Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gdzie są dzieci?

Treść

W Biesłanie trwają poszukiwania osób, które przepadły bez wieści po ataku terrorystycznym na szkołę nr 1. Wielu ludzi nie ma ani pośród żywych, ani pośród umarłych. Takich osób jest około 150 - podaje rosyjska gazeta "Izwiestia" w wydaniu internetowym. Najbardziej bulwersująca jest informacja, że niektórzy rodzice widzieli swoje dzieci uratowane z budynku szkoły, jednak później nie znaleźli ich ani wśród pacjentów szpitali, ani w kostnicy.
Zaginionych jest o wiele więcej niż niezidentyfikowanych ciał. Zorganizowane poszukiwania osób zaginionych zaczęły się już w miniony czwartek. Do tego czasu uznawano, że wszyscy zaginieni znajdują się wśród osób jeszcze nierozpoznanych. Rodziny tych, którzy przepadli bez wieści, spotykają się pod domem kultury w Biesłanie. Sporządziły one listę poszukiwanych.
Wśród nich znajduje się m.in. 11-letni Timur Tedtow, syn Elbrusa Tedtowa. Pamiętnego 3 września po rozpoczęciu strzelaniny Timura widzieli świadkowie, jak wybiegł z sali gimnastycznej z kolegami z klasy, którzy potwierdzają fakt jego ucieczki. Na początku wszyscy biegli razem, później ktoś upadł, kogoś złapano i dzieci straciły się z oczu. Dopiero gdy przybiegły w bezpieczne miejsce, zorientowały się, że Timura już nie ma. I do tej pory nie ma. Ani wśród żywych, ani wśród umarłych. Takich jak Timur jest wielu. Jeszcze bardziej zagadkowy jest przypadek 14-letniej Sabiny Mamajewej. Jej ojciec znalazł ją, gdy leżała na boku na noszach. Miała zranioną rękę od kuli. Leżała na podwórku szkoły, w to miejsce odciągano poszkodowanych. Ojciec i kilku mężczyzn chwycili nosze - donieśli ją do białego samochodu zagranicznej marki. Ojciec nie pojechał z nią, bo wrócił, aby pomóc innym dzieciom. Za kierownicą samochodu był nasz rodak - relacjonował ojciec Sabiny. Dodał, że kierowca zapewnił go, iż zawiózł dziewczynkę do szpitala. Tu jednak ojciec usłyszał, że takiej dziewczynki nie przyjęli.
"Izwiestia" informują, że poszukiwaniem zaginionych zajmuje się mało osób. Specjalna grupa koordynacyjna została stworzona w prokuraturze Osetii Północnej. Rzecznik prasowy prezydenta Osetii Północnej Lew Dżugajew zaznacza, że osoby, które szukają bliskich, powinny przyjść do rejonowej administracji, gdzie zostanie zarejestrowane ich zgłoszenie i wtedy zaczną się poszukiwania w szpitalach i kostnicach. Zastępca prokuratora republiki Aleksandr Panow spotkał się w Biesłanie z bliskimi ofiar i prosił ich o oddanie krwi do analizy, by możliwe było znalezienie zaginionych dzięki kodowi DNA.
Lew Dżugajew zaznacza, że rodzice i bliscy zakładników znajdują się często w takim szoku i w tak złym stanie psychicznym, że mogło się im jedynie wydawać, iż wśród żywych dzieci widzieli także swoje. Tłumaczy też, że jest wiele dzieci w szpitalach, po które nikt się nie zgłosił, a one same nie wiedzą, jak się nazywają, lub podają błędne nazwiska, ponieważ pozostają jeszcze w szoku. Jednak autor artykułu w "Izwiestiach" Władimir Pieriekriest podał w wątpliwość tezę, że wszystkie zaginione osoby znajdują się bądź wśród niezidentyfikowanych zmarłych, bądź wśród żywych, ale pozostających w szoku dzieci.
AGW

"Nasz Dziennik" 13-09-2004

Autor: Ku8a