowywania Hamburga i zostali pochowani na jednym z tutejszych cmentarzy, w piątek punktualnie o 17.00 rozpoczęły się uroczystości upamiętnienia wszystkich powstańców warszawskich. Zabrakło na nich jednak przedstawicieli niemieckich władz. W obchodach 64. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego wzięli udział przedstawiciele polskiej dyplomacji, niemieckiej organizacji Voksbund Deutsche Kriegsgraeberfuersorge, polskich kombatantów, a także niemieckiej Polonii. Po uczczeniu bohaterów minutą ciszy głos zabrał konsul Jerzy Kaczmarek, który przypomniał o dokonaniach i późniejszym tragicznym losie większości powstańców, a tym samym także o losie tych, przy grobie których odbyły się hamburskie uroczystości. Wspominając powstańców warszawskich, Kaczmarek przywołał także pamięć zmarłego w listopadzie zeszłego roku jednego z ostatnich mieszkających w Hamburgu wielkich Polaków okresu wojennego, jakim był uczestnik Powstania Warszawskiego i późniejszy więzień niemieckich obozów mecenas Wincenty Julian Broniwój-Orliński - oficer AK, uczestnik wojny obronnej 1939 r., działacz emigracyjny, delegat rządu londyńskiego na Niemcy. W 1990 r. asystował on Ryszardowi Kaczorowskiemu przy przekazywaniu insygniów prezydenckich II Rzeczypospolitej Lechowi Wałęsie. Były to pierwsze hamburskie uroczystości związane z rocznicą Powstania Warszawskiego bez tego wielkiego patrioty. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" konsul Kaczmarek przyznał, że najprawdopodobniej już nigdy na podobnych uroczystościach nie zjawi się nikt z uczestników tamtych wydarzeń. W Niemczech żyje ich bowiem jedynie garstka, a na udział w obchodach rocznicowych nie pozwala im stan zdrowia. Przy mogile powstańców mowy wygłosili także przedstawiciele polskich kombatantów, dzięki działalności i zaangażowaniu których pamięć o bohaterskich czynach Polaków nie zaginęła, w tym Halina Morhöfer-Wójcik oraz Barbara Skiba. Głos zabrali też niemieccy goście: członek zarządu Voksbund Deutsche Kriegsgraeberfuersorge (odpowiednik polskiej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa) - Ruediger Wischmann, i szefowa jednego z oddziałów Octavia Krist. Obydwoje stwierdzili, że upamiętnianie tak ważnych dni jest obowiązkiem każdego narodu. Zarówno Wischmann, jak i Krist przyznali, iż wiedza na temat Powstania Warszawskiego wśród Niemców jest bardzo niska. Tymczasem na uroczystościach nie zjawił się nawet jeden przedstawiciel niemieckich władz lokalnych. W dzieje Hamburga wpisały się losy wielu setek powstańców warszawskich. Podobnie jak siedemnastu bohaterów pochowanych na cmentarzu w Harburgu (pod Hamburgiem), również wiele setek żołnierzy Armii Krajowej (i nie tylko) walczących w powstaniu po jego upadku zostało przez okupantów wywiezionych w głąb Niemiec. Zostali osadzeni w oflagach, stalagach, a także w obozach koncentracyjnych. Przewożono ich do bombardowanego przez aliantów Hamburga i zmuszano do odgruzowywania miasta, zburzonych zakładów pracy, fabryk, oraz portu. W wyniku eksplozji bomb lotniczych ponosili oni śmierć. Taki los spotkał siedemnastu powstańców, członków Armii Krajowej, którzy zginęli w Hamburgu 22 marca 1945 roku. Historia siedemnastu bohaterów Powstania Warszawskiego, podobnie jak wiele innych, do niedawna pozostawała całkowicie nieznana. Dopiero po publikacjach IPN, a także dzięki wyjątkowej inicjatywie hamburskiej Polonii, m.in. Haliny Morhöfer-Wójcik, udało się ustalić szczegóły z życia kilku powstańców pochowanych w Hamburgu. Waldemar Maszewski, Hamburg "Nasz Dziennik" 2008-08-04
Autor: ab