Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Głos Fatimy w epoce ataków na Kościół

Treść

Krwawe prześladowania chrześcijan w świecie, dyskryminacja wyznawców Chrystusa w wielu krajach, uchwalanie różnych ustaw uderzających w porządek moralny i wreszcie niedawne orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie krzyża w szkole po raz kolejny skłaniają do refleksji nad Orędziem fatimskim. Dlaczego? Fatima jest objawieniem na czasy prześladowań Kościoła.
Przypomnijmy, że oficjalna interpretacja trzeciej tajemnicy głosi, iż wizja oglądana przez pastuszków w lipcu 1917 r. odnosiła się do "stulecia męczenników" - do XX w., kiedy więcej ludzi poniosło śmierć za wiarę niż w czasach prześladowań rzymskich. Jednak to wielkie objawienie nie mówi tylko o przeszłości. Przed ludzkością jest jeszcze droga prowadząca do triumfu Niepokalanego Serca Maryi - droga nieznana, niepewna, zmuszająca do podejmowania wyborów: albo pójdziemy ścieżką posłuszeństwa żądaniom Pani z Fatimy, albo pójdziemy szlakiem, na którym spotkają nas głód, klęski i wojny, aż po unicestwienie wielu narodów. Siostra Łucja twierdziła, że "Fatima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa", że ma jeszcze coś nowego do powiedzenia. Rzeczywiście, w ostatnich zapiskach wizjonerki owa "nowość" jest tematem, który zdominował całość jej refleksji o Fatimie.
Czasy prześladowań
Jednym z " błysków nowego oświecenia" było dla Łucji odkrycie, że Fatima jest objawieniem na czasy prześladowań. Wskazuje na to już samo miejsce i czas wybrane przez Boga na tę nadprzyrodzoną interwencję. Dziś - w świetle znaków czasu i ostatnich spostrzeżeń wizjonerki - jest to fakt zupełnie oczywisty. Objawienia fatimskie działy się w państwie, które było rządzone przez największych wrogów Kościoła, ludzi, którzy postawili sobie za cel usunąć wiarę z Portugalii w ciągu dwóch pokoleń. Gdy rozpoczynały się objawienia, struktury zła były już utrwalone, wszystko zaczęło się bowiem niemal dekadę wcześniej. Najpierw, 1 lutego 1908 r., dwaj masoni dokonali w Lizbonie zamachu na króla i jego syna, następcę tronu; potem, 5 października 1910 r., ogłoszono Portugalię republiką i rozpoczęto procesy legislacyjne usuwające Kościół z życia kraju: wydalenie jezuitów, konfiskatę majątków, skazanie zakonów na wymarcie, więzienie i mordowanie biskupów oraz kleru. Kiedy rozpoczynały się objawienia w Fatimie, w Portugalii trwało gwałtowne prześladowanie Kościoła.
W sam środek tych wydarzeń ingerował Bóg, dając w Fatimie lekarstwo na zło. W kolejnych sześciu objawieniach Matka Najświętsza nie tylko wskazała metody działania, ale i wylała na Portugalię morze łask. W konsekwencji został zaburzony bieg świeckiej historii: wpisała się w nią klęska tych, którzy zaplanowali budowę świata bez Boga i wbrew Bogu.
Wojujący z Bogiem nie mieli powodów, by hucznie obchodzić dziesiątą rocznicę obalenia monarchii; gdy zbliżał się koniec 1917 r., Portugalię wypełnił "duch oporu" - wszędzie odmawiano różaniec, przystępowano do sakramentów, rozmawiano o Bogu i Jego Matce. Wszędzie działy się cuda. Ludzie spełnili warunek skuteczności maryjnego orędzia: objawienie fatimskie nabrało mocy sprawczej dzięki ludzkiemu zaangażowaniu w wypełnienie żądań z nieba.
Fatima okazała się rozwiązaniem?
Tak, niebo dało ludziom broń zdolną pokonać największego przeciwnika. Przypomnijmy słowa Siostry Łucji: "Kiedy ludzie pragną zwyciężyć przeciwnika, przygotowują narzędzia wojny. Natomiast Bóg przygotowuje narzędzia pokoju, modlitwy i poświęcenia, które wypełniają wolę Ojca przez podążanie za Chrystusem w wyrzekaniu się samych siebie". To są owe narzędzia, które wywracają trony.
Nie można pominąć jeszcze jednego wątku. Mimo panującej wszędzie "dyktatury niewiary" Fatima trwała wiernie przy Bogu i dalej praktykowała chrześcijańskie cnoty. Rządy masonerii nie sięgały tak daleko - nie miały wielkich wpływów w leżących poza bitymi drogami osadach pozbawionych znaczenia gospodarczego czy politycznego. Odrodzenie przyszło z takiego właśnie miejsca, wolnego od wpływów ludzi walczących z Bogiem.
Ratunek przyjdzie z Nieba. Pojawi się jednak nie w strefie działań politycznych czy prawnych, a już na pewno nie w strefie przemocy, lecz "w strefie Fatimy". Ocalenie przyniosą ludzie nieznani, żyjący na marginesie wielkich wydarzeń. Bóg cierpliwie czeka, by w nich objawiła się Fatima. Tym razem nie musi to być nowe objawienie; On czeka na zachwycenie się ludzi Fatimą, na zrozumienie przez nich, że to oni są dziś Hiacyntą, Franciszkiem i Łucją, a Fatima - ocaleniem.
By ateizm nie zgasił światła wiary
Dziś misją Fatimy jest takie działanie, "by ateizm nie zdołał zgasić światła wiary, które jeszcze świeci się w sercach i duszach wybranych". Pisze Łucja: "Kiedy nadszedł czas, rok i godzina przez Boga wyznaczone, posłał nam On Niebieską Wysłanniczkę - na tę ziemię (...), nie pozwalając, by ateizm ugasił światło wiary, nadziei i miłości".
Orędzie z Fatimy ma objawić swoją moc: fatimskie światło, które ma nas pociągać, budząc tęsknotę za nawróceniem, świętością i Niebem, to tylko płomyk palącego się lontu. Biegnie on przez lata współczesnej historii, a nic nie jest w stanie go ugasić. Nadejdzie chwila, kiedy dotrze do celu, a wówczas wielka eksplozja nadprzyrodzoności ogarnie świat. Siostra Łucja tak pisała wpatrzona w Matkę Bożą Fatimską: "Ona, zabiegana, zstępuje z Nieba na ziemię, podążając śladami swojego Syna uwielbionego - nie gaśnie lont, który jeszcze goreje".
Wrogowie atakują? Niech chrześcijanie chwycą do ręki Boskie "narzędzia pokoju". One sprawią, że zapalony w 1917 r. lont doprowadzi płomień do fatimskiego "na koniec". Wówczas wybuch łaski zmieni świat.
Wincenty Łaszewski
"Nasz Dziennik" 2009-11-10

Autor: wa