Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Genetyka: sobie a muzom?

Treść

- Eksplozja badań genetycznych spowodowała powrót zainteresowania eugeniką - twierdzi prof. Kevin T. Fitzgerald z wydziału onkologii w Georgetown University w Waszyngtonie, przemawiając na kongresie "Nowe granice genetyki i ryzyko eugeniki". Uczestnicy rozpoczętego wczoraj w Watykanie międzynarodowego sympozjum poszukują odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób przełomowe osiągnięcia w dziedzinie genetyki wykorzystać dla autentycznego pożytku człowieka.

Ryzyko eugeniki związane z rozwojem technologii genetycznych, które zdają się nie mieć granic, nie jest tylko hipotetyczne, ono rozprzestrzenia się w świecie - zauważył we wprowadzeniu w tematykę obrad ks. abp Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia. Istnieją bowiem formy interwencji, które nie służą terapii, a tylko "wzmocnieniu" genetycznemu. W takich warunkach kształtuje się dobrze znana z historii mentalność eugeniczna, niedostrzegająca obiektywnego zła związanego z redukcją człowieka do wymiaru biologicznego i uwidaczniająca się w niektórych procedurach. Tymczasem człowieka nie wolno poświęcać dla nauki. - Do naukowców musi dotrzeć przesłanie, że to, co jest fizycznie możliwe, nie musi być uprawnione - dodał ks. abp Fisichella. Nie chodzi o limitowanie nauki, ale o zrozumienie ze zdrowym realizmem uwarunkowań natury ludzkiej i wykazanie odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń. - Wszyscy jesteśmy genetycznie nieperfekcyjni - dodał prof. Bruno Dallapiccola, genetyk z rzymskiego uniwersytetu "La Sapienza" w Rzymie.
Stwierdzając, że eksplozja genetyki spowodowała powrót zainteresowania eugeniką, prof. Kevin T. Fitzgerald argumentował, że świadczy o tym zwłaszcza rozwój technologii reprodukcyjnych, takich jak diagnostyka preimplantacyjna i związana z nią selekcja embrionów, służące uzyskiwaniu określonych charakterystyk u potomstwa - i eliminowaniu innych. Dokonuje się to kosztem uśmiercania wielu dzieci w najwcześniejszym stadium rozwoju. - Jeśli wiele genetycznych cech może być uznanych albo za pożądane, albo za niepożądane, zależnie od pragnień rodziców, i jeżeli prawie wszystkie te cechy genetyczne mogą być testowane w procesie procedury sztucznego rozrodu, to nie powinno nas zaskakiwać, że już są kliniki zajmujące się przeprowadzaniem procedur zapłodnienia in vitro, które pozwalają rodzicom na wybór takich cech, jak kolor oczu i włosów, a także płeć dziecka. W biznesie, który jest tak zorientowany na konkurencyjność jak przemysł technologii reprodukcyjnych, nie powinno także dziwić, że wkrótce kliniki na całym świecie będą się prześcigać, żeby przyciągnąć konsumentów, pozwalając rodzicom na przeprowadzanie prób dotyczących uzyskania każdej upragnionej cechy ich dziecka - powiedział prof. Fitzgerald. Jak zauważył, ten scenariusz jest przerażający dla tych, którzy bezwarunkowo sprzeciwiają się niszczeniu życia człowieka w fazie embrionalnej, i dla tych, którzy twierdzą, że takie diagnozowanie powinno być przeprowadzane tylko dla uniknięcia poważnej choroby.
Ale współczesna genetyka zdaje się często odkładać kwestie etyczne na bok, nie stawiając sobie żadnych ograniczeń. - Trzeba sobie zdawać sprawę, że jest to tylko logiczne przedłużenie obecnego stanu rzeczy w dziedzinie technologii reprodukcyjnych. Kierowanie się logiką indywidualnego wyboru jako główną wartością w technologii reprodukcyjnej stawia wyzwania pozostałym gałęziom medycyny i naraża nas znowu na ryzyko eugenicznej tragedii - dodał uczony.
Świadczy o tym taka choćby myśl z książki Ronalda M. Greena pt. "Babies by Design" (wyd. Yale University Pres): "W końcu przyzwyczaimy się do świata, gdzie ludzkie istoty czynią siebie fizycznie i umysłowo lepszymi niż są dziś. Genetyka otworzyła naszą biologię na autokreację i sterowaną ewolucję".
W projektach o charakterze eugenicznym prowadzona może być selekcja cech, które są związane raczej z wartościami kulturowymi i społecznymi, a nie dobrem pacjenta, np. płeć, kolor skóry, a nawet długość życia. - Wyobraźmy sobie program selekcji, gdzie w genetycznym menu mamy do dyspozycji tysiące cech, które już to wchodzą, już to wychodzą z mody. W jednym pokoleniu w modzie będą chłopcy, w innym dziewczynki. Czy to ma być przyszłość "dobrych urodzeń"? Czy to w ogóle jest zdrowa przyszłość dla rodzaju ludzkiego? - pytał prof. Fitzgerald.
A możliwości przybywa z dnia na dzień. Wkrótce będziemy zdolni do sekwencjonowania całego genomu każdej osoby. Będzie to przeprowadzane szybko, tanio i dokładnie. - Medycyna spersonalizowana to następna rewolucja w medycynie. Personalizacja staje się realnością z dnia na dzień. Wyrasta ze zrozumienia wyjątkowej biologii każdego człowieka. Medycy będą w stanie przewidzieć, czy osoba może zachorować na określone choroby oraz stosować środki zapobiegawcze, jeśli prawdopodobieństwo tego jest duże. Leki będą dostosowane do każdego pacjenta - stwierdził mówca, przypominając w tym kontekście, że amerykańskie ministerstwo zdrowia już planuje utworzenie bezpiecznego elektronicznego systemu danych medycznych, który będzie na bieżąco aktualizowany i dostępny.
Przyszłość medycyny spersonalizowanej jest bardzo złożona i niekoniecznie rysuje się w jasnych barwach, jeśli założymy, że podstawą podejmowania interwencji będzie indywidualny wybór, a nie diagnoza medyczna. Aktualne pozostaje też pytanie, jak definiujemy to, co jest normalne, zdrowe i dobre dla ludzi. Stąd postulat, by genetyka na bieżąco prowadziła dialog z innymi dyscyplinami naukowymi, z filozofią i teologią.
- Jeżeli medycyna postawi na indywidualny wybór, będzie standardem jak w technologii reprodukcyjnej, wtedy pojęcie dobra i normalności dla wszystkich stanie się puste. Będzie tylko decyzja, co jest najlepsze dla mnie lub moich dzieci w danym momencie - mówił uczony z Georgetown University, określając takie podejście mianem eugeniki "rynkowej".
Jak na tę sytuację reagować? Podobnie jak przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, prof. Fitgerald uważa, że trzeba kontynuować projekty interdyscyplinarne. - Aby zrozumieć, jakie nadzieje związane są z medycyną spersonalizowaną i uniknąć powielania błędów przeszłości, eugeniki. Jest to także wyzwanie dla tego kongresu i dalszej pracy Papieskiej Akademii Życia, aby pomóc wypracować i promować rozumienie ludzkiego zdrowia i ludzkiego dobra, które będą ukierunkowywać gwałtowny postęp technologiczny na prawdziwy pożytek każdej istoty ludzkiej od początku aż do końca danego przez Boga czasu - skonkludował.
Jolanta Tomczak, Watykan
"Nasz Dziennik" 2009-02-21

Autor: wa