Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gazprom nie ma dobrych rur, ale ma Gyurcsanyego

Treść

Rosjanie nie są w stanie wyprodukować blach o odpowiedniej jakości potrzebnych do budowy Gazociągu Północnego, a także innych rurociągów dostarczających rosyjską ropę lub gaz za granicę. Tamtejsi eksperci oceniają, że odpowiedniej jakości blachy produkują m.in. Ukraina i Polska. To wszystko powoduje, że do realizacji wielkich projektów transportu ropy i gazu Rosjanie są zmuszeni zapraszać zagraniczne koncerny. Tymczasem skompromitowany swoimi wypowiedziami premier Węgier Ferenc Gyurcsany szuka sukcesu w podporządkowaniu swojego kraju polityce energetycznej Moskwy.
O trudnościach ze zrealizowaniem zamówień Gazpromu powiedział zastępca dyrektora generalnego TMK - koncernu produkującego rury, Siergiej Biłan w wywiadzie dla wczorajszego "Kommiersanta w Jekaterynburgie". Przyznał on, że rosyjskie koncerny naftowe i gazowe przedstawiły "bardzo twarde żądania dotyczące jakości rur o wielkiej średnicy, w tym pod względem ich składu chemicznego". "Od początku żądania były na tyle twarde, że nie mogli ich wypełnić nawet (...) dostawcy rur o średnicy 1420 mm" - stwierdził Biłan. "Kiedy żądania zostały nieco złagodzone, spróbowaliśmy wykonać bardzo trwałe rury z rosyjskiego metalu. Ale nic z tego nie wyszło, ponieważ jakość rodzimych walcowni metali jest o klasę gorsza, niż jest to dzisiaj konieczne do produkcji rur, przeznaczonych do przenoszenia paliwa na szelfach" - a więc m.in. w Gazociągu Północnym - dodał rosyjski specjalista.

Polska i Ukraina mają lepsze technologie
Według Biłana, "przedstawionym żądaniom odpowiadają jedynie arkusze blach produkowane w ukraińskim 'Azowstalu', a także w Korei i w Polsce". Zastępca dyrektora generalnego TMK powiedział, że wszystkie wyroby walcowane produkowane przez rosyjskie zakłady pod względem właściwości technicznych są obecnie, jak to określił, "zbyt średniej jakości". W rezultacie rosyjscy wykonawcy rurociągów zmuszeni są wieźć surowiec do produkcji rur o dużej średnicy "przez cały kontynent". "Na przykład dzisiaj Huta Wyksuńska jest zmuszona wykonywać rury dla Gazociągu Północnego albo ukraińskiej, albo zachodnioeuropejskiej produkcji" - martwi się Biłan.
W czasie zakończonej we wtorek w Czelabińsku konferencji międzynarodowej "Rury-2006" prezydent koncernu OMK (Zjednoczonego Koncernu Hutniczego) Władimir Markin zapowiedział, że w jego koncernie dopiero jest prowadzona "kompleksowa praca innowacyjna", której zadaniem jest opanowanie technologii "produkcji rur dla stref szelfowych".

Gazprom się skarży
Tymczasem Moskwę niepokoi opór władz brytyjskich przed ekspansją Gazpromu do Europy. Jak podała wczoraj agencja RIA Nowosti, przewodniczący Dumy ds. międzynarodowych Konstantin Kosaczew poskarżył się, że partnerzy europejscy "odmawiają wyjścia [Rosji] na spotkanie, a w szczególności otwarcia swoich rynków". "Widzimy to na przykładzie dyskusji w Wielkiej Brytanii, na przykładzie projektu Gazociągu Północnego [realizowanego] z Niemcami" - uściślił rosyjski deputowany.

Gyurcsany zbiera punkty u Putina
Skompromitowany swoimi skandalicznymi wypowiedziami w kraju premier Węgier Ferenc Gyurcsany stara się zrekompensować brak poparcia swoich obywateli sukcesem we współpracy energetycznej z Rosją. Faworyzując Węgry, Kreml demonstracyjnie "karci" w ten sposób swoich niepokornych sąsiadów. Wczorajsza "Niezawisimaja Gazieta", opisując wtorkową "blitz-wizytę" węgierskiego gościa w Soczi, nie stroni od ironicznych komentarzy, jak bardzo Gyurcsany starał się przypochlebić prezydentowi Rosji. "Węgierski premier ze zdumiewającą dokładnością przekazał podstawowe tezy koncepcji Władimira Putina na temat wymiany aktywów energetycznych. Podkreślił szczególnie, że współpraca Rosji i Węgier w sferze elektroenergetyki wychodzi poza ramy stosunków dwustronnych i nosi charakter ogólnoeuropejski. 'Tutaj zależymy od siebie nawzajem. Europa potrzebuje rosyjskich nośników energii, a Rosja potrzebuje europejskich odbiorców'" - cytuje słowa Gyurcsanyego rosyjski dziennik. Według "Niezawisimoj", w głosie lewicowego premiera "świetnie przekazującego teorię Kremla" "czuło się zadowolenie z dobrze wyuczonej lekcji". Rosyjski dziennik powątpiewa jednak, czy Putin zdoła pomóc Gyurcsanyemu. "Wątpliwe, czy lider kraju, którego armia w 1956 r. zdławiła opozycyjne wystąpienia w Budapeszcie, może okazać korzystny wpływ na węgierskich wyborców" - ocenia "Niezawisimaja".
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2006-09-21

Autor: wa