Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Generał Petraeus apeluje o cierpliwość

Treść

Lewicowy "New York Times" skrytykował Baracka Obamę za dymisję gen. Stanleya McChrystala, głównodowodzącego w Afganistanie. "Miejmy nadzieję, że ten przykry incydent przekona pana prezydenta do tego, aby zakończył ten niszczący spór wewnątrz swojej administracji. Ponad sześć miesięcy po tym, jak obiecał dodatkowe 30 tys. żołnierzy, prezydenccy doradcy (w tym wiceprezydent) ciągle toczą spory na temat tego, jak głęboko zaangażować się w wojnę" - napisała gazeta.
Choć jak powiedział Obama tuż po ogłoszeniu dymisji McChrystala, strategia wobec działań amerykańskich w Afganistanie nie zmieni się, to jednak - jak podkreślają media za oceanem - ważniejsze jest to, czego szef Białego Domu nie powiedział. "To, czego nie powiedział, to fakt, że przebieg wojny jest bardzo niepomyślny. Jeśli istnieje jakakolwiek szansa na pokonanie talibów i Al-Kaidy, to Obama będzie potrzebował dowódcy, któremu może zaufać. Jego wybór padł na gen. Davida Petraeusa, jedynego czterogwiazdkowego generała o wyższej randze niż McChrystal, co powinno przynieść Amerykanom i aliantom nieco uspokojenia. Jednakże ich obawy nie zostaną rozwiane" - komentuje decyzję prezydenta USA "New York Times". Jak podkreśla gazeta, działania wojenne układały się fatalnie jeszcze przed ukazaniem się w magazynie "Rolling Stone" szyderczych wypowiedzi generała McChrystala na temat prezydenta i ludzi z jego administracji. Dziennik, zazwyczaj popierający lewicowych polityków pokroju Obamy, tym razem w związku z dymisją dowódcy ostro krytykuje prezydenta. "Miejmy nadzieję, że ten przykry incydent przekona pana prezydenta do tego, aby zakończył ten niszczący spór wewnątrz swojej administracji. Ponad sześć miesięcy po tym, jak obiecał dodatkowe 30 tys. żołnierzy, prezydenccy doradcy (w tym wiceprezydent) ciągle toczą spory na temat tego, jak głęboko zaangażować się wojnę" - czytamy w "NYT".
Prezydent stwierdził, że zainicjuje debatę wśród swoich doradców, a będą to szczególne konsultacje, bo jak zastrzegł, chce doprowadzić do wypracowania wspólnego stanowiska i nie będzie tolerował różnicy zdań. Tymczasem gen. David Petraeus apeluje o cierpliwość, gdyż obiecane zasilenie kontyngentu nastąpi najwcześniej w sierpniu, lecz jak wskazuje, ze względu na stale pogarszającą się sytuację w tym kraju należy oczekiwać jak najszybszych zmian zarówno w strategii militarnej, jak i w polityce cywilnej. Cztery miesiące po tym, jak Amerykanie wycofali się z centralnych prowincji, nadal nie funkcjonuje tam samorząd, nie docierają dostawy z pomocą humanitarną, a talibowie coraz bardziej zyskują na znaczeniu.
Nieco inaczej tę sytuację widzi amerykański "Newsweek", który twierdzi, że Obama dokonał mistrzowskiego posunięcia, dymisjonując powszechnie krytykowanego generała i zastępując go "tym, którego niemal nie można krytykować". Jak podkreśla tygodnik, obecnie większym zmartwieniem niż obsada personalna stanowisk dowódczych w Afganistanie jest coraz bardziej pogłębiająca się perspektywa niemożliwości "wygrania" tej trwającej już od ponad 9 lat wojny.
Również amerykański ambasador w Kabulu Karl Eikenberry, emerytowany generał, w ostatnim czasie wyraźnie okazywał swój brak entuzjazmu wobec strategii zwalczania talibów, jaką prowadzi Pentagon. Z kolei Richard Holbrooke nadzorujący cywilne i polityczne projekty służące odbudowie Afganistanu od dłuższego czasu nie jest w stanie porozumieć się z prezydentem kraju Hamidem Karzajem ani z liderami sąsiedniego Pakistanu. Jak podkreślają komentatorzy, Obama stoi obecnie przed wyborem: albo zastąpić niepokornych dyplomatów, albo dać im większe pole do działania i czekać na rezultaty ich polityki. Obama zaapelował do wszystkich swoich współpracowników, aby znaleźli jak najlepszą strategię postępowania z prezydentem Karzajem, który jest kluczową postacią w rozwiązaniu konfliktu z Al-Kaidą i Talibanem. Do tej pory "wsławił się" on jedynie podminowywaniem planów Amerykanów, czy też zawiązywaniem własnych układów z terrorystami za plecami Waszyngtonu.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2010-06-28

Autor: jc