Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Getsemani - modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

Treść

A Getsemani? Samo słowo oznacza prasa do oleju lub tłocznia oliwy. Getsemani znajdowało się zapewne na zachodnim zboczu, u podnóża Góry Oliwnej, naprzeciw Jerozolimy. Góra ta jest wysokim wzniesieniem (pasmo, którego częścią jest Góra Oliwna sięga 850 m n.p.m.) i widać z niej wzgórze świątynne. Getsemani obejmowało gaj i prasę oliwną (stąd nazwa tego miejsca). Tutejsze bowiem środowisko sprzyjało wegetacji drzew oliwnych i w ogrodzie tym prawdopodobnie przetwarzano owoce zbierane na górze.

Czemu Chrystus wybiera to miejsce? Otóż oliwa służyła m. in. do obrzędu namaszczenia, który miał na celu uroczyste ustanowienie proroka (Iz 61,1), kapłana (Kpł 8,30) czy króla (1 Sm 10,1). Chrystus był przez wielu uznawany za proroka (Mt 16, 14), a w Hbr 9, 11 jest nazwany Arcykapłanem. On również został namaszczony, ale w inny sposób niż prorocy czy kapłani Starego Przymierza. Jego namaścił Duch Święty: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18 –19). On jest innego typu kapłanem. Jego zadanie było inne. On „przyszedł na świat zbawić grzeszników” (1 Tm 1, 15). Dlatego w medytacji modlimy się o to zbawienie. „Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie” (Hbr 7, 26 – 27).

Chrystus zatem przychodzi, aby odzyskać dla człowieka ten utracony ogród. Getsemani zaś staje się miejscem wielkiego bólu, cierpienia, a nawet zdrady.

W kontekście natomiast raju, tego utraconego ogrodu, Getsemani jawi się niemal jako antyogród, coś od czego chciałoby się uciec. „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich”! Jednak czy w obliczu takiej sytuacji człowieka Chrystus może uciec, powiedzieć, że rezygnuje? Nie! „Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty”! Getsemani przecież też jest świętą przestrzenią, przecież tutaj jest sam Syn Boży, który podejmuje radykalną decyzję, zmieniającą kierunek dziejów ludzkości. Chrystus już nie tylko się modli, ale podejmuje prawdziwą walkę. Widać to zwłaszcza u Łukasza, który jako jedyny Ewangelista wskazuje na coś, o czym nie piszą pozostali autorzy Dobrej Nowiny: „Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,44). Widzimy więc, że dzieje się coś, co powoli trudno jest nam rozumieć. Pojawia się już nie tylko pot, który jest normalnym objawem podejmowanego wysiłku, ale ukazuje się także krew, która jest symbolem życia. Chrystus toczy więc walkę na śmierć i życie. W tym momencie rozgrywa się starcie, które zadecyduje o zbawieniu człowieka. Tego oczywiście nie zauważają Jego uczniowie. Oni tak naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, co się dokonuje. Zapadają w sen. Chrystus więc robi im wyrzut:  „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” I nie chodzi tu bynajmniej o czas, o tę „jedną godzinę”, w której Apostołowie nie wytrwali. W modlitwie w ogóle nie chodzi o ilość spędzonego czasu, w medytacji nie chodzi o poczucie satysfakcji z dużej liczby wysiedzianych godzin. To problem bycia w obecności. Chrystus bowiem nie mówi, aby tylko czuwali, ale „czuwajcie ze Mną”! Wydaje się zatem, że On chce, abyśmy byli z Nim, z Nim rozmawiali, wszystko z Nim przeżywali. Dlaczego? Otóż już w wydarzeniach pierwszego ogrodu w Eden Bóg kieruje następujące słowa do człowieka: „Nie jest dobrzeżeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2,18). Wtedy uczynił niewiastę. Jednak do pełni szczęścia nie wystarczy drugi człowiek. Potrzeba Tego, od którego człowiek wyszedł, który dał mu tchnienie życia. Potrzeba człowiekowi Ojca. Ładnie to wyraził św. Augustyn na początku swoich Wyznań: „Stworzyłeś nas bowiem, jako skierowanych ku Tobie i niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie wróci do tego pierwszego ogrodu, do domu Ojca. „Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28). Jeżeli to zobaczymy, to wtedy będziemy pragnęli nie tylko spotkać się Panem od czasu do czasu, ale w naszym sercu będzie rodzić się pragnienie myślenia o Nim kiedy wstajemy, pracujemy, czy kładziemy się spać. Będzie w nas pragnienie modlitwy nieustannej. „A jednak, Panie, Ty, jesteś dla mnie tarczą, Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz. Wołam swym głosem do Pana, On odpowiada ze świętej swojej góry. Kładę się, zasypiam i znowu się budzę, bo Pan mnie podtrzymuje” (Ps 3, 4 – 6).

Przeczytaj pozostałe części rozważań o medytacji chrześcijańskiej:

Brunon Koniecko OSB

Źródło: ps-po.pl, 01.04.2015

Autor: mj