Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gdański Lotos ma mieć nowego prezesa

Treść

Resort skarbu będzie się domagał także usunięcia Pawła Olechnowicza z funkcji prezesa zarządu spółki Lotos za brak kontroli nad zależnymi spółkami, które poniosły duże straty. Czy to będzie także wstęp do połączenia Lotosu i Orlenu, czemu przeciwny jest Olechnowicz?

Wiceminister skarbu Paweł Szałamacha powiedział, że Ministerstwo Skarbu Państwa skierowało wniosek o odwołanie prezesa spółki Pawła Olechnowicza do przewodniczącego rady nadzorczej Grupy Lotos. Powód wniosku ministerstwa to utrata przez spółki litewskie, zależne od Grupy Lotos, około 30 mln dolarów. Zdaniem ministra Szałamachy, do wydarzenia miało dojść w ubiegłym roku, a kierownictwo spółki powinno energiczniej kontrolować zależne spółki.
Tymczasem w tle spodziewanej dymisji Olechnowicza (skarb państwa ma większość akcji Lotosu i kontroluje radę nadzorczą) mówi się o tym, że prezes płaci cenę tak naprawdę za sprzeciw wobec planów połączenia Lotosu i płockiego Orlenu. Komentując tę sprawę, minister skarbu Wojciech Jasiński powiedział, że "trudno mówić, czy odwołanie Olechnowicza jest pierwszym krokiem do połączenia Lotosu i PKN Orlen". Dodał, że jest na to "za wcześnie". Minister Jasiński nie krył jednak, że jego zdaniem spółki należące do Skarbu Państwa nie powinny między sobą konkurować, ale przygotowywać się do rywalizacji z zagraniczną konkurencją.
Inne kłopoty ministerstwo ma w PERN Przyjaźń, gdzie wykryto nieprawidłowości finansowe na ponad 500 tys. zł. Nowy prezes spółki Artur Zawartko powiedział, że wykryła je wstępna kontrola w spółce. Nieprawidłowości może być więcej, a sprawę bada prokuratura.
Zarząd PERN zarządził kontrolę w dziale transportu spółki. Dotychczas oględzinom poddano tylko 12 spośród 109 wybranych losowo samochodów. Warto zaznaczyć, że w spółce zatrudnionych jest ok. 820 osób. Jak podkreślali przedstawiciele spółki, rzeczoznawcy wciąż prowadzą badania majątku spółki, aby całościowo oszacować szkody przedsiębiorstwa. - W spółce był przerost zatrudnienia i niegospodarność - mówił minister Jasiński. Jego zdaniem, przerost ten dotyczy co najmniej połowy zatrudnionych. Pracownicy spółki otrzymywali bonusy dla dzieci w wieku do 24 lat, co w żadnej innej spółce się nie zdarza, a średnia pensja wynosiła ponad 8 tys. zł brutto.
Za naprawy 12 samochodów w latach 2002-2007 spółka zapłaciła 1,17 mln zł, co daje ok. 98 tys. zł na jedno auto. Rzeczoznawcy Przemysłowego Instytutu Motoryzacji zakwalifikowali aż 44 proc. napraw jako "wątpliwe", co daje kwotę ponad 500 tys. zł wydanych w sposób nieuzasadniony. Ustalono, iż w 12 badanych autach brak jest jakichkolwiek śladów wykonania napraw oraz wyposażenia dodatkowego na kwotę ponad 206 tys. zł. Na jeden z samochodów wydano ponad 180 tys. zł na remonty i wyposażenie, ale rzeczoznawcy określili jego wartość na 12,5 tys. zł. Sprawę skierowano do prokuratury. Prowadzi ona czynności sprawdzające.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2007-09-11

Autor: wa