Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gdzie woda czysta i trawa zielona...

Treść

Dobra, wiejska kuchnia, jazda konna, grzybobranie, łowienie ryb, kulig, poznawanie tradycyjnych obrzędów i ginących zawodów - lista atrakcji, jakie przez cały rok czekają gości gospodarstw agroturystycznych, jest coraz dłuższa. Rolnicy już dawno dostrzegli, że rośnie zapotrzebowanie na takie usługi, więc i chętnych do spróbowania sił w agroturystyce nie brakuje.
W całym kraju zarejestrowanych jest ponad 100 tys. gospodarstw agroturystycznych o różnym standardzie. Rolnicy najczęściej oferują gościom część swojego domu, ale nie brakuje też przykładów dużych inwestycji, gdy od podstaw budowany jest pensjonat i obiekty towarzyszące. I bardzo dobrze, że ta oferta jest tak zróżnicowana, bo każdy może coś dla siebie wybrać. Jednych stać na zapłacenie za pokój nie więcej niż 50 zł za dobę, inni nawet na wsi chcą wypoczywać w luksusie, za który gotowi są dużo zapłacić. Rolnicy to rozumieją, dlatego jeśli ich stać, sporo inwestują w swoją bazę - Prowadzenie usług turystycznych było pomyślane jako możliwość uzyskiwania przez rolników dodatkowych dochodów. Ale w niektórych przypadkach agroturystyka stała się na tyle dużym biznesem, że rolnik nawet bardziej się na nią nastawił niż na uprawę ziemi - tłumaczy ekonomista Mirosław Nowakowski.
Największy wybór kwater na wsi mamy w regionach najatrakcyjniejszych turystycznie, czyli w górach, nad morzem i w pasie pojezierzy. Tam rolnicy wykorzystali po prostu naturalne walory krajobrazowe, które przyciągają wczasowiczów. Ale i inne regiony, w tym centralna Polska, mają także wiele atutów, które można wykorzystywać.
Jak podkreślają eksperci, mamy naprawdę znakomite warunki do rozwijania agroturystyki. Polska wieś zachowała bowiem w przeważającej części stary, zróżnicowany krajobraz. Ponadto ponieważ lasy w naszym kraju są w ponad 90 proc. państwowe, to dostęp do nich jest nieograniczony. To m.in. te dwa czynniki powodują, że wypoczynkiem na polskiej wsi zainteresowanych jest coraz więcej cudzoziemców. - Kilka lat temu rozszerzyliśmy naszą ofertę dla obcokrajowców o agroturystykę - mówi Karolina Żukowska, pracownik dużego biura podróży. - Wielu ludzi chce wypoczywać w otoczeniu przyrody i Polska jest dla nich wymarzonym miejscem. A ponieważ oferta naszych rolników jest pod względem standardu zróżnicowana, to nawet i niezbyt zamożni klienci do nas przyjeżdżają - dodaje Żukowska.
Można doić krowy
A atrakcji na wypoczywających czeka naprawdę sporo. Oprócz świeżego powietrza, wypoczywających przyciąga kuchnia serwująca tradycyjne potrawy i dania sporządzone z naturalnych składników. Co więcej, wiele kobiet przyjeżdżających z rodzinami na urlop do rolników uczy się przygotowywania takich potraw. Właściciele gospodarstw agroturystycznych oferują gościom przejażdżki konne, a zimą - kuligi. Jeśli w pobliżu jest jezioro, można popływać po nim łódką lub kajakiem czy też powędkować. Innych turystów przyciągają z kolei lasy pełne grzybów, jagód czy poziomek. Jest też grupa zapaleńców, którzy podczas takich wczasów chcą doić krowy, karmić kury czy świnie albo też wziąć udział w prawdziwych żniwach. - Dla nich rolnicy nie koszą części pola kombajnem, ale np. kosą, a mieszczuchy uczą się wiązać snopy zboża, a nawet młócić je przy pomocy cepów - mówi Mikołaj Sitkiewicz z Warszawy, który od kilku lat wypoczywa latem w gospodarstwie agroturystycznym w Bieszczadach. - Dla mnie do tej pory największą atrakcją było obserwowanie pracy kowala. Sam nawet zrobiłem kilka podków, ale raczej nie nadawały się do tego, aby podkuć nimi konie - dodaje.
Ale oprócz kowalstwa dzięki agroturystyce można uratować wiele innych, rzadko już spotykanych nawet na wsi zawodów, które etnografowie nazywają z tego powodu "zawodami ginącymi". Mowa tu choćby o garncarzach, osobach zajmujących się obróbką lnu i tkactwem, rymarzach, hafciarkach, koronkarkach czy paniach podtrzymujących tradycję wykonywania wycinanek i innych ozdób z papieru i słomy. Zresztą wiele tych wyrobów sprzedawanych jest turystom i potem zdobi domy w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie czy Gdańsku. Dlatego łatwiej jest dziadkom namówić swoje wnuki do kontynuowania rodzinnych tradycji, skoro może to być także dochodowy biznes. Dzięki niejednemu gospodarstwu agroturystycznemu udało się uratować przed zniszczeniem stare kołowrotki, krosna, koła garncarskie. Jeśli nawet nie nadają się już one do użytku, to służą znakomicie jako element wystroju wnętrz. To właśnie z tych wszystkich powodów agroturystyka jest ceniona także przez naukowców i kulturoznawców.
Skąd wziąć pieniądze?
Dla wielu rolników, którzy chcieliby zająć się agroturystyką, podstawowym problemem jest brak pieniędzy na inwestycje. Ale doradcy rolni zachęcają, aby na początek przeznaczyć dla turystów jeden czy dwa pokoje we własnym domu. Goście być może nie będą od razu przyjeżdżać na tydzień czy dwa. Gdy okaże się, że w okolicy jest zainteresowanie wypoczynkiem, to można pomyśleć o poszukaniu funduszy na rozbudowę bazy turystycznej. W grę wchodzi nie tylko kredyt bankowy, tym bardziej że jest on dla wielu rolników zbyt drogi, ale dobrym rozwiązaniem są także fundusze unijne, których część w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007-2013 przeznaczona jest właśnie na agroturystykę.
Zdaniem ekspertów, perspektywy dla naszych rolników są bardzo dobre, bo nie tylko w kraju rośnie zainteresowanie wsią. Jeśli Polska będzie coraz lepiej znana na Zachodzie, to siłą rzeczy tamtejsi mieszkańcy będą dostrzegać także walory polskiej wsi. Zresztą właściciele gospodarstw agroturystycznych nie czekają na gości z założonymi rękami. Coraz lepiej wygląda promocja wspierana także przez samorządy, które chwalą się agroturystyką również na zagranicznych imprezach targowych. Wiele profesjonalnych ofert (z pełnym opisem i zdjęciami) można już znaleźć w internecie, dzięki któremu zresztą istnieje możliwość zarezerwowania kwatery. Niektóre gospodarstwa nawiązały także współpracę z biurami podróży. I co najważniejsze, mają ofertę całoroczną, a nie tylko na okres letni, jak to było jeszcze do niedawna.
Krzysztof Losz

Autor: jc