Gdzie zamieszkają Polacy podczas Euro 2008?
Treść
Nie ma jeszcze ostatecznych decyzji dotyczących miejsca, w którym zamieszkają polscy piłkarze podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy. W rachubę wchodzi kilka ośrodków w Austrii.
W środę selekcjoner Leo Beenhakker, menedżer drużyny narodowej Jan de Zeeuw i sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina przebywali w tym kraju, gdzie oglądali kilka ośrodków, w których podczas Euro 2008 mogliby zamieszkać nasi reprezentanci. - Widzieliśmy w Austrii kilka ośrodków. Wszystkie o wysokim standardzie i spełniające nasze wymogi. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, bo nasz wybór musi zaakceptować UEFA. Organizatorzy ME muszą przeanalizować np. jak daleko będziemy mieć do lotniska, ile zająłby nam przejazd autokarem do miast, gdzie będziemy grać mecze, jaka będzie na miejscu możliwość zapewnienia odpowiednich warunków pracy przedstawicielom mediów itp. Wszystko powinno się wyjaśnić do Bożego Narodzenia, choć cała sprawa może się przeciągnąć i do początku stycznia - powiedział de Zeeuw. Nie jest wykluczone, że polska delegacja będzie musiała do Austrii udać się raz jeszcze.
Sztab reprezentacji cały czas prowadzi rozmowy na temat sparingpartnerów na przyszły rok, także tuż przed rozpoczęciem ME. - Pewne jest, że w lutym na Cyprze zagramy z Finlandią i Czechami [czyli naszym przeciwnikiem w eliminacjach mistrzostw świata 2010 - przyp. red.]. Ten drugi mecz rozegrany zostanie w oficjalnym terminie FIFA, więc obie drużyny powinny zagrać w najsilniejszych składach. Szukamy wciąż rywala na marzec i ostatnie tygodnie przed Euro 2008 - wyjaśnił de Zeeuw. Według niego, podczas zgrupowania przed ME reprezentacja może rozegrać więcej niż jeden mecz. - Cały czas o tym dyskutujemy, trener Beenhakker jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji. Trwają negocjacje w sprawie wyboru rywali i miejsca meczów. Problemem jest fakt, że w ostatnich dniach przed ME UEFA zabrania rozgrywania meczów towarzyskich w Austrii. To komplikuje rozmowy, ale wkrótce wszystko powinno być jasne - zakończył.
Pisk, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-12-07
Autor: wa