Gdzie jesteś, Ameryko?
Treść
W wolnej chwili zacząłem przeglądać jeden z kobiecych tygodników. Mój wzrok zatrzymał się na notatce pt. "Nawet filmy rysunkowe podlegają cenzurze".
Przeczytałem w niej: "Cenzura w Hollywood jest wyjątkowo surowa, jeśli chodzi o filmy rysunkowe. Powód jest ten, że filmy te przeznaczone są głównie dla dzieci.
Nie wolno więc pokazywać w nich zbyt okrutnych scen, ludzi źle wychowanych, postaci zanadto rozebranych, nieposłusznych dzieci itp. Wycina się więc sceny, w których niegrzeczny chłopczyk pokazuje język, dziewczę z haremu tańczące w zbyt przezroczystej szacie nakazuje się ubrać w cieplejszą sukienkę, nawet popularna w Ameryce a znana również i u nas krówka Flossi na żądanie cenzora otrzymała spódniczkę".
No cóż, prawda jest taka, że pismo, które przeglądałem, to nr 8 "Praktycznej Pani" z 1939 roku. Periodyk ten nie był ani lewicowy, ani liberalny. Jego redaktorka, autorka tej notatki, nie mogła jednak powstrzymać swojego zdumienia i oburzenia. Ameryka była dla niej zbyt surowa i konserwatywna. W Polsce w dziedzinie obyczajowej było wtedy znacznie mniej ograniczeń. Cóż się stało ze starą dobrą Ameryką przez te kilkadziesiąt lat? Co się stało z jej kulturą i moralnością?
Wszystko wskazuje na to, że negatywne przeobrażenia przyszły poprzez manipulacje dokonywane na kulturze, przede wszystkim na kulturze masowej. Film, a potem telewizja powoli, bo przez jakieś 30-40 lat sączyły swój jad w amerykański organizm i w znacznej mierze go zatruły i sparaliżowały.
Zła kultura jest zatem chyba groźniejsza niż pijaństwo, narkotyki, przestępczość czy pornografia, groźniejsza od wielkich wojen i okrutnych rewolucji. Jednym z lekarstw na chorobę, na ten zabójczy wirus złej kultury, gdy nie można powstrzymać jej zalewu, jest dobra kultura, kultura prawdziwa. I to jest ważki powód, by z nią obcować i ani na chwilę się z nią nie rozstawać.
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2006-11-09
Autor: wa