Gdy ma się Casillasa i Villę...
Treść
W tym meczu niewiadomą miały być tylko rozmiary zwycięstwa Hiszpanii.  Tymczasem mistrzowie Europy musieli mocno się namęczyć, by pokonać  skazywany na pożarcie Paragwaj, a gdyby nie bramkarz Iker Casillas i...  gwatemalski sędzia Carlos Batres, być może pożegnaliby się z mundialem.  Jedynego gola, w końcówce, zdobył niezawodny David Villa, wcześniej obie  drużyny solidarnie nie wykorzystały rzutów karnych.
Hiszpania  była faworytem ostatniego z ćwierćfinałów mundialu, tymczasem od  pierwszych minut natrafiła na doskonale funkcjonujący paragwajski mur.  Piłkarze z Ameryki Południowej umiejętnie sparaliżowali drugą linię  mistrzów Europy, nie pozwolili jej rozwinąć skrzydeł, sami raz za razem  groźnie kontrując. Przebieg meczu mógł zatem zaskoczyć widzów, którzy  oczekiwali szturmu podopiecznych Vicente'a del Bosque. Hiszpanie,  owszem, próbowali, lecz rywale nie pozwalali im na wiele. Ba, do przerwy  to Paragwajczycy byli aktywniejsi i nawet strzelili gola, którego  Batres jednak nie uznał. Niesłusznie. W 41. minucie Nelson Valdez trafił  do siatki, lecz arbiter dopatrzył się pozycji spalonej niebiorącego  udziału w tej akcji Oscara Cardozo. - FIFA nas pewnie za to przeprosi,  wszyscy uznają, że nic takiego się nie stało, tymczasem my powinniśmy  prowadzić - grzmiał potem Gerardo Martino. Trener Paragwajczyków  doskonale ustawił swoich podopiecznych, ci świetnie realizowali jego  założenia. Mistrzowie Europy takiej postawy, takiej gry na pewno się nie  spodziewali. 
Druga połowa sobotniego starcia mogła zadowolić  najwybredniejszych, szczególnie jeśli chodzi o poziom emocji. W 58.  minucie Gerard Pique bezmyślnie pociągnął za rękę Cardozo, a ponieważ  rzecz miała miejsce w polu karnym, sędzia bez wahania wskazał na punkt  oddalony o jedenaście metrów od bramki Casillasa. Do piłki podszedł sam  poszkodowany, ale uderzył źle, a bramkarz Realu Madryt piłkę złapał.  Natychmiast wyrzucił ją do kolegów, w końcu trafiła do Villi, który  został powalony. W polu karnym. Bartes podyktował zatem drugą w ciągu  dwóch minut "jedenastkę", po chwili wykorzystał ją Xabi Alonso. Arbiter z  Gwatemali gola jednak nie uznał, zarządził powtórkę. Jego zdaniem,  Hiszpanie zbyt wcześnie wbiegli w pole karne. Alonso spróbował zatem raz  jeszcze, ale tym razem Justo Villar odbił piłkę! Na tym jednak emocje  się nie skończyły, bo do futbolówki dobiegł Cesc Fabregas, minął Villara  i został przez niego sfaulowany. Hiszpanom należała się kolejna  "jedenastka", ale tym razem sędzia nie odważył się jej podyktować. W 83.  minucie mistrzowie Europy przeprowadzili decydującą akcję - Anders  Iniesta kapitalnie minął dwóch rywali, dokładnie zagrał do Pedro  Rodrigueza, ten trafił w słupek, dobił Villa i piłka po odbiciu się od  obu (!) słupków wpadła wreszcie do bramki. Faworyci odetchnęli, ale po  chwili powinien być remis! Wpierw Casillas niefortunnie odbił strzał  Lucasa Barriosa, by się zrehabilitować, fantastycznie broniąc dobitkę  Roque Santa Cruza. - Rywale zagrali świetnie, nie pozwolili nam  spokojnie kontrolować przebiegu wydarzeń na boisku. W drugiej połowie  wzmocniłem drugą linię i dzięki temu osiągnęliśmy przewagę. To z kolei  przełożyło się na większą liczbę strzeleckich sytuacji - powiedział del  Bosque. 
Piotr Skrobisz
Hiszpania - Paragwaj 1:0  (0:0)
Bramka: David Villa (83.). Żółte kartki: Gerard Pique,  Sergio Busquets - Antolin Alcaraz, Victor Caceres, Claudio Morel,  Jonathan Santana.
Nasz                                                                                                                                          Dziennik                                                  2010-07-05
Autor: jc
 
                    