Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gest dobrej woli Asada?

Treść

Syryjskie władze poinformowały, że uwolniły 500 aresztowanych osób, które podejrzewano o udział w trwającej od marca ubiegłego roku rewolcie. Zdaniem reżimu, uwolnienie zatrzymanych jest odpowiedzią na wizytę Kofiego Annana w Damaszku. Opozycja nie potwierdziła tych doniesień.

Według syryjskiej telewizji państwowej, uwolniono 500 osób, które są zamieszane w zdarzenia w Syrii, lecz które, jak to ujęto, "nie mają krwi na rękach". Część międzynarodowych obserwatorów obecnych w Syrii uznaje to za gest dobrej woli władz w Damaszku. Nawet jeśli doniesienia te potwierdzą się, będzie to jedynie niewielki ułamek wypuszczonych na wolność spośród aresztowanych przez reżim rebeliantów i zwolenników opozycji. Jak informuje bowiem londyńskie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, w ramach represji wobec kontestujących rządy prezydenta Baszara al-Asada zatrzymano nawet 100 tysięcy osób. Obserwatorium twierdzi, że są one przetrzymywane w bardzo ciężkich warunkach, więźniów poddaje się torturom fizycznym i psychicznym, odmawia się im kontaktu z rodzinami, które często przez wiele miesięcy nie mają żadnych wieści o swoich bliskich. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w więzieniach zmarło lub zostało zamordowanych przez funkcjonariuszy tysiące więźniów.
Wczoraj także po raz kolejny światowi dyplomaci starali się wywierać nacisk na Rosję w sprawie blokowania przez nią rezolucji ONZ, która pozwoliłaby na zastosowanie w Syrii bardziej zdecydowanych kroków w obronie ludności cywilnej. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton poinformowała, że jeśli polityka Kremla w kwestii Syrii nie ulegnie zmianie, wówczas Moskwa w dużym stopniu przyczyni się do wybuchu potencjalnej wojny domowej w tym kraju. Podobnego zdania są władze ONZ. Oceniając ostatnią masakrę w Huli, sekretarz generalny tej organizacji Ban Ki-mun stwierdził, że wszystko wskazuje na to, że Syria zmierza w kierunku "straszliwej" wojny domowej.
Taki rozwój scenariusza zdają się potwierdzać także apele opozycji. Dowódca walczącej z władzami Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) Riad el-Asaad wezwał wysłannika ONZ Kofiego Annana, aby ten oficjalnie ogłosił, że plan pokojowy dla Syrii nie powiódł się, co pozwoli rebeliantom atakować siły reżimu prezydenta Baszara al-Asada. - Chcemy, by Kofi Annan wydał oświadczenie oznajmiające niepowodzenie jego planu, tak byśmy mieli wolną rękę w przeprowadzaniu operacji wojskowych przeciwko reżimowi - powiedział. Dodał, że siły rebeliantów, w odróżnieniu od armii rządowej, jak dotąd trzymały się postanowień planu byłego sekretarza generalnego ONZ.
Także w samej ONZ pojawiają się poważne głosy podające w wątpliwość gotowość reżimu Asada do wypełnienia zapisów planu pokojowego. Projekt ten przewidywał, poza wysłaniem do Syrii międzynarodowych obserwatorów, wycofanie wojsk i broni ciężkiej z miast oraz dialog między reżimem i jego przeciwnikami. Praktycznie żaden z tych punktów nie został wykonany. Od początku antyreżimowego powstania, które wybuchło w marcu 2011 roku, zginęło do tej pory około 13 tys. ludzi. Na razie nic nie wskazuje na to, aby walki w tym kraju miały się szybko zakończyć.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Piątek, 1 czerwca 2012, Nr 127 (4362)

Autor: au