Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gdzie mówią pieniądze, tam milczy prawda

Treść

Z JE księdzem biskupem Adamem Lepą z Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu rozmawia Sławomir Jagodziński Ekscelencjo, jakie znaczenie, jakie cele ma obchodzony co roku Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu? - Sama myśl o ustanowieniu jednego dnia w roku poświęconego problematyce mediów zrodziła się na Soborze Watykańskim II. Mówi o tym soborowy Dekret o środkach społecznego przekazu. 4 grudnia br. minie właśnie 45 lat od jego ogłoszenia. Zatem znaczenie tego Dnia jest wyjątkowe, wszak Sobór swoim autorytetem nadał mu rangę ogólnokościelną. Dodam tylko, że na świecie Dzień Środków Społecznego Przekazu jest obchodzony w różnych terminach. W Polsce, jak wiadomo, przeżywamy go w trzecią niedzielę września. W wielu krajach na Zachodzie tym dniem jest uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Zapowiadając ustanowienie tego dnia, Sobór określił również jego cele. Są one sprecyzowane w sposób klarowny. Przede wszystkim wierni będą tego dnia pouczani na temat mediów i o obowiązkach wobec nich. Ponadto duszpasterze zachęcą ich wtedy do zanoszenia modlitw w intencji ludzi mediów. Taki dzień powinien być również okazją do zebrania ofiar na utrzymanie katolickich mediów już działających oraz na założenie nowych, np. tytułów prasowych, rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych. Trzeba też zaznaczyć, że w parafiach w Polsce tworzy się zwyczaj organizowania różnorakich spotkań z ludźmi mediów, a także interesujących wystaw (np. książek o Papieżu Janie Pawle II) czy pokazywania wartościowych filmów w obecności ich twórców, również w całym tygodniu po trzeciej niedzieli września. Z okazji dnia mediów Ojciec Święty co roku ogłasza swoje orędzie. Czy z perspektywy kilkudziesięciu lat można wskazać jakieś szczególnie często pojawiające się tematy, sygnalizowane przez Papieży problemy z dziedziny środków społecznego przekazu? - Po raz pierwszy orędzie na Dzień Środków Społecznego Przekazu ogłosił Papież Paweł VI. Był to rok 1967. W tym czasie Papieże podejmowali różnorakie zagadnienia w swoich orędziach. Są wśród nich takie, które się powtarzają, nawet z pewną regularnością, np. sprawa obowiązku wychowania do mediów, odpowiedzialności za treści przekazywane w mediach czy postulat respektowania prawdy i strzeżenia jej, który powtarza się najczęściej. Są również tematy poruszane okazjonalnie, a więc wywołane bieżącymi wydarzeniami czy zjawiskami, takie jak np. media a ludzie starzy czy rola kaset magnetofonowych i magnetowidowych w kształtowaniu kultury i sumienia. Jan Paweł II w orędziach wracał najczęściej do tematu prawdy w mediach i odpowiedzialności za jej przekazywanie. "Środki społecznego przekazu na rozdrożu między gwiazdorstwem a służbą. Szukać prawdy, by się nią dzielić" - to temat tegorocznych obchodów dnia mediów. "Gwiazdorstwo" i "służba" - co decyduje o wyborze jednej lub drugiej drogi przez określoną telewizję, radio czy konkretnego dziennikarza? Dla niektórych, a może i większości, to bycie raczej gwiazdorem niż sługą jest sukcesem zawodowym... - W orędziu ogłoszonym w tym roku przez Papieża Benedykta XVI wyraźnie można dostrzec kontynuację nauczania Jana Pawła II. Widać to m.in. w podkreślaniu roli prawdy w życiu człowieka. Papież na zakończenie swojego orędzia cytuje Jana Pawła II i wyraża nadzieję, że ludzie urzeczeni wiarą będą przeżywać trwającą obecnie epokę masowej komunikacji "jako cenną sposobność do poszukiwania prawdy i budowy wspólnoty między ludźmi i narodami" (Jan Paweł II, Przemówienie z 9 listopada 2002 r.). Papież Jan Paweł II przypomniał światu o znanej prawidłowości, jaka istnieje między służbą prawdzie a służbą człowiekowi. Stwierdzał wręcz, że dziennikarz, który nie potrafi służyć prawdzie i brać jej w obronę czy być jej apostołem, nigdy nie będzie rzetelnie służył człowiekowi. W przemówieniu do biskupów polskich przybyłych do Rzymu w 1998 r. podkreślał dobitnie, że "właściwym celem i zadaniem społecznych środków przekazu jest służba prawdzie i jej obrona". Do tematu prawdy w mediach wraca Papież Benedykt XVI kilkakrotnie, stwierdzając m.in., że przykrą alternatywą prawdy stają się takie zjawiska, jak: dwuznaczność postępu, manipulowanie sumieniem, lansowanie obcych ideologii, narzucanie wypaczonych wzorów życia osobistego. Z tej racji coraz częściej można spotkać ludzi, którzy głoszą wręcz, że ukazywanie prawdy o człowieku stanowi najważniejszą misję środków przekazu. Dlatego Benedykt XVI stwierdza, że mimo wszystko człowiek jest spragniony prawdy i szuka prawdy. W związku z tym Ojciec Święty postuluje powstanie "info-etyki"... - Następca św. Piotra wysuwa propozycję, aby zainicjować "info-etykę", która analogicznie do bioetyki zajmowałaby się odnoszeniem przekazywanej informacji do obowiązującej prawdy. Żeby już powszechnie akceptowano przekonanie, że "Prawdą, która nas wyzwala, jest Chrystus". Także dlatego Benedykt XVI w tegorocznym orędziu przypomina mediom o bardzo ambitnym zadaniu: mają szukać prawdy, aby się nią dzielić. Z licznych wypowiedzi Jana Pawła II na ten temat wynika niezbicie, że dziennikarz tylko wtedy służy człowiekowi, gdy służy prawdzie. Wtedy też wypełnia "szczególną misję wnoszącą wielki wkład w dobro i postęp społeczeństwa". Niestety, są dziennikarze, którzy w wolnej Polsce z premedytacją okłamują obywateli, kontynuując w ten sposób metody totalitarnego systemu zakłamania. Usprawiedliwiają się przy tym bezwzględnymi prawami rynku, karierą za wszelką cenę czy fałszywie pojmowaną tolerancją, co czyni ich jeszcze bardziej bezkarnymi w poniżaniu prawdy. I to już nie ma nic wspólnego nawet z elementarną przyzwoitością. Stosunek dziennikarza do prawdy wyjaśnia dziś stary dylemat zawarty w pytaniu: "misja czy kasa?". Nadzieję jednak budzą ci dziennikarze, w których życiu są wartości ważniejsze od pieniędzy, kariery i poklasku. Oni są solą polskiej ziemi i światłem w tunelu kłamstwa. Czy nie odnosi Ksiądz Biskup wrażenia, że świat mediów w znacznej mierze dryfuje w kierunku cynizmu i banalizacji? - Te zjawiska niepokoją od dawna, jednakże obecnie podsyca się je metodami tak wyrafinowanymi, że nawet wykształcony odbiorca mediów przyjmuje wszystko za dobrą monetę i jeszcze publicznie chwali tych, którzy go regularnie, za jego własne pieniądze oszukują. Czy naiwność w odbiorze mediów może być jeszcze większa? Pewnie tak, zwłaszcza że chytrość i podstęp są stale doskonalone. Widać to na przykładzie coraz łatwiejszego sprzedawania banału w atrakcyjnym opakowaniu i w pociągającej formie. Człowiek żyje w świecie banału, który nie tylko przyćmiewa rzeczy poważne, ale pod nie się podszywa i je zastępuje. Tym bardziej że ostatnio śmiejemy się coraz łatwiej z byle czego, poprawiając sobie w ten sposób nastrój i samopoczucie. Śmiech "z byle czego" eliminuje wnikliwość myślenia i stawianie poważnych pytań. Najlepsza pożywka dla kolejnego wysypu banału, jeszcze bardziej prostackiego i ogłupiającego. Szczególnie groźny jest proces banalizacji spraw ważnych i podstawowych. Coraz skuteczniej i niepostrzeżenie sprowadza się je do poziomu klatki schodowej czy głupkowatego komiksu. W różnych produkcjach artystycznych podchodzi się w ten sposób do historii, patriotyzmu i innych wartości, które dla milionów Polaków były zawsze święte, za które cierpieli i umierali. Jest to nowe wyzwanie dla ludzi światłych i mądrych mediów. Benedykt XVI w swym orędziu zwraca uwagę, że w mediach często pod pretekstem przedstawiania rzeczywistości dąży się do usprawiedliwiania i narzucania wypaczonych wzorów życia osobistego, rodzinnego czy społecznego. Oprócz tego, aby zwiększyć tzw. oglądalność, czasami środki przekazu nie wahają się uciekać do wulgarności, przemocy i przekraczania zasad. Czy nie zauważa Ksiądz Biskup coraz częstszej tendencji do swoistej "fascynacji złem" w mediach? Objawia się to np. epatowaniem widzów, słuchaczy, czytelników opisami zwyrodniałych zachowań, ogromem szczegółów dotyczących popełnionych przestępstw, szczególnie tych związanych ze zdegenerowaną seksualnością... - Dziś sensacja bardzo się mediom opłaci, tym bardziej że w epoce "kolorowych obrazków" rozwinął się nieprawdopodobnie świat iluzji, która fascynuje i trwale człowieka uzależnia. Na tym można zbić niemały interes. Ostatnio widzieliśmy, jak medialnie wykorzystywano zwyrodniałe zachowania pewnych osób, stawiając przede wszystkim na tanią sensację, bez próby sformułowania najwłaściwszych wniosków i postulatów. Istotnie, główny wysiłek sprawozdawców szedł w tym kierunku, aby maksymalnie epatować odbiorców mediów przestępczymi zachowaniami osób wynaturzonych. Pozwoliło to zrozumieć, jak szkodliwa staje się dyktatura emocji, która uniemożliwia dziennikarzowi postawienie prawidłowej diagnozy relacjonowanym wydarzeniom. Odbiera też jasność sądu i dogłębność oceny. Przykładem może być posługiwanie się w wielu mediach terminem "pedofilia" wobec faktu, który nie miał z nią bezpośredniego związku. Fascynowanie złem odbija się często rykoszetem i uderza w dziennikarza. Ofiarą jednak pada przede wszystkim gorzej poinformowany obywatel. Pytanie: "misja czy kasa?" - staje się więc pytaniem retorycznym i potwierdza aktualność tematu podjętego w papieskim orędziu. Nie pozwala też zapomnieć o trafnym powiedzeniu: "Gdzie mówią pieniądze, tam milczy prawda". W sprawie niektórych wydarzeń media nie są wykorzystywane do właściwej roli informacji, ale do "tworzenia" samych wydarzeń, zauważa Ojciec Święty w orędziu. Jak to wygląda na naszym polskim podwórku, na przykład w medialnych przekazach dotyczących ludzi i instytucji Kościoła? - Jednym z wielkich grzechów mediów jest sprzeniewierzenie się funkcjom podstawowym, wynikającym z ich natury, wraz z uzurpowaniem funkcji nowych, które im nie przysługują. Przykładem może być funkcja informacyjna, którą media realizują w pokrętny dla siebie sposób, dokonując wybiórczego przekazywania wiadomości albo manipulując informacją. Jednocześnie obserwuje się w tych samych mediach działania kreujące rzeczywistość. Jest to jedna z groźnych funkcji uzurpowanych przez media. Kreowanie rzeczywistości odbywa się najczęściej za pośrednictwem odpowiednio skonstruowanego mitu. Przypomnę, że mit jest poglądem, który nieistniejącym faktom i zjawiskom nadaje pozory niewzruszonej prawdy. Dziś kreatorska funkcja mediów największą karierę osiąga właśnie na polu mitów. Zwykły odbiorca mediów nawet się nie domyśla, że pada ofiarą jakiegoś mitu, a nawet przyczynia się do jego rozpowszechnienia. Tak się dzieje np. z mitem mieszania się Kościoła do polityki. Dają mu wiarę nawet ludzie wykształceni i w tym tkwi siła współczesnej mitologii. Dlatego na mit stawiają zawsze dysponenci propagandy politycznej. Obecnie pilnie obserwujemy, jak potoczą się losy "mitu nieuchronności stanu wojennego". Dodać należy, że jednym z elementów budujących mit jest stereotyp. W związku z tym rzuca się publicznie pewne opinie, przezwiska czy słowa obelżywe, żeby umieścić w obiegu społecznym negatywny obraz danej osoby czy instytucji. Niektóre z nich przeszły do historii jako kompromitujące autorów (choćby "moherowe berety" czy "psychole Rydzyka"). Były ordynarne i pogardliwe, dlatego wywołały efekt bumerangowy, a więc odwrotny do zamierzonego. Doskonale wiemy i czasem boleśnie tego doświadczamy, że media mają ogromny wpływ na to, co dzieje się na froncie obrony życia ludzkiego, małżeństwa i rodziny. "Telewizja w rodzinie" - to tytuł nowej książki Ekscelencji. Co zrobić, aby telewizor nie stawał się najważniejszym członkiem rodziny? - Telewizja stała się "światem" współczesnego człowieka. Informuje go, uczy, bawi i często nie da się niczym zastąpić. Została zaproszona do rodziny i zajmuje w niej ważne miejsce. Nazywana jest "przyjacielem" domu, "wiernym przewodnikiem" po świecie iluzji, a często "dyktatorem". Kiedyś nazywano ją "złodziejką czasu". Dziś należy się zatroszczyć, żeby korzystanie z telewizji przyczyniało się do rozwoju człowieka - umysłowego, społecznego, religijnego i moralnego. Oczekiwania ambitne, ale realne. Żeby tak mogło się stać, należy: 1. poznawać telewizję, jej wpływ, język i naturę; 2. jak najczęściej oglądać telewizję razem z domownikami; 3. rozmawiać o niej i dyskutować o odbieranych programach, filmach, transmisjach; 4. nauczyć się patrzeć krytycznie, oceniając przede wszystkim wiarygodność telewizji; 5. posiąść umiejętność odbioru selektywnego; 6. dobrze poznać jej słabe strony, również tę, przed którą przestrzegał Marshall McLuhan, gdy mówił, że telewizja godzi z rzeczywistością i urabia w odbiorcy postawę konformistyczną. A przy tym warto pamiętać, że jest ona medium o największej sile rażenia. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-09-21

Autor: wa