Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Generał jedzie do Moskwy

Treść

Z ostrą krytyką ze strony opozycyjnych polityków i kombatantów spotkała się wiadomość o zaproszeniu gen. Wojciecha Jaruzelskiego na moskiewskie obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

Jak poinformowała Kancelaria Prezydenta, rosyjskie władze wystosowały zaproszenie na majowe obchody nie tylko dla Aleksandra Kwaśniewskiego, ale również dla gen. Wojciecha Jaruzelskiego i przedstawicieli Związku Kombatantów i Byłych Więźniów Politycznych (dawny ZBOWiD).
- Wyjazd w obecności gen. Jaruzelskiego oznacza po prostu aprobatę dla tradycji komunistycznej i dla wasalnych relacji miedzy Polską a Związkiem Radzieckim - stwierdził wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS). - Inaczej nie można wytłumaczyć sensu obecności przywódcy państwa komunistycznego, człowieka, który ponosi polityczną odpowiedzialność za zależność Polski od Związku Radzieckiego w okresie powojennym - dodał. Ujazdowski zauważył, że moskiewskie obchody całkowicie lekceważą polskie zasługi podczas II wojny światowej, ponieważ na pomniku, który ma być odsłonięty 9 maja, brakuje informacji o armii polskiej. - Rozumiem, że gen. Jaruzelski zgadza się na to, że tak naprawdę był żołnierzem Armii Czerwonej, nawet nie Ludowego Wojska Polskiego - ocenił wicemarszałek.
Według Marka Kotlinowskiego (LPR), wystosowanie zaproszenia do Jaruzelskiego może nie przysłużyć się poprawie stosunków polsko-rosyjskich. Przypomniał, że Liga zgłosiła projekt, aby Polskę podczas obchodów reprezentował ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
- Jeśli gen. Jaruzelski uznaje za słuszny wyjazd do Moskwy, może jechać, ale reprezentując wyłącznie siebie, a nie Wojsko Polskie - stwierdził Tadeusz Filipkowski, rzecznik prasowy Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Stwierdził on ponadto, że 9 maja był nie tylko dniem zwycięstwa nad Niemcami, ale również początkiem nowej okupacji. Pozytywnie do obecności gen. Jaruzelskiego w Moskwie odnieśli się przedstawiciele SLD, SdPl i PSL.
Zenon Baranowski

"Nasz Dziennik" 2005-04-01

Autor: ab