Gdyby Sikora strzelał trochę celniej...
Treść
Gdyby Tomasz Sikora we wczorajszym biegu na 20 km spisał się trochę lepiej na strzelnicy, a konkretnie zaliczył tylko jedno pudło mniej - zostałby mistrzem świata. Niestety, nasz reprezentant nie wykazał się zbyt celnym okiem, pomylił się cztery razy, zajął dziewiąte miejsce. Wygrał rewelacyjny Norweg Ole Einar Bjoerndalen - po raz trzeci w Pyeongchang.
Przed wylotem w daleką podróż do Korei Południowej Sikora snuł marzenia o medalu, całkiem zresztą realne. Od początku sezonu spisywał się bowiem świetnie, fantastycznie biegał, miał tylko mniejsze bądź większe (w zależności od startu) kłopoty na strzelnicy. Było niemal pewne, że jeśli tylko opanuje nerwy, zachowa maksymalną koncentrację - stanie na podium. Nie udało się w weekend, choć w niedzielę Polak poczuł smak medalu, zajmując czwarte miejsce w biegu na dochodzenie. Wczoraj miało być lepiej. Sikora zawsze lubił biegać na 20 km, to przecież na tym dystansie osiągnął pierwszy w karierze wielki sukces, zostając w 1995 roku we włoskiej Anterselvie mistrzem świata. Pięć lat temu w Oberhofie był drugi, wydawało się zatem, iż swą kolekcję nie tylko może, ale i powinien wzbogacić o kolejny krążek. I tak by było, gdyby nie postawa na strzelnicy. Fatalna. Zawodnik chorzowskiego Dynamitu rozpoczął dobrze, od bezbłędnej próby, dzięki czemu prowadził. Potem jednak było już pod górkę - drugie strzelanie w pozycji leżącej przyniosło dwa pudła, Polak stracił pozycję lidera. Medal wciąż był jednak realny, i to nawet ten z najcenniejszego kruszcu - mylili się bowiem także rywale. Niestety, kolejne dwie próby strzeleckie znów okazały się nieudane, nasz reprezentant dołożył po jednej karnej minucie i stało się jasne, iż na podium nie stanie. Tymczasem mimo tylu niecelnych prób Sikora minął metę z dziewiątym czasem, biegł bowiem rewelacyjnie, lepiej nawet od zwycięzcy, Bjoerndalena. Ba, gdyby Polak popełnił tylko jedno (!) pudło mniej, zostałby mistrzem świata. Niestety - "gdyby". Na pocieszenie naszemu zawodnikowi pozostała żółta koszulka lidera klasyfikacji Pucharu Świata. Sikora wciąż jest pierwszy, ale czuje już na plecach oddech niesamowitego Bjoerndalena.
Najbardziej utytułowany biatlonista wszech czasów zdobył wczoraj trzecie złoto w Pyeongchang, choć i on nie mógł pochwalić się wyjątkowo celnym okiem. Na strzelnicy pomylił się aż trzy razy (najczęściej, obok Sikory, spośród zawodników czołowej dziesiątki), ale pobiegł rewelacyjnie, dzięki czemu na mecie mógł cieszyć się ze spektakularnego sukcesu. O ile triumf Norwega nikogo nie zaskoczył, o tyle pozostałe miejsca na podium podzielili między siebie biatloniści mało znani (Niemiec Christoph Stephan) i nieznani kompletnie (Chorwat Jakov Fak). O ile jeszcze Stephan, który debiutuje na mistrzostwach świata, mógł się już pochwalić pucharową wygraną, o tyle największym dotychczasowym sukcesem Faka było... 15. miejsce w zawodach PŚ. Tymczasem w Korei zaskoczył, sprawił gigantyczną sensację, zdobywając pierwszy w historii medal dla Chorwacji.
Piotr Skrobisz
Wyniki biegu na 20 km
1. Ole Einar Bjoerndalen (Norwegia) 52.28,0 min (3 karne minuty)
2. Christoph Stephan (Niemcy) 14,1 s straty (1)
3. Jakov Fak (Chorwacja) 17,1 (1)
4. Simon Fourcade (Francja) 18,0 (2)
5. David Ekholm (Szwecja) 26,3 (1)
...
9. Tomasz Sikora 44,9 (4).
Klasyfikacja Pucharu Świata (po 17 z 26 zawodów)
1. Sikora 658 pkt
2. Bjoerndalen 630
3. Maksim Czudow (Rosja) 573
4. Emil Hegle Svendsen (Norwegia) 570
"Nasz Dziennik" 2009-02-18
Autor: wa