Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Giertych z Kurskim w sądzie?

Treść

Nie ustają echa piątkowej debaty nad rozwiązaniem Sejmu. A to za sprawą słownej potyczki Giertych - Kurski. Premier Jarosław Kaczyński pochwalił wystąpienie Jacka Kurskiego, który wymieniał zasługi rządu PiS, stwierdzając, że Kurski wcale "nie mijał się z prawdą", przypisując PiS reformę szkolnictwa czy wprowadzenie becikowego.

- Byliśmy za becikowym i becikowe wymyśliliśmy, tylko uważaliśmy, że jak ktoś ma 1 mln zł dochodu rocznie, to ten 1 tys. zł nic mu nie pomoże i nie warto po prostu pieniędzy marnować. Cały plan przywracania porządku w polskich szkołach to był plan PiS, a nie plan pana Giertycha. Giertych robił to, co mu nakazywaliśmy - mówił premier. Słowa te już do reszty rozsierdziły Romana Giertycha, który zapowiedział pozwanie Kurskiego.
Dziś Roman Giertych ma już dysponować ekspertyzą, czy sąd powinien zająć się sprawą w trybie wyborczym, w którym wyrok powinien zapaść w ciągu 48 godzin. Lider LPR zarzuca Kurskiemu kłamstwo.
Podczas pierwszego starcia obu polityków w czasie piątkowej debaty "bulterier" Prawa i Sprawiedliwości musiał uznać wyższość lidera LPR. Giertych skrupulatnie wyliczał, że za rzekomymi zasługami PiS - a więc za becikowym, ulgami podatkowymi na dzieci czy mundurkami w szkołach - posłowie PiS wcale gremialnie nie głosowali, a wręcz przeciwnie. Tłumaczeń Kurskiego - okrzyczanego przez sejmową salę "oszustem" i "kłamcą" - że w sprawie mundurków pomyliła się posłanka dająca znak, jak posłowie mają głosować, a PiS głosował za becikowym i ulgami, tyle że w skromniejszej wersji, nikt już właściwie nie słuchał.
Wystawienie przez PiS Kurskiego do uzasadniania wniosku o samorozwiązanie Sejmu największym policzkiem było chyba jednak dla Platformy Obywatelskiej. Ich wniosek uzasadniał bowiem sam szef partii Donald Tusk, a wniosek SLD - szef klubu Sojuszu Jerzy Szmajdziński. Opuszczając salę po tym, jak z mównicy zszedł Donald Tusk, a wszedł na nią Kurski, najpierw z niedowierzaniem, a później z niesmakiem wyrażali się o wyborze przez PiS swojego reprezentanta.
AKW
"Nasz Dziennik" 2007-09-10

Autor: wa