Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Głodówka przeciw parcelacji

Treść

Trwa strajk głodowy w kopalni soli "Solino" koło Inowrocławia. Pięciu z głodujących górników trafiło do szpitala. Pracownicy są przeciwni sprzedaży warzelni soli i domagają się odwołania zarządu.

Wczoraj zarząd Inowrocławskich Kopalni Soli "Solino" usiłował rozpocząć negocjacje z przedstawicielami załogi, ale bez skutku. - Zarząd "Solino" nie może negocjować z załogą na temat zwolnienia samego siebie ze stanowiska. Czekamy na przybycie przedstawicieli właścicieli, czyli Orlenu i Skarbu Państwa - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Jerzy Gawęda, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność".
Protest głodowy trwa już dziesięć dni. Spośród piętnastu osób, które podjęły głodówkę, pięć trafiło do szpitala. Bezpośrednim powodem strajku stała się decyzja zarządu kopalni o sprzedaży wydziału warzelni soli niewielkiej prywatnej spółce, która posiada już jedną mniejszą warzelnię. - Chcą połączyć obie warzelnie i dać monopol w ręce prywatnej nomenklaturowej spółki - twierdzi przewodniczący sekcji krajowej górnictwa NSZZ "S" Kazimierz Grajcarek.
Orlen, który ma 74 proc. udziałów w "Solino", nakazał swoim zależnym spółkom pozbyć się wszystkiego, co nie jest bezpośrednio związane z głównym kierunkiem produkcji paliwowego giganta. W "Solino" miałaby więc zostać tylko produkcja solanki i paliwa.
W opinii załogi, Orlen, rozparcelowując zakład "dla kolegów", działa na szkodę spółki, co jest niezgodne z kodeksem spółek handlowych. Grozi to utratą miejsc pracy w regionie, w którym panuje 30-procentowe bezrobocie. Protestujący domagają się realizacji pakietu gwarancji socjalnych, w którym inwestor zobowiązał się, że w razie likwidacji miejsc pracy będzie dokonywał inwestycji, by powstały nowe stanowiska.
Głodujący zapowiadają, że nie przerwą protestu, aż ich postulaty zostaną spełnione. Orlen na razie nie włączył się do negocjacji. Na planowane przez zarząd negocjacje z pracownikami płocki koncern wysłał co prawda swojego obserwatora, ale miał on być tylko obserwatorem, a nie stroną rozmów.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2006-11-23

Autor: wa