Gdzie jest reszta zakładników z Biesłanu?
Treść
Zachodnie media potwierdziły informacje podawane od pewnego czasu przez rosyjską prasę, z których wynika, że wiele dzieci przetrzymywanych w szkole nr 1 w Biesłanie zaginęło, choć widziano, jak uciekały z niej po szturmie. Do tej pory nazwisk dzieci nie ma w spisach tych, którzy zginęli w szkole, a zdesperowani rodzice poszukują ich wszędzie.
Sprawę tę opisała hamburska gazeta "Bild am Sonntag", która oparła się m.in. na doniesieniach izraelskiej telewizji Kanał 10, według której do tej pory nie odnaleziono co najmniej 150 dzieci.
Według rosyjskich władz, podczas tragedii w szkole w Biesłanie 329 zakładników (z czego połowę stanowiły dzieci) zginęło w wyniku eksplozji ładunków wybuchowych (w niewyjaśnionych do końca okolicznościach). Dziennikarz izraelskiej telewizji uzyskał zeznania matki jednego z nieodnalezionych do dzisiaj dzieci, która stwierdziła, że dowiedziała się od kolegi z klasy jej 11-letniego syna, iż ten widział, jak jakiś mężczyzna zaraz po tragedii w szkole wkładał do samochodu jej dziecko. Najpierw matka myślała, iż był to jeden z sanitariuszy, który pomagał transportować ranne dzieci do szpitali. Ale gdy po kilku tygodniach poszukiwań nie odnalazła syna - ani rannego, ani nawet jego zwłok, zaczęła podejrzewać, że jej dziecko zostało porwane.
Podobne opowieści usłyszał m.in. dziennikarz izraelskiej stacji od wielu innych rodziców dzieci przetrzymywanych w szkole. Izraelska stacja i hamburska gazeta skłaniają się do twierdzenia, że terroryści czeczeńscy, korzystając z wielkiego chaosu wokół budynku szkolnego, porwali około 150 dzieci i wywieźli je w nieznanym kierunku. Jednak nie jest to jedyna hipoteza, która pojawia się w rosyjskich mediach.
Waldemar Maszewski, Lubeka
"Nasz Dziennik" 19-10-2004
Autor: Ku8a